Bogdan Walewski. Podwójny szpieg, który kochał luksusowe życie.
Bogdan Walewski. Podwójny szpieg, który kochał luksusowe życie. Youtube

Był podwójnym agentem. Najdłużej aktywnym amerykańskim szpiegiem działającym w Polsce, ale także agentem zwerbowanym przez SB. Skazany przez władze PRL na 25 lat więzienia, w 1985 roku wymieniony na Mariana Zacharskiego, polskiego szpiega działającego w USA. Bogdan Walewski może nigdy by nie wpadł, gdyby nie skłonność do rozrywkowego życia i pięknych kobiet.

REKLAMA
"Za działalność na szkodę państwa, Bogdan Walewski zostaje skazany na 25 lat więzienia, aby jego działanie było przestrogą dla innych" – taki wyrok można usłyszeć na archiwalnym filmie z 1982 roku. Podczas dwugodzinnej przemowy, oskarżony Bogdan Walewski ps. "Bob", przyznaje się do winy i poddaje karze. Wygląda na skruszonego, zupełnie załamanego człowieka. Trudno w nim rozpoznać króla życia, który z niespotykaną bezczelnością grał na nosie zarówno CIA jak i SB.
Bogdan Walewski, znany też jako Bogdan Płotka urodził się w 1933 roku w Wilamowie, małej wsi niedaleko Łodzi. Po ukończeniu Technikum Handlu Zagranicznego zapragnął zostać dyplomatą. W tym kierunku kształcił się w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych. W latach 50-tych przeniósł się do Wietnamu, gdzie pracował w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Sajgonie jako tłumacz.
Jako 19-letni student żeni się z Wierą Monsunową, córką rosyjskiego prokuratora wojskowego. Małżeństwo rozpada się po dwóch latach, kiedy "życzliwi" koledzy donoszą Bogdanowi, że jego bardzo piękna żona, niekoniecznie wiernie czeka na jego powrót z placówki. Walewski idzie w cug. Rozpacza, upija się w barach do nieprzytomności. Niektórzy uważają, że to był jeden z najważniejszych powodów, dla których niedługo później został agentem.
Zarabiał gdzie się dało
Wreszcie nawiązuje bliską relację z oficerem kanadyjskiego wywiadu. Satie jest jego kompanem w barowych eskapadach, a krok po kroku coraz bardziej towarzysko związuje go także z Amerykanami. Ostatecznie werbuje go CIA. Walewski przyjmuje pseudonim operacyjny "Bob Walters".
Niedługo później agent "Bob" żeni się po raz drugi. Tym razem jego wybranką jest modelka m.in Domu Handlowego Telimena w Łodzi. To małżeństwo jest dość nietypowe. Walewski mieszka w Warszawie, ale żona długo nie chce się wyprowadzić od swojej matki z Łodzi. Kiedy wreszcie się decyduje przyjechać do męża, natychmiast wraca kiedy widzi jego mieszkanie: "O nie, w takiej klitce mieszkać nie będę!" – miała powiedzieć na widok ... 60 metrowego mieszkania męża.
"Bob" specjalnie się nie przejął. Jego życie już wtedy wyglądało jak scenariusz sensacyjnego filmu: od poniedziałku do piątku działał w Warszawie, nie stroniąc od pięknych kobiet, balang w warszawskich restauracjach i klubach, a w weekend jechał odwiedzić swoją żonę, która nadal mieszkała z matką. Takie rozrywkowe życie sprawia, że Walewskiemu cały czas brakuje pieniędzy. Więc pracuje jeszcze więcej. Ale zarabia nie tylko na działalności wywiadowczej.
Jak twierdzą autorzy publikacji "Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku", Walewski podczas przekazywania tajnych informacji w Wiedniu, gdzie miał się kontaktować z Amerykanami, jednocześnie przemycał ... kawior i papierosy, na czym zarabiał nawet lepiej niż na pracy wywiadowczej.
dr Paweł Skubisz, IPN Szczecin
"Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku"

W zeznaniach Bogdana Walewskiego ani razu nie padło stwierdzenie, że współpraca z CIA była motywowana przekonaniami politycznymi czy chęcią walki o niezależny byt państwowy Polski. Wręcz przeciwnie na plan pierwszy wysuwają się motywy materialne, być może na początku podbudowane chęcią przeżycia szpiegowskiej przygody

W 1962 roku, Walewski zostaje zwerbowany przez SB do współpracy. "Bob" staje się "Zenonem". Co ciekawe, Walewski nie poinformował polskich służb o swojej wcześniejszej aktywności. Amerykanie także nie mają pojęcia, że ich człowiek stał się podwójnym agentem. Dopiero dziesięć lat później, CIA zaczyna się orientować, że "Bob" może grać na dwa fronty. Walewski zostaje poddany badaniom na wariografie. W 1972 roku, amerykański wywiad zupełnie przestaje płacić Walewskiemu. Ostatnie wypłaty, to było ok. 200 dolarów za dostarczanie tajnych informacji.
Szpiedzy na berlińskim moście
Atmosfera wokół agenta zaczęła gęstnieć także w Polsce. Walewski na podstawie kilku przekazanych przez niego informacji zostaje wytypowany jako potencjalny agent CIA. Jak podaje dr Skubisz, służby aresztują go w 1981 roku. Podczas rewizji w jego warszawskim mieszkaniu znaleziono m.in odczynniki do atramentu sympatycznego, kalkę do tajnopisów oraz aparat fotograficzny z kliszą tajnych dokumentów. Podczas przesłuchań agent dokładnie opisał jakiego rodzaju informacje przekazywał Amerykanom.
Walewski został sądzony i skazany na 25 lat pozbawienia wolności. W 1984 roku uniewinniono go jednak, a rok później 11 czerwca 1985 wraz z czwórką innych agentów (Jerzy Pawłowski, Leszek Chróst, Norbert Franz Adamaschek, Jacek Jurzak) został na moście w Berlinie wymieniony na Mariana Zacharskiego, najsłynniejszego szpiega PRL-u. Jako jedyny z byłych agentów zupełnie zniknął z pola widzenia. Do dzisiaj nie wiadomo co się dzieje z Bogdanem Walewskim.

Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl