Z reguły tak się dziwnie składa, że sondaże niepublikowane są dla nas o wiele lepsze niż te, które pojawiają się w mediach – powiedział poseł Jarosław Kaczyński dodając, że w najnowszym badaniu GfK jego partia ma 51,3 proc. poparcia społecznego. Tymczasem badania tej sondażowni, która już kiedyś solidnie przestrzeliła na korzyść PiS, ma do wglądu sam rząd Prawa i Sprawiedliwości, który podpisał umowę z GfK.
Lipiec 2015 roku. Trwa ostra kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 25 października i zmiotą koalicję PO-PSL. "Super Express" wypuszcza sensacyjną informację - dotarł do sondażu, który daje PiS-owi 49 proc. poparcia społecznego. Sondażownia: GfK. W ostatnim sondażu przed wyborami GfK daje PiS-owi mniejsze, ale nadal bardzo solidne 43,7 proc. poparcia.
Spotkanie z rzeczywistością
Pod koniec października sny o większości konstytucyjnej dla partii Jarosława Kaczyńskiego zweryfikują ludzie przy urnach. PiS wygrywa wybory, ale ze znacznie mniejszym poparciem, niż wynikałoby z badań GfK, a mianowicie 37,6 proc. To oznacza, że PiS nie będzie mógł zmienić Konstytucji - przynajmniej nie legalnie.
Jak podliczył "Newsweek Polska", okazuje się, że łączny błąd GfK przy szacowaniu wyniku wyborów to aż 23,18 proc. To bardzo dużo – najdokładniejszy ośrodek, TNS Polska, pomylił się łącznie zaledwie o 3,42 proc. Okazuje się, że najtrafniej wynik wyborów przewidziały pracownie prowadzące badania telefoniczne. Najbardziej odległe od wyników wyborów były sondażownie, które badały preferencje partyjne wyborców metodą twarzą w twarz ("face to face"). Właśnie z tej metody korzystała GfK.
W październiku 2015 r. GfK po raz ostatni publikuje comiesięczne sondaże poparcia partii politycznych na swojej stronie internetowej. Jak to tłumaczy GfK?
Przedmiotem umowy jest "świadczenie usługi polegającej na dostarczeniu KPRM wyników pomiarów badań społeczno-politycznych realizowanych przez GfK Polonia Sp. z o.o. w 2016 r.". Kwota umowy jest względnie niewielka: opiewa na 24 tys. złotych. Sygnatura umowy to 469/DAS/15 - DAS to Departament Analiz Strategicznych w KPRM. Wśród jego zadań znajduje się m.in. "zapewnienia, na polecenie Prezesa Rady Ministrów, wiceprezesów Rady Ministrów lub członków Kierownictwa Kancelarii, informacji na temat wyników badań społecznych związanych tematycznie z realizacją zadań Rządu".
Informacja publiczna
Rzecznik GfK w odpowiedzi na pytania redakcji naTemat słusznie podkreśla że GfK nie musi publikować wyników badań poparcia partyjnego, bo jest firmą komercyjną. To prawda - piłeczka jest po stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która za usługi pracowni GfK płaci publicznymi pieniędzmi. Jeśli badania preferencji partyjnych Polaków są prowadzone na zlecenie PiS, to PiS jest dysponentem wyników i może je opublikować.
W 2013 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że umowy i faktury partii politycznych za sondaże, a także wyniki tych sondaży, to informacje, o które można wystąpić w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Dotyczy to również rządu, który w oczywisty sposób utrzymuje się z pieniędzy podatniczek i podatników. Redakcja naTemat wystąpiła wczoraj do KPRM o stosowne dokumenty.
Wątpliwe pozostaje też, czy poseł Kaczyński powinien się cieszyć z 51,3 proc. poparcia dla swojej partii, skoro GfK już raz dostarczyła mu wynik przyprawiający o szybsze bicie serca, który był daleki od rzeczywistości. Niezależnie od tego tak się dziwnie składa, że zamiast narzekać, starania ws. opublikowania rzeczonego sondażu może podjąć sam rząd PiS.
Wybory są zawsze takim momentem, w którym następują pewne przeszacowania preferencji i opinii i uznaliśmy, że jest to najmniej wrażliwy moment, aby wprowadzić taka zmianę w samej strategii komunikacji, bo z realizacji nie zrezygnowaliśmy. Badanie jest wartościowe i potrzebne, wiele podmiotów jest nim zainteresowanych.