Beata Szydło nie przyjęła do wiadomości wyboru Donalda Tuska.
Beata Szydło nie przyjęła do wiadomości wyboru Donalda Tuska. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Brak podpisu premier Beaty Szydło pod konkluzją ze szczytu Unii Europejskiej nie znaczy zbyt wiele, a na pewno nie blokuje wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej – informuje TVN24, powołując się na prawników w Brukseli. Wcześniej prawicowe media informowały, że to może być "bomba atomowa", którą zastosuje Polska w razie niekorzystnego głosowania.

REKLAMA
Premier Beata Szydło już w czwartek – niedługo po głosowaniu – w trakcie konferencji prasowej ogłosiła, że nie przyjmie konkluzji ze szczytu. Wówczas decyzje podjęte na tym spotkaniu, w tym także przedłużenie kadencji Tuska jako szefa Rady Europejskiej, nie będą ważne.
Według reportera TVN24 z Brukseli wspólnotowi prawnicy i politycy przekonują jednak, że o ważności szczytu nie decyduje podpis pod konkluzją. Cały plan polskiego rządu spalił więc na panewce.
Zgodnie z art. 15 punkt 5 traktatu lizbońskiego wybór przewodniczącego Rady Europejskiej dokonuje się zgodnie z zasadą większości kwalifikowanej. Pierwszy raz taki przypadek miał miejsce właśnie wczoraj – kiedy 27 państw Unii zagłosowało za Donaldem Tuskiem, a sprzeciwiła się Polska.
Jak pisał przed głosowaniem prawicowy portal wPolityce.pl. w razie "próby siłowego (!) przeforsowania kandydatury Tuska na szefa Rady Europejskiej" rząd może się zdecydować na drastyczne środki. – W takim wypadku Polska sięgnie po - używając oczywiście przenośni - swego rodzaju broń atomową, czyli nie podpisze konkluzji szczytu. Będzie to oznaczało, że szczyt jest nieważny, bo konkluzja musi zostać podpisana przez przedstawiciela każdego z państw uczestniczących w spotkaniach – mówił informator portalu.
Źródło: TVN24

Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl