
A gdybym był młotkowym – śpiewał swego czasu Jacek Pałucha, a wraz z nim fani, pokolenie młodych lat 80-tych. W rozmowie z nami zapowiada nową płytę, ale to inna działalność spowodowała, że jest rozpoznawalny na świecie i inspiruje. Z autoironią mówi: – Wykonuję tylko wyuczony zawód. Po zębach za swoje obrazy nie dostałem.
REKLAMA
Notatka w Wikipedii wylicza kolejne profesje Jacka Pałuchy. To tylko suche informacje, które nie oddają człowieka. Hasłowy wpis kończy się wzmianką: – Założyciel i lider zespołu rockowego Formacja Nieżywych Schabuff. To dzięki szlagierowi tego zespołu Pałucha kojarzy się masowemu odbiorcy. Formację opuścił na początku lat 90-tych. – Wychowałem się na ich muzyce. Wszyscy słuchaliśmy – przyznaje Aleksander Wierny, naczelnik wydziału kultury w częstochowskim urzędzie miasta. Dalej zachwyca się artystyczną działalnością Pałuchy, ale już na malarskim polu.
Jego zdaniem obrazy dawnego rockmana są nietypowe, ironiczne. Urzędnicy nie wahali się jednak powierzyć mu stworzenia ilustracji do miejskiego, promocyjnego kalendarza. Aleksander Wierny był zachwycony efektem. – Potrafił zachować swoją inteligentną zaczepność, a jednocześnie połączyć walor promocyjny miasta – tłumaczy naczelnik.
Babo-muzy, chude diabły, kosmonauci w waciakach
Ironia, dowcip i wielcy ludzie – to motywy najczęściej widoczne na obrazach. Niektórych prace częstochowianina mogą szokować. Na jednym z obrazów widać traktorzystę, który jedzie w kusym kożuchu, obok zachwycony pasażer trzyma tęczową flagę. Na przyczepie tańczy rozbawione towarzystwo w stringach. Artysta wrzucił zdjęcie obrazu na facebookowy profil i podpisał: "Dożynki w postępowym PEGEERZE".
Ironia, dowcip i wielcy ludzie – to motywy najczęściej widoczne na obrazach. Niektórych prace częstochowianina mogą szokować. Na jednym z obrazów widać traktorzystę, który jedzie w kusym kożuchu, obok zachwycony pasażer trzyma tęczową flagę. Na przyczepie tańczy rozbawione towarzystwo w stringach. Artysta wrzucił zdjęcie obrazu na facebookowy profil i podpisał: "Dożynki w postępowym PEGEERZE".
Na kolejnym – kosmonauci w waciakach z biało-czerwonymi naszywkami na ramieniu wznoszą toast. Wśród nich kosmonautka w łowickiej spódnicy. Pod budynkiem polskiej misji na Księżycu stoi rower. – Jego malarstwo jest inne, rozpoznawalne. Inspiruje go życie, ale przedstawia bardzo karykaturalnie. Często u nas wystawia swoje prace i oglądający są zachwyceni – opowiada Ewa Tkaczyńska z częstochowskiej Galerii Oft Art. Natomiast szefowa Miejskiej Galerii Sztuki, Anna Paleczek-Szumlas dodaje: – Jego obrazy mają niesamowitą siłę wyrazu. Z każdego płynie morał. Pałucha jest bardzo inteligentnym twórcą. Wciągającym oglądającego i nawet laik może rozpoznać twórczość.
Fenomen miasta pod Jasną Górą
Jacek Pałucha nie jest w Częstochowie artystycznym "rodzynkiem". Zaskakujące, jak wielu malarzy i galerii działa w tym w sumie niedużym mieście. – Jesteśmy swego rodzaju fenomenem. Mamy znanych na świecie artystów. Tomka Lubaszkę, Sętowskiego, Przemka Kossakowskiego – wylicza jednym tchem Tkaczyńska. Wśród nich jest Jacek Pałucha. – Częstochowa jest stolicą duchową, dlatego ciągną do nas ludzie obdarzeni skrzydłami. Nie tylko malarze – przekuje Anna Paleczek–Szumlas, szefowa Miejskiej Galerii Stuki.
