Dziś Polacy rozpruli worek z medalami, szczególnie chętnie zbierali te w kolorze złotym.
Dziś Polacy rozpruli worek z medalami, szczególnie chętnie zbierali te w kolorze złotym. European Indoor Championships
Reklama.
To, co się dziś działo w Belgradzie, sprawiło, że chyba wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia. Już co prawda w zeszłym roku w Rio nasi lekkoatleci udowodnili, że trzeba się z nimi liczyć, ale tylu złoych medali, które zdobyli na halowych mistrzostwach Europy, chyba mało kto się spodziewał.
Dziś około południa polska reprezentacja wyszła na prowadzenie w klasyfikacji medalowej z trzema złotymi i trzema brązowymi medalami. Na drugim miejscu była Wielka Brytania z trzema złotymi krążkami, na trzecim Niemcy, których zawodnicy zdobyli po dwa medale w każdym kolorze. A później zaczął się festiwal...
Adam Kszczot wygrał finałowy bieg na 800, Sylwester Bednarek zdobył złoto w skoku wzwyż, a Ewa Swoboda brąz w biegu na 60 metrów. I choć było się z czego cieszyć, to szybko okazało się, że to dopiero początek. Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub, Iga Baumgart i Justyna Święty wygrały sztafetę 4x400 metrów. Chwilę potem sztafetę męską 4x400 wygrali Kacper Kozłowski, Łukasz Krawczuk, Przemysław Waściński i Rafał Omelko. W kilka godzin udało się umocnić na pierwszym miejscu klasyfikacji medalowej. Co w sumie staje się... normą – bo przed rokiem w Amsterdamie polska ekipa również wygrała klasyfikację medalową, choć nie w tak imponującym stylu.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl