Wczorajsze demonstracja w Gdyni.
Wczorajsze demonstracja w Gdyni. Fot. screen/youtube.com
Reklama.
Problemem dla PiS-u jest nie tylko sam incydent, który – jak już zapowiada KOD – będzie się powtarzać. Rzecz w tym, że politycy i niepokorni dziennikarze zależni od PiS wydają się być tym naprawdę zdumieni i nie wypracowali jeszcze strategii, jak reagować.
Marcin Kędryna, doradca prezydenta Dudy z którym zna się jeszcze z podstawówki, próbuje bagatelizować gdyński incydent. – Może i ktoś tam gwizdał – pisze na Twitterze, choć nawet tylko oglądając nagranie, nie można mieć wątpliwości.
Nieoczekiwana zamiana miejsc
A przecież do niedawna takie reakcje kojarzyły się z prezydentem Bronisławem Komorowskim i Platformą Obywatelską, której politycy byli wygwizdywani nawet na cmentarzu, podczas uroczystości powstańczych.
Robili to ludzie, których poseł Arkadiusz Mularczyk, polityk Zjednoczonej Prawicy (dostał się do Sejmu z listy PiS) nazwał "przeciwnikami rządu, którzy nie są zwolennikami jednej partii".
Ci niezwiązani z konkretną partią przeciwnicy przeplatali buczenie i gwizdy pod adresem Platformy Obywatelskiej rzęsistymi oklaskami dla przedstawicieli PiS-u.
Kwestia smaku
Obserwatorzy poczynań "buczystów cmentarnych" nie zostawiali na nich suchej nitki. Ubolewano, że została przekroczona kolejna "nieprzekraczalna" granica brutalizacji życia politycznego. Niektórym trudno było patrzeć na twarze kombatantek i kombatantów Powstania Warszawskiego, którzy stali się rekwizytem w plemiennej wojnie dwóch największych partii.
Ale nie wszystkim. W debacie publicznej zaroiło się także od głosów, które wyrażały zrozumienie, a nawet aprobatę dla cmentarnych wieców klakierów PiS-u. I nie były to tyko głosy anonimowych komentatorów w sieci, lecz także najbardziej znanych twarzy Prawa i Sprawiedliwości.
Najbardziej symptomatyczna była wypowiedź Piotra Glińskiego, wówczas byłego kandydata na premiera technicznego, dziś ministra kultury (sic!) w rządzie PiS.
Piotr Gliński, dziś minister kultury w rządzie PiS (sierpień 2015)

Zmieńcie sobie, państwo, społeczeństwo, to będziecie mieli wtedy wytresowanych uczestników. Nie można mieć pretensji do ludzi. Raczej politycy powinni być bardziej wiarygodni. Czytaj więcej

Kto mieczem wojuje...
Dziś, gdy sytuacja odwróciła się o 180 stopni, wypracowanie przez partię rządzącą skutecznej strategii w obliczu takich incydentów, będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Zrzucanie winy na Niemców, tak jak podczas niedawnego wygwizdania premier Beaty Szydło przez kibiców piłki ręcznej w Krakowie, było słabym i do tego jednorazowym sposobem na zwekslowanie niewygodnej sytuacji.
PiS sam ustanowił wyjątkowo niskie standardy, a zróżnicowany politycznie Komitet Obrony Demokracji w przyjęty właśnie w demokracji sposób protestuje na ulicy, a nie na cmentarzu.

Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl