
Do wymyślenia Wawelu, jako miejsca pochówku pary prezydenckiej, przyznaje się wielu, ale kluczową rolę odegrali ówcześni działacze PiS - Adam Bielan, Michał Kamiński i Paweł Kowal. Marta Kaczyńska, córka zmarłych, początkowo była przeciwna pomysłowi, bo nie chciała kupować biletów na grób rodziców, pochowanych obok królów i Józefa Piłsudskiego. Jednak kardynał Dziwisz, który pozwolił na pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu, nie zamierzał traktować rodziny, ani partii, jak reszty śmiertelników. To dzięki niemu Prawo i Sprawiedliwość odwiedza Wawel na specjalnych warunkach.
Stanisław Dziwisz mówił, że społeczeństwo musi dać zgodę na pogrzebanie pary prezydenckiej na Wawelu, co więcej wyrażał nadzieję, że pochówek Lecha Kaczyńskiego obok królów zjednoczy Polaków. – Ufam, że całe społeczeństwo, zwłaszcza Krakowa, przyjmie tę decyzję ze zrozumieniem, a moim pragniemy jest, aby ten pogrzeb i to miejsce przyczyniło się do zjednoczenia wszystkich ludzi dla dobra naszego społeczeństwa i dla pokoju (...). Przy takich okazjach powinniśmy się łączyć, nigdy dzielić. Podział nikomu nie służy – mówił kard. Dziwisz 13 kwietnia 2010 r., trzy dni po katastrofie lotniczej, jak gdyby już wtedy nie trwały protesty przeciwko grzebaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
Nigdy nie było dobrego momentu, by protestować przeciwko pochówkowi Lecha Kaczyńskiego na Wawelu i upartyjnieniu zarówno krakowskiego wzgórza jak i Pałacu Prezydenckiego przez PiS. Tuż po tragedii protestującym zamykano usta apelując o godne przeżywanie żałoby, nawet jeśli uważają, że prezydent nie jest godny, by spocząć obok królów. Na argumenty, że był prezydentem słabym, partyjnym i nie miał szans na drugą kadencję, odpowiadano "ciszej nad tą trumną".
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl