Jacek Łydżba, artysta, który przez lata prezesował Konduktorowni, kolejnemu miejscu dla częstochowskich artystów, również ma teorię związaną z
klasztorem. – Od wieków przyciągał artystów. U nas facet z pędzlem cieszy się etosem, który ze swojej działalności może utrzymać rodzinę. Jesteśmy przeciwieństwem, chociażby Śląska, gdzie malarstwo było ewentualnie pasją po godzinach górniczej pracy – przekonuje Łydżba. Co ciekawe, zna nie tylko twórczość Jacka Pałuchy. Chodził z nim do jednego liceum – słynnej częstochowskiej "czwórki". W jego ocenie już wtedy Pałucha był charyzmatycznym i rozpoznawalny. – W
Częstochowie wszyscy go znają – śmieje się Łydżba. Dla niego malarz Pałucha ma swoją barwę, wyrazistość. – To indywidualista w dobrym tego słowa znaczeniu, który nie chowa się za obrazami. Ma swoje zdanie i potrafi mocno go bronić, a przy tym jest fajnym człowiekiem – przekonuje.