
Reklama.
Książka, która ukaże się w kwietniu, trafi również do rąk polskich czytelników. Oprócz tego zostanie opublikowana w Islandii, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Japonii i Australii. To właśnie z Australii pochodzi Tom Stranger, który po bożonarodzeniowej imprezie w 1996 roku zgwałcił Thordis Elvę. On miał wówczas 18, a ona 16 lat. Stranger wcale nie był nieznajomym – był wówczas chłopakiem pisarki, który przyleciał do Islandii w ramach wymiany studenckiej.
Definicja sytuacji
Nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków. Thordis i Tom byli zwykłą parą nastolatków. Na imprezie Elva źle się poczuła z powodu rumu, którego się napiła. Stranger odeskortował ją do domu, ale zamiast zostawić ją na łóżku i zająć się swoimi sprawami, doszedł do wniosku, że to dobry moment na wykorzystanie seksualne chorej i nietrzeźwej partnerki.
Nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków. Thordis i Tom byli zwykłą parą nastolatków. Na imprezie Elva źle się poczuła z powodu rumu, którego się napiła. Stranger odeskortował ją do domu, ale zamiast zostawić ją na łóżku i zająć się swoimi sprawami, doszedł do wniosku, że to dobry moment na wykorzystanie seksualne chorej i nietrzeźwej partnerki.
I choć kobieta wspomina, że już wtedy wiedziała, że dzieje się coś bardzo złego, bo ona nie chciała uprawiać seksu, a on ją do tego zmusił, a nawet wiele dni po wydarzeniu chodzenie sprawiało jej ból, to nie pomyślała, że to był gwałt. Jak mówi Elva, miała obraz gwałciciela jako obcego, szalonego faceta, który wyskakuje z krzaków. W tej definicji krzywda, jaką zrobił jej chłopak, gwałtem nie była.
Z perspektywy Strangera sprawa wyglądała podobnie – choć miał poczucie winy z powodu tego co się stało, to wmawiał sobie, że to był po prostu seks. Nie potrafił jednak zapomnieć tego co zrobił. Choć niedługo po gwałcie wrócił do Australii, to nie mógł wymazać wspomnienia tej nocy.
Spotkanie po latach
Do Strangera odezwała się w 2003 roku, ku osłupieniu matki i sprzeciwie ojca, który obwiniał ją za to, że została zgwałcona. Twierdził, że gdyby wówczas kontrolowała sytuację – w domyśle: nie piła alkoholu – to do niczego by nie doszło. Thordis Elva była jednak zdecydowana, gdyż rozmową z gwałcicielem, którego nie można już było notabene skazać, nawet gdyby po kilku latach wniosła zarzuty, chciała zamknąć ten pełen cierpienia etap swojego życia.
Do Strangera odezwała się w 2003 roku, ku osłupieniu matki i sprzeciwie ojca, który obwiniał ją za to, że została zgwałcona. Twierdził, że gdyby wówczas kontrolowała sytuację – w domyśle: nie piła alkoholu – to do niczego by nie doszło. Thordis Elva była jednak zdecydowana, gdyż rozmową z gwałcicielem, którego nie można już było notabene skazać, nawet gdyby po kilku latach wniosła zarzuty, chciała zamknąć ten pełen cierpienia etap swojego życia.
Elva przekonuje, że chciała mu przebaczyć, by móc wybaczyć samej sobie to, że ją to "spotkało". Tak zaczęła się ich współpraca, która zaowocowała książką i kontrowersyjnymi prelekcjami o przemocy seksualnej i jej przeciwdziałaniu. Niektórzy wzdragają się na samą myśli o Strangerze na scenie, dla innych decyzja o tym jak "przepracować" traumę gwałtu należy tylko i wyłącznie do ofiary, więc skoro Elva wybrała taką ścieżkę, to ma do niej pełne prawo.
Kontrowersje
Ich wystąpienie na sławnym forum TED Talk ma już ponad 2,5 mln wyświetleń i zbiera mieszane opinie, podobnie jak inna wspólna aktywność Elvy i Strangera. Jedni chwalą Islandkę i Australijczyka za naświetlenie problemu przemocy seksualnej w niespotykany dotąd sposób. Podkreślają, że oddanie głosu skruszonemu gwałcicielowi, to dobra okazja, by dowiedzieć się z pierwszej ręki, co się dzieje w głowie mężczyzny, który stosuje przemoc seksualną.
Ich wystąpienie na sławnym forum TED Talk ma już ponad 2,5 mln wyświetleń i zbiera mieszane opinie, podobnie jak inna wspólna aktywność Elvy i Strangera. Jedni chwalą Islandkę i Australijczyka za naświetlenie problemu przemocy seksualnej w niespotykany dotąd sposób. Podkreślają, że oddanie głosu skruszonemu gwałcicielowi, to dobra okazja, by dowiedzieć się z pierwszej ręki, co się dzieje w głowie mężczyzny, który stosuje przemoc seksualną.
Poza tym – argumentują – książka i związane z nią prelekcje, to sposób na walkę ze stereotypem, że przestępczość seksualna to domena szaleńców wyskakujących z krzaków, podczas gdy lwia część sprawców to mężczyźni w jakiś sposób związani z kobietami (są członkami rodziny, partnerami, kolegami z pracy, sąsiadami etc.).
Ale jest i druga strona medalu. Dla części opinii publicznej miejsce Strangera jest w więzieniu, a skoro z przyczyn prawnych jest to już niemożliwe, to przynajmniej nie powinien brylować na scenie. Tłumaczą, że nie chcą słuchać głodnych kawałków Strangera o tym, jak przysypiał na zajęciach z chemii, a potem, gdy zrobił to co zrobił, że nie zdawał sobie sprawy, że właśnie został gwałcicielem i zagłuszał swoje poczucie winy powtarzając sobie, że to był tylko seks. Za szczególnie niestosowne uważają dawanie głosu Australijczykowi na feministycznych imprezach antyprzemocowych, podczas których sama jego obecność może wywołać poczucie zagrożenia i odnowić traumę zwłaszcza u tych kobiet, które mają osobiste doświadczenie przemocy seksualnej.
Zyski
Jest jednak rzecz, która łączy opinię publiczną w tej sprawie. Zarówno zwolennicy, jak i krytycy działalności antyprzemocowej Elvy i Strangera zwracają uwagę, że mężczyzna nie powinien czerpać korzyści finansowych z książki, której jest współautorem, gdyż wtedy zarabiałby na de facto na gwałcie sprzed lat. I choć Elvy broni prawa Strangera do publicznych wystąpień to zapewnia, że swoją, mniejszą część honorariów za książkę, mężczyzna przekaże na organizację charytatywną.
Jest jednak rzecz, która łączy opinię publiczną w tej sprawie. Zarówno zwolennicy, jak i krytycy działalności antyprzemocowej Elvy i Strangera zwracają uwagę, że mężczyzna nie powinien czerpać korzyści finansowych z książki, której jest współautorem, gdyż wtedy zarabiałby na de facto na gwałcie sprzed lat. I choć Elvy broni prawa Strangera do publicznych wystąpień to zapewnia, że swoją, mniejszą część honorariów za książkę, mężczyzna przekaże na organizację charytatywną.
Podobno Australijczyk już rozgląda się za jakąś, na którą może przekazać pieniądze. Zadanie nie powinno sprawić mu trudności – na całym świecie jest mnóstwo organizacji, które chcą pomagać kobietom doświadczającym przemocy, ale w wyniku polityki rządu często nie mają za co.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl