
Egzorcyzmy to bardzo nośny temat. Swoją popularność zawdzięczają księdzu z dużym urokiem osobistym i wiedzą, co kupią media. Według przyjaciół był pionierem - pierwszą osobą, która mówiła o "tych" sprawach" publicznie. Fragmenty jego wywiadów to gotowy materiał instruktażowy. Malachi Martin już za młodu wykazywał umiejętności dość nietypowe dla duchownych. Pozwalał sobie przekraczać granice dobrego smaku i było mu to wybaczane.
Uznawany za jednego z wiodących ekspertów do spraw Watykanu, wybitny teolog, znawca Kościoła katolickiego, eks-jezuita, profesor w Papieskim Instytucie Biblijnym, autor bestesellerów: "Vatican", "The Final Conclave" i "Hostage to the devil". Egzorcysta – przedstawiano go w telewizji. "Najbardziej fascynujący człowiek, jakiego poznałem", "Przyciągał do siebie, czarował", "To wojownik Boga" – mówią w dokumencie jego przyjaciele i znajomi, w tym demonolog, były gliniarz i eks-agent CIA. Kaiser uważa natomiast, że Martin był "mitomanem, zwykłym kłamcą, szują i oszustem".
Egzorcyzm to uzdrawianie. Bardzo trudne, ale skuteczne. Pomaga ludziom żyjącym w piekle.
Niewiele wiadomo o diable. Z kościoła i Pisma wiemy, że szatan był jednym z najinteligentniejszych archaniołów. Ale się zbuntował. Najwyraźniej doszło do wielkiej bitwy między dobrymi aniołami prowadzonymi przez archanioła Michała a Lucyferem, niosącym światło, synem poranka. Został pokonany i skazany na to, co nazywamy piekłem. Z tego, co wiemy Bóg uwielbia czystość. Uwielbia współczucie. Uwielbia piękno. Jednak nade wszystko Bóg ceni sobie jedną rzecz: skruchę. Kocha okazywać łaskę. A jak może to robić bez ludzi wodzonych na pokuszenie, którym może wybaczać? Nie chciał idealnego świata. Dał więc szatanowi moc kuszenia.
"Hostage to the devil" wyjaśnia, oczywiście, na czym zależało Martinowi, co było jego misją i z czym musiał się zmagać żyjąc na świeczniku, ale głównym wątkiem filmu są okoliczności jego śmierci. Przyjaciele nie mają wątpliwości, iż został zamordowany przez samego diabła… w ciele 4-latki. – Zatem nazywasz się Malachi Martin i sądzisz, że jej pomożesz? – miał powiedzieć do księdza słodkim głosem dziewczynki. Zdaniem przyjaciela, pracującego dla CIA, była przynętą. Po 2-godzinnym spotkaniu ksiądz wydał na siebie wyrok.
To clou naszego filmu. To powód, dla którego ludzie chcą i będą rozmawiać. (…) Nie wiemy, kim był Malachi. Ciężko tworzyć obraz o człowieku, który nie żyje. Myślę jednak, że choć pozostaje tajemnicą, to na pewno dawał wsparcie każdemu, kto się o nie zwrócił.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl