Niedawny Ogólnopolski Protest Studentów i Studentek był totalną klapą i pokazał dobitnie, że młodzi Polacy nie widzą powodów do protestów. Obecna władza lubi jednak iść na zwarcie z wszystkimi dokoła i chyba właśnie próbuje pobudzić opór także wśród najmłodszych pokoleń. Bo najnowsze pomysły zmian w dostępie do studiów z pewnością nie przejdą bez wielkiej burzy.
Aż dziwne, że doniesienia "Dziennika Gazety Prawnej" w tej sprawie nie są dziś w Polsce tematem numer jeden. Bo przecież tytuł ten ujawnia plany Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które mogą sprawić, iż studiować będzie mogła jedynie garstka młodych Polaków. I to przede wszystkim tych najbogatszych!
Z informacji opublikowanych przez dziennik wynika, że rząd Prawa i Sprawiedliwości rozważa wprowadzenie reformy dzielącej kierunki studiów na regulowane, nieregulowane oraz uniwersyteckie i na tej podstawie ograniczyć znacząco ograniczyć dostęp Polaków do wyższego wykształcenia. Na kierunkach regulowanych i uniwersyteckich ograniczeniem ma być liczba miejsc. Dostęp do pozostałych skutecznie utrudni natomiast zasobność portfeli młodych obywateli i ich rodziców.
Przecieki na temat projektu mającego ujrzeć światło dzienne dopiero w marcu nie pozostawiają też nadziei na to, że bezpłatnych kierunków byłoby wiele. "Dziennik Gazeta Prawna" wspomina głównie o takich dziedzinach, jak prawo, medycyna, architektura i nauki pedagogiczne. Kto chciałby studiować co innego, zostałby przez państwo zmuszony do wyłożenia na to tysięcy złotych lub porzucenia marzeń o studiach.
Dostać się na kierunki finansowane przez państwo również ma być łatwo, gdyż mają być one przeznaczone tylko dla absolutnie najlepszych absolwentów szkół średnich. Nawet tym uczelniom, które uruchomią regulowane lub uniwersyteckie kierunki odpłatnie, rząd ma narzucić maksymalną liczbę miejsc.
Wraz z ostatnią reformą edukacji propozycje te wyraźnie wpisują się w skłonność ekipy "dobrej zmiany" do przywracania reguł rządzących polskim społeczeństwem przed powołaniem do życia III RP. Ośmioletnia podstawówka i reglamentowany dostęp do wyższego wykształcenia charakterystyczne były dla czasów komunistycznego reżimu PRL. Unowocześnienie oświaty i upowszechnienie wykształcenia wyższego przyszło dopiero z demokratycznymi reformami lat 90-tych.
Za cenę gorszego wykształcenia wśród społeczeństwa państwo z pewnością zyska jednak wielkie oszczędności. W czasach, gdy osiągnięto rekordowy poziom zadłużenia, a budżet państwa skrojony jest pod walkę o środki na hojne programy socjalne takie, jak Rodzina 500+, miliardy zaoszczędzone na szkolnictwie wyższym stanowić będą niebagatelną sumę.