Jacek Pałucha nie jest w Częstochowie artystycznym "rodzynkiem". Zaskakujące, jak wielu malarzy i galerii działa w tym w sumie niedużym mieście. – Jesteśmy swego rodzaju fenomenem. Mamy znanych na świecie artystów. Tomka Lubaszkę, Sętowskiego, Przemka Kossakowskiego – wylicza jednym tchem Tkaczyńska. Wśród nich jest Jacek Pałucha. – Częstochowa jest stolicą duchową, dlatego ciągną do nas ludzie obdarzeni skrzydłami. Nie tylko malarze – przekuje Anna Paleczek–Szumlas, szefowa Miejskiej Galerii Stuki.
Jacek Łydżba, artysta, który przez lata prezesował Konduktorowni, kolejnemu miejscu dla częstochowskich artystów, również ma teorię związaną z klasztorem. – Od wieków przyciągał artystów. U nas facet z pędzlem cieszy się etosem, który ze swojej działalności może utrzymać rodzinę. Jesteśmy przeciwieństwem, chociażby Śląska, gdzie malarstwo było ewentualnie pasją po godzinach górniczej pracy – przekonuje Łydżba. Co ciekawe, zna nie tylko twórczość Jacka Pałuchy. Chodził z nim do jednego liceum – słynnej częstochowskiej "czwórki". W jego ocenie już wtedy Pałucha był charyzmatycznym i rozpoznawalny. – W Częstochowie wszyscy go znają – śmieje się Łydżba. Dla niego malarz Pałucha ma swoją barwę, wyrazistość. – To indywidualista w dobrym tego słowa znaczeniu, który nie chowa się za obrazami. Ma swoje zdanie i potrafi mocno go bronić, a przy tym jest fajnym człowiekiem – przekonuje.
Najlepszy obraz? Ten niemalowany
Dawnego lidera Formacji Nieżywych Schabuffów zastaliśmy w jego... pracowni. – A siedzę teraz nad obrazem. Namalowałem parę młodą. Biorą ślub – opowiada. Przyznaje, że również jest zaskoczony ilością malarskich talentów w Częstochowie. Co więcej w miejscowym plastyku uczy kolejne pokolenia. – Florencja nam się tu zrobiła – śmieje się. A o swojej twórczości dodaje z autoironią, że wykonuje wyuczony zawód, ale nie zawiesił gitary na "kołku". – Dalej pobrzękuję. Może już wkrótce z kolegami wydam płytę – zdradza.
Dawnego lidera Formacji Nieżywych Schabuffów zastaliśmy w jego... pracowni. – A siedzę teraz nad obrazem. Namalowałem parę młodą. Biorą ślub – opowiada. Przyznaje, że również jest zaskoczony ilością malarskich talentów w Częstochowie. Co więcej w miejscowym plastyku uczy kolejne pokolenia. – Florencja nam się tu zrobiła – śmieje się. A o swojej twórczości dodaje z autoironią, że wykonuje wyuczony zawód, ale nie zawiesił gitary na "kołku". – Dalej pobrzękuję. Może już wkrótce z kolegami wydam płytę – zdradza.
Twórczość pędzlem jest mu jednak bliższa. – Bo jestem pewien swojej ręki, w przeciwieństwie do słuchu – wyjaśnia. Teraz pędzlem pokazuje swój punkt widzenia. A reakcja na jego obrazy? – Po zębach za nie nie dostałem. Nie budzą odrazy – żartuje. Po chwili poważnieje i podaje przykład jednego z kolekcjonerów, który po drodze do biura mija jego obraz. Podobno zawsze przystaje przy nim, bo ten pobudza go do działania.
Czy Jacek Pałucha jest przywiązany do któregoś ze swoich obrazów? W jego mieszkaniu wisi kilka. – Nie. Podobno najlepszy obraz to ten jeszcze niezrealizowany. Wciąż żyję nadzieją, że taki stworzę – zapewnia.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl
