Czy ktoś sprawdzał datę przydatności do spożycia na pączkach? Z reguły jest to niemożliwe. Pączki leżą już na półkach z pieczywem i żadnych etykiet nie mają. Nam udało się jednak zrobić zdjęcie daty ważności jednego z pudełek, w których pączki są transportowane do sklepów sieci Biedronka. Co tu kryć – można być nieco zaskoczonym.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Biedronka kusi niesamowitą promocją w Tłusty Czwartek. Jeden pączek kosztuje zaledwie 39 groszy, jeśli kupi się ich aż 12 sztuk. Jeszcze parę dni temu za jednego pączka z Biedronki płaciło się 98 groszy. Przy takiej ofercie, kto by patrzył na datę ważności produktu? My jednak poszukaliśmy i znaleźliśmy. Oto ona:
Jak to możliwe? Łatwiej niż samą datę minimalnej trwałości pączków znajdziemy dopisek o tym, że mają być one przechowywane w temperaturze co najmniej minus 18 stopni Celsjusza. Oczywiście, na sklepowych półkach pączki są już odmrożone. Na pudełku powinna się zatem znaleźć informacja, kiedy to odmrożenie nastąpiło, bo od tego momentu pączki są zdatne do spożycia tylko przez dwie doby. Jednak na tym pudełku nikt nie wpisał żadnych dat i godzin. Generalnie – pączki wiecznie świeże?
Skąd zatem klient może mieć pewność, że to, co zje w Tłusty Czwartek, to produkt o odpowiedniej dacie ważności? Jedyna data to wspomniany sierpień 2017 r. Nie ma też danych, kiedy te pączki zostały wyprodukowane. Może parę miesięcy temu, a może nawet parę lat?
Wszyscy mrożą. I nie ma w tym nic złego
Oczywiście, tak jest nie tylko w Biedronce. Właściwie we wszystkich sieciach handlowych sprzedawane jest pieczywo wcześniej mrożone. I sprzedawcy, i eksperci zapewniają, że nie ma w tym nic złego. Badania mrożonego pieczywa przeprowadziła dr inż. Małgorzata Sobczyk z Wydziału Nauk o Żywności Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jej zdaniem, mrożenie pieczywa jest zupełnie obojętne dla zdrowia. Znaczenie dla jakości takiego pieczywa ma przede wszystkim to, jak długo było zamrożone. I chodzi jedynie o jego objętość, czy twardość (tutaj znajdziesz rozmowę z dr inż. Sobczyk o mitach na temat mrożonego pieczywa).
Przedstawiciele koncernu Jeronimo Martins w przesłanym nam oświadczeniu zaznaczają, że pączki w Biedronce nie są robione z żadnego mrożonego ciasta, tylko ze świeżego. Dopiero później mrożone są gotowe pączki, co jest absolutnie bezpieczne dla zdrowia.
Podkreślamy, że nie posiadamy w ofercie pączków przygotowywanych z mrożonego ciasta. Wyjaśniamy, że pączki marki "Słodka kraina" zostały przygotowane ze świeżego ciasta, usmażone, a następnie poddane procesowi mrożenia i dostarczone do sklepu. Zwracamy jednak uwagę na to, że w opinii ekspertów od żywności proces mrożenia jest najwłaściwszą metodą utrwalania żywności.
oświadczenie Biura Prasowego Jeronimo Martins Polska S.A.
Kto da mniej?
Najważniejsza wojna na pączki w Tłusty Czwartek toczy się właśnie między portugalskim koncernem a niemieckim Lidlem. Obie sieci dopiero w ostatniej chwili poinformowały o cenach swoich produktów i obie bacznie obserwowały ruchy konkurenta. Jeszcze na początku tygodnia Biedronka informowała o promocji 54 grosze za pączka, jeśli kupi się ich 8 sztuk. Ale wiadomo było, że nie jest to ostatnie słowo Portugalczyków. W środę stało się jasne:
W środę Lidlowi tej oferty nie udało się przebić. W konkurencji "kto da mniej", przegrywał zaledwie sumą 3 groszy.
AKTUALIZACJA:
Ale decydującym dniu, w Tłusty Czwartek, również Lidl opuścił cenę, sprzedając pączki po 38 groszy (jeśli kupi się ich 12).
I także Lidl w przesłanym nam wcześniej oświadczeniu zapewniał o wysokiej jakości sprzedawanego przez siebie pieczywa.
Do mrożenia używane są substancje w pełni bezpieczne dla zdrowia, a sam proces pozostaje bez wpływu na wartości odżywcze produktów.
Lidl Polska
Firma zapewniała też, że po zamrożeniu "pieczywo jest przechowywane i transportowane w odpowiednich temperaturach do placówek". Bułki, czy chleb są później "dopiekane w mini piekarniach".
Pieczywo sprzedawane w naszej sieci w ramach konceptu "Chrupiące z Pieca" to pieczywo odpiekane na miejscu w sklepie, dzięki czemu każdego dnia możemy zaoferować klientom ciepłe, pachnące i chrupiące bułki, chleby oraz wyroby słodkie i wytrawne. Warto podkreślić, iż stawiamy mocny nacisk na jakość oferowanych produktów, w tym pieczywa, dlatego nasze chleby z asortymentu „Chrupiące z Pieca” nie zawierają konserwantów.
Lidl Polska
Ale mimo tych zapewnień, temat pieczywa z głęboko mrożonego ciasta wciąż wywołuje kontrowersje. Od lat z mrożonymi pączkami wojuje technolog jednej z piekarń w Szczecinie, Krzysztof Wudarski. Raz po raz przed Tłustym Czwartkiem próbuje uświadomić przeciętnemu zjadaczowi pączka, dlaczego produkt z dyskontu kosztuje kilkadziesiąt groszy, a ten z cukierni 2-3 złote. I przedstawiciele szczecińskich cukierni zapewniają, że efekt jest – klienci, którzy wcześniej "rzucali się" na tanie pączki, teraz wracają do tych droższych.
Pączki z Chin?
Szczecińscy cukiernicy, jak informowało Radio Szczecin, już na tydzień przed Tłustym Czwartkiem zaapelowali do mieszkańców, by nie kupowali pączków "supermarketowych". Postraszyli przy tym, że "chodzą nawet takie słuchy, iż te pączki są sprowadzane z Chin i robione dwa lata wcześniej". Władze sieci Biedronka zdecydowanie dementują plotki o chińskich pączkach.
Informujemy, że do wyrobu ciasta na pączki marki własnej dostępne w sieci sklepów Biedronka nie są stosowane żadne produkty czy półprodukty pochodzące z Chin. (...) Pączki marki Słodka kraina, produkowane są przez firmę Stokson przy użyciu tylko naturalnych aromatów, bez utwardzonych tłuszczów roślinnych czy substancji konserwujących.
Biuro Prasowe Jeronimo Martins S.A.
Skład pączków na pudełku znaleźć można. Warto się przyjrzeć, co zawierają pączki, których cena to dosłownie grosze.
I fakt – nie jest to taka "tablica Mandelejewa", o jakiej pisaliśmy przed rokiem, gdy głośno zrobiło się o pączkach z Auchan.
Sami piekarze-cukiernicy nieoficjalnie, po cichu przyznają, że w Tłusty Czwartek sprzedawane są najgorsze pączki. Dlaczego? Bo i tak wiadomo, że zostaną sprzedane i nie trzeba się za bardzo starać. I dla małych cukierni, i dla ogromnych sieci to czas wielkich łowów. Więc może ten Tłusty Czwartek na użytek prywatny należałoby przełożyć na jakiś inny termin?
Nasz zakład to piekarnia rzemieślnicza i my od zawsze produkujemy pączki metodami zupełnie naturalnymi. One są zupełnie inne niż pączki z supermarketu. To nie jest kwestia tylko mrożenia, ale i użytych surowców. Oczywiście, wciąż wielu klientów kupuje te pączki z supermarketów, ale coraz więcej osób decyduje się na produkty wyższej jakości, za które trzeba zapłacić więcej, bo zdają sobie sprawę z tej różnicy.