
Większość mieszkańców Holandii odetchnęła z ulgą na wieść o tym, iż wbrew wielomiesięcznym spekulacjom partia skrajnie prawicowego populisty Geerta Wildersa przegrała w wyborach parlamentarnych. Cieszyli się szczególnie przedstawiciele licznych mniejszości, których PVV planowała pozbyć się z kraju. Tej radości nie podziela chyba jednak część holenderskiej Polonii, która Wildersa popierała pomimo tego, że... od lat Polaków atakował.
REKLAMA
– To osoba, która tych wszystkich studentów, co tu przyjeżdżają i po coffee shopach latają przez całe wakacje i chodzą do pracy, żeby na zielsko mieć za przeroszeniem, to chce się ich pozbyć – oznajmiła w rozmowie z telewizją Polsat jedna z Polek mieszkających w Holandii. – Żeby tych, co naciągają na zasiłki, co siedzą i udają choroby, co szukają wiecznie pracy na tydzień-dwa, żeby potem siedzieć na zasiłku dla bezrobotnych, on dąży do tego, żeby to wycofać, nie? – kontynuowała polska zwolenniczka Geerta Wildersa.
Taki głos nieco zaskakuje, bo relacje polityków PVV z Polakami nie układały się nigdy za dobrze. Przed tegorocznymi wyborami ekipa Wildersa skupiła się głównie na atakowaniu muzułmanów, ale przez lata to właśnie Polacy byli ulubioną ofiarą holenderskiej skrajnej prawicy. Na przełomie 2011 i 2012 roku PVV uruchomiło nawet specjalny portal internetowy, na którym Holendrzy mogli dzielić się swoimi przemyślanami na temat pijaństwa, złodziejstwa, lenistwa i ogólnego nieucywilizowania Polaków.
Na podstawie zabranych w ten sposób danych Geert Wilders stworzył raport na temat rzekomo zatrważającej skali zjawiska związanego z niszczeniem Holandii przez Polaków. Tabloidowa stacja PowNed rozpowszechniała wiedzę na ten temat głośnym materiałem zatytułowanym "Pijany Polak zabiera wam pracę". – Ta akcja Wildersa wywołała wielkie oburzenie w Holandii. Widać, że to poruszyło jakąś czułą strunę wśród nich. Wyzwoliła się pozytywna energia wokół Polaków – komentowała wówczas w rozmowie z naTemat redaktor naczelna portalu Polonia.nl Małgorzata Bos-Karczewska.
Jednak od 2007 roku, gdy Holandia otworzyła swój rynek pracy dla Polaków, struktura holenderskiej Polonii zaczęła się mocno zmieniać. Imigranci z Polski przez dekady byli w Holandii bardzo lubiani. Wpływały na to miały historyczne zasługi polskiej armii w wyzwalaniu Holandii w czasie II wojny światowej i fakt, iż do Kraju Tulipanów emigrowali ludzie łatwo asymilujący się, w tym często inteligencja. Dla nich i ich potomków to, co Geert Wilders mówił o Polakach jest niewybaczalną zniewagą.
Jak zwracają dziś uwagę nie tylko polskie, ale i holenderskie media, inaczej na świat patrzy jednak wielu z tych, którzy do Holandii zjechali po otwarciu unijnych granic i zajęli się pracą, której Holendrzy nie chcieli wykonywać. To często ludzie z tych samych środowisk, które w ojczyźnie skutecznie uