"Multikulti jest Polsce potrzebne". Twórczyni konkursu Miss Egzotica o tym, że Polki to nie tylko Słowianki
Oskar Maya
11 lutego 2017, 13:08·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 11 lutego 2017, 13:08
Od lat promuje w Polsce tolerancję. Organizuje konkurs piękności dla Polek, które niekoniecznie wyglądają jak klasyczne Słowianki. Ale Miss Egzotica to nie tylko konkurs, gdzie liczy się wyłącznie uroda. – Chcemy zerwać ze stereotypem imigranta, który przyjeżdża do Polski wyłącznie po pomoc – mówi naTemat Serafina Ogończyk – Mąkowska, sędzia arbitrażowa, pilotka samolotów, bizneswoman oraz prezeska Fundacji Miss Egzotica.
Reklama.
Miss Egzotica to dziś konkurs z politycznym kontekstem?
Na pewno ostatnie wydarzenia mają wpływ na odbiór całego projektu. Tym bardziej jest uzasadniony. Niektórzy mogą uważać, że pojawiły się niekorzystne warunki. Na szczęście nie odczuwamy wpływów politycznych.
Konkurs ma zadanie uczyć tolerancji. Jak z nią dzisiaj jest?
Z tolerancją nie jest, niestety, ciągle najlepiej. Kika lat temu wydawało mi się, że będziemy bardziej otwarci na świat. Jestem, jednak pełna optymizmu, że Polska nie będzie postrzegana jako miejsce wrogie obcokrajowcom. Co roku myślimy, że już zgłosiły się do nas wszystkie egzotyczne dziewczęta mieszkające w Polsce, ale okazuje się, że mamy coraz więcej zgłoszeń.
Jaka jest historia kandydatek? Pochodzą z Konga, Angoli, Zimbabwe ....
Historie są przeróżne. Spisujemy je i wkrótce opublikujemy w książce pod tytułem ‚ "Polka w Polsce". Podstawą materiału do książki jest obserwacja zmian dokonujących się w Polsce, Europie i na świecie. Stygmatyzacja ludzi ze względu na pochodzenie, światopogląd, wiarę. Piętnowanie często stosowane, przez populistyczne ruchy, jako narzędzie w politycznym dyskursie przeciwko „innym”, „imigrantom”, „mniejszościom”, których przedstawia się jako zagrożenie. Przypisuje się im odpowiedzialność za problemy gospodarcze, obniżenie poziomu życia, naruszenie spójności społecznej i wewnętrznego bezpieczeństwa.
Do tej pory na scenie Miss Egzotica występowały dziewczęta reprezentujące Meksyk, Kubę, Kolumbię, Kenię, Turcję, Senegal, Zambię, Japonię, Mongolię, Tanzanię, Gwineę, Wietnam, Filipiny, Tajwan, Armenię, Brazylię, Maroko, Kazachstan, Tunezję, Białoruś, Kongo, Angolę, Ghanę, Chiny, Arabię Saudyjską, Nigerię, Litwę, Ghanę, Mongolię, Etiopię, Armenię, Nigerię, Sudan, Ukrainę, Mozambik, Indie, Francję, Włochy, Grecję, Tunezję, Tybet...
I wszystkie są dziś Polkami.
Łącznie jest to reprezentacja 50 różnych krajów z całego świata; z Afryki, Azji, Ameryki Południowej, Ameryki Północnej, Europy, łącznie w finałach wzięło już udział 81 dziewcząt! Wszystkie te piękne dziewczęta mieszkają w Polsce! W tym roku mamy reprezentantki: Ghany, Nigerii, Włoch, Japonii, Turkmenistanu, Indii, Kongo, Zimbabwe, Ukrainy, Uzbekistanu i Polski. Przybyły nam 3 nowe kraje, które nie były jeszcze do tej pory reprezentowane podczas finałów: Turkmenistan, Uzbekistan i Zimbabwe.
W jaki sposób dotarły do Polski?
Z Afryki były 43 reprezentantki, 17 reprezentantek z Azji, jedna z Ameryki Południowej, 6 z Ameryki Północnej. To też pokazuje skąd do Polski przyjeżdża najwięcej cudzoziemców.
Fundacja chce także zerwać ze stereotypem "biednego imigranta", któremu trzeba pomagać.
Dokładnie. To są bardzo aktywne zawodowo, inteligentne dziewczyny. Większość studiuje, albo działa w biznesie lub show-biznesie. Naprawdę wpływają pozytywnie na koloryt naszego kraju
Genden brała udział w konkursie rok temu. Teraz będzie występować w konkursie talentów. Najfajniejsze jest to, że nasza współpraca nie kończy się z chwilą finału. Wszystkie włączają się w pomoc fundacji. Genden, przez cały rok pomagała w pracach fundacyjnych. My z kolei staramy się pomóc jej. Przygotowujemy film dokumentalny o jej historii.
A jak trafiła do Polski?
Udało jej się przyjechać, dzięki pomocy Polaka, który w porozumieniu z MSZ umożliwił jej przyjazd do Polski. Znalazł jej też rodzinę zastępczą. Genden nie miała żadnych perspektyw w Tybecie. Dziś nie ma kontaktu ze swoimi rodzicami, którzy nie potrafią ani pisać ani czytać. Sama nie może pojechać do Tybetu, bo zostanie aresztowana. Indie są miejscem gdzie możliwe będzie zorganizowanie spotkania. Kiedy przyjechała do Polski oczywiście nie znała języka polskiego, nie znała też języka angielskiego. W tym roku przystępuje do matury. W Polsce nauczyła się mówić w naszym języku, po angielski i po chińsku!
Czyli organizowanie konkursów piękności nie jest dla was celem samym w sobie?
Miss Egzotica nie jest typowym konkursem piękności. Jest sposobem zwrócenie uwagi na problem w przyjaznej formule. Jeśli ktoś chce mnie przekonać, że w Polsce nie ma rasizmu, to odpowiadam, że to jest absolutna bzdura. Internet, gdzie roi się od rasistowskich komentarzy, jest tego niechlubnym przykładem. To jest niewiarygodne, że patrząc na piękną, wykształconą osobę można pałać do niej nienawiścią tylko dlatego, że ma inny kolor skóry.
Mam wrażenie, że dopiero teraz to się nasiliło.
Wcześniej też były podobne ataki. Może nie aż tak agresywnej formie. Mam nadzieję, że to nie będzie eskalować.
Dlaczego tak mocno się zaangażowałaś w walkę z rasizmem?
Moja działalność nie ma na celu wyłącznie walki z rasizmem. Chcę pokazywać różnorodność, prawo do inności, różnorodności, prawo do wyboru, chcę pokazywać Polskę z jak najlepszej strony. Mam wielu znajomych obcokrajowców. Studiowałam w Izraelu, Wielkiej Brytanii. Moja babcia urodziła się w Brazylii i mam prawo do podwójnego obywatelstwa. Babcia przyjechała do Polski kiedy miała 30 lat.
Pradziadek (główny lekarz brazylijskiej kolei) był bardzo wymagający – w domu nie pozwalał mówić po portugalsku. W rodzinie nadawano staropolskie imiona: Babcia Bratomiła, ciocie: Tomira, Budzisława, wujek - Sędziwój. Pamiętam czarne lalki, którymi bawiłam się u babci, historie o niesamowitych ludziach, miejscach, roślinności.
Wszystko to wzbudzało moją ciekawość świata, innych kultur. Pochodzę ze szlacheckiej, tradycyjnej, polskiej rodziny. Dziadek Zbyszko przeszedł obozy koncentracyjne. Po wojnie przewodził grupie, które tropiła esesmanów. Niedawno w Izraelu przyznano mi medal, podpisany przez Ministra Obrony Narodowej Izraela, min. za jego działalność.
Otwierasz też szkoły na Filipinach.
Wspieram działalność nauczania początkowego na Filipinach. Razem z Norbertem Palimąką (wiceprezesem Fundacji Miss Egzotica, prezesem Fundacji Espa) organizujemy środki na prowadzenie obecnie trzech szkół. Uważam, że należy pomagać słabszym w miejscu ich urodzenia, naturalnego środowiska, nie zachęcać do przyjazdu, np. do Europy. Wspierać kształcenie ludzi, którzy pomogą w rozwoju ich kraju.
Dlatego też, promujemy nawzajem, nasze działania i projekty min. z Omenaa Foundation. Obecnie, jako Fundacja Miss Egzotica, chcemy wesprzeć działalność "Kuriera Wileńskiego", najstarszego na Litwie polskiego dziennika, który zmaga się z problemami finansowymi. A jak mam tylko wolną chwilę to latam…
To też ciekawe hobby.
Środowisko lotnicze jest bardzo specyficzne. Jeśli ktoś jest pilotem, to można wiele na jego temat wnioskować: niekarany, odważny, zdrowy, potrafi szybko podejmować decyzję. Na ludziach, których znam, z tego środowiska, zawsze można polegać.
Wracając jeszcze do konkursu. Wśród kandydatek są także muzułmanki.
Są dziewczęta rożnych wyznań. Nie ma to zupełnie znaczenia. Przewinęło się u nas mnóstwo ciekawych osób.
Z uwagi na to, że my propagujemy tolerancję i akceptację musieliśmy ją usunąć z projektu. Miriam propaguje określoną postawę. U nas nie mam miejsca dla kogoś, kto nie szanuje innych ludzi, odmiennych wartości, religii. To był jedyny przypadek, kiedy ktoś chciał od wewnątrz rozbić jedność grupy. Nie mam negatywnego stosunku do niej, nie koncentruję się na jej wypowiedziach, nie zawsze przemyślanych.
Uważasz, że multikulti to termin wciąż aktualny?
Oczywiście. Wystarczy spojrzeć na nasze dziewczęta. Realizujemy nasz projekt, żeby walczyć z uprzedzeniami i promować różnorodność. Te wartości były i są zawsze aktualne.