
Z upragnionego Euro odpadliśmy już kilka dni temu. Ogromna fala krytyki, która spadła na Franciszka Smudę trochę przycichła, ale wciąż jest spora. W tych trudnych chwilach była i - wciąż jest - z nim małżonka. - Chcemy odpocząć. Na razie wyłączyliśmy telewizor, nie czytamy gazet, więc jest nam trochę lżej - mówi w wywiadzie dla najnowszego "Newsweeka", żona Małgorzata.
Wiem, że po przegranym meczu musi być krytyka. Tylko niech to będzie krytyka trochę bardziej obiektywna i rzetelna, a nie bicie w mojego męża jak w bęben. Bo już mało kto widzi coś pozytywnego w jego pracy z reprezentacją.
Dla żony polskiego selekcjonera przykre jest to, że uderzają w niego koledzy po fachu. "Jak sobie tego wszystkiego posłuchałam, miałam wrażenie, że nas zaraz zlinczują". Na szczęście nie zlinczowali.
Okazało się, że jak wychodzimy z mężem na ulicę, to zwykli ludzie podchodzą i przekazują nam wyrazy otuchy. (…) Takie gesty są dla nas sympatyczne.
Drewniak-Smuda przyznaje, że najtrudniejszy moment we wspólnym życiu ze Smudą jest właśnie teraz. To bez wątpienia jego największa porażka w zawodowej karierze, ale się z niej podźwignie. Pytana, czy to już czas na emeryturę, odpowiada, że z mężem o przyszłości na razie nie rozmawia.
Chcemy trochę odpocząć. Na razie wyłączyliśmy telewizor, nie czytamy gazet, więc jest nam trochę lżej.
Cały wywiad przeczytasz w poniedziałkowym "Newsweek Polska"

