
Reklama.
Na całym świecie oficjalne kanały informacyjne instytucji rządowych prowadzone są raczej według bardzo sztywnych reguł, zgodnych nie tylko z podstawowymi zasadami public relations, ale i wymogami dyplomacji. Tak pracują specjaliści od wizerunku także w większości polskich ministerstw. Niezwykle mocno rzucającym się w oczy wyjątkiem jest jednak Ministerstwo Obrony Narodowej.
Ledwo przycichły afery wybuchające wokół co najmniej kontrowersyjnej działalności Bartłomieja Misiewicza, a ktoś odpowiedzialny za obsługę oficjalnego konta MON na Twitterze postanowił przypomnieć, że w resorcie jest chyba kilku niewłaściwych ludzi na niewłaściwych stanowiskach. Osoba, która z ministerialnego konta próbuje odgryzać się za krytykę płynącą z ust byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka z pewnością do tej grupy należy...
Tak, to naprawdę pojawiło się na oficjalnym koncie resortu obrony 38-mln państwa należącego do NATO i Unii Europejskiej... Jeśli nie zostało napisane ręką samego Bartłomieja Misiewicza, to znaczy, że w MON wychował on już sobie oddanych naśladowców...
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl