Długa powieść pod tytułem "Afera gruntowa" zbliża się do końca. Mariusz Kamiński został oczyszczony z zarzutów, jakie stawiała mu prokuratura. Teraz, w blasku chwały, były szef CBA mówi, że ma moralne prawo, by ponownie objąć zwierzchnictwo w specsłużbach.
Uważam, że niezależnie od poglądów politycznych Polacy, obywatele działający w strukturach państwa powinni wznieść się ponad podziały i - to jest dla mnie zupełnie oczywiste - działać na rzecz państwa. Jeśli jest taka możliwość, to uważam, że mam pełne prawo moralne, by starać się o powrót do tej instytucji. CZYTAJ WIĘCEJ
20 czerwca sąd oczyścił Kamińskiego z zarzutów. Teraz wiceprzewodniczący PiS-u jest na fali. W rozmowie z Konradem Piaseckim z RMF FM nie wyklucza, że do szefowania w CBA wróci, choć na razie postanowienie nie jest prawomocny i wszystko się może zmienić. Niemniej jednak poseł Kamiński uważa, że ma "pełne moralne prawo" do powrotu. Dodaje także, że po uprawomocnieniu decyzji sądu ma zamiar na drodze prawnej uzyskać możliwość powrotu na stanowisko szefa CBA, bo, jak powiedział, "nie wierzy w dobrą wolę premiera".
"Gruntowego" zamieszania początek
Wszystko zaczęło się od odralniania działek. Pogłoski o takich działaniach miało sprawdzić CBA za pomocą prowokacji. Wtedy afera gruntowa wybuchła na dobre. Zdymisjonowano ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Oskarżeni zostali także Piotr Ryba i Andrzej Kryszyński (współpracownicy Leppera).
Politycy w tym zamieszaniu przyjmowali różne fronty. Faktem jest, że koalicja PiS-Samoobrona-LPR rozpadła się właśnie dzięki posłowi Kamińskiemu. On sam również został oskarżony w 2009 roku przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie o przekroczenie uprawnień i przestępstwa przeciw wiarygodności dokumentów podczas jego szefowania w CBA. Donald Tusk go odwołał, Kamiński wstąpił ponownie do PiS.
Czy uda się Mariuszowi Kamińskiemu dogadać z ekipą rządzącą? W końcu współpracowali przez ponad rok. Jak sam zainteresowany przyznaje: "była to współpraca trudna, ale dobra i efektywna". I co z tym "moralnym prawem do powrotu"?
Polityk, a nie szef CBA
– Przede wszystkim szefem CBA nie powinien być polityk, dodam, że polityk wyrazisty - mówi naTemat Małgorzata Kidawa-Błońska, wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego PO. – To jest wystarczający powód, by nie rozważać ewentualnego powrotu posła Kamińskiego. Był politykiem, potem wystąpił z partii, znów został politykiem, teraz chce wystąpić? – pyta posłanka PO. Zapytana, czy Kamiński dogada się z premierem, odpowiada, że nie mieliby o czym rozmawiać.
Szef w opozycji do rządu?
Inną teorię prezentuje poseł PiS Maks Kraczkowski. Jego zdaniem Kamiński jak najbardziej może kandydować. – Jakbyśmy byli dojrzałą demokracją, to jak najbardziej powinna być taka możliwość. Podstawową przesłankę prawną oskarżająca byłego szefa CBA sąd uznał za nieprawdziwą – mówi poseł. Uspokaja jednak mówiąc, że Kamiński nie będzie kandydował od razu. – Mamy aktualnie szefa w CBA, trzeba czekać do zakończenia jego kadencji – przekonuje Maks Kraczkowski.
Zwraca też uwagę na "moralne prawo Kamińskiego". – Nie ma takiego kodeksu, który regulowałby wszystkie relacje międzyludzkie. Jeśli nie wiadomo, jak się zachować, to trzeba zachować się przyzwoicie. Poseł moralnie wygrał, udowodnił swoją niewinność. Ma prawo pytać premiera: co teraz? – przekonuje Kraczkowski. Dodaje, że on sam walką z korupcją zajmuje się od wielu lat. – CBA trzeba umocnić, bo korupcja istnieje. Najlepszym sposobem, mówię to teraz jako parlamentarzysta, a nie członek PiS, żeby szef specsłużby był inaczej zorientowany politycznie niż ekipa rządząca – tłumaczy.
Podobnie zdaje się myśleć prezes Kaczyński, który na wczorajszej konferencji prasowej twierdził, że "jeśli Polska byłaby państwem praworządnym, to Kamiński byłby szefem CBA. Niestety w tej chwili Polska nie jest praworządna".
Manifestacja z polityką w tle
– Cała ta sprawa to tylko i wyłącznie manifestacja polityczna – mówi naTemat Konrad Piasecki, dziennikarz RMF FM. – Wynik tej sprawy daje Kamińskiemu silny argument do ręki. Sytuacja wygląda teraz całkiem inaczej, politycy są usprawiedliwieni. Były szef specsłużby ma prawo odczuwać satysfakcję z wyniku postępowanie sądowego. Ale nie sądzę, by wrócił do CBA, przynajmniej nie przy tej ekipie rządzącej – tłumaczy Konrad Piasecki.
– Nie jesteśmy zadowoleni z tej decyzji sądu – przyznaje prokurator Bogusław Olewiński z Rzeszowa, który oskarżał Kamińskiego. – Napiszemy zażalenie oraz nasze oficjalne stanowisko w tej sprawie. Jest jednak zbyt wcześnie, mamy czas do 27 czerwca – kwituje prokurator.
Wyrazisty polityk nie powinien szefować specsłużbie, twierdzi posłanka PO, lecz jako uniewinniony ma moralne prawo do kandydowania – prawica jest co do tego przekonana. Czy polityka antykorupcyjna zyskałaby dzięki różnicy zdań między jej potencjalnym szefem a ekipą rządzącą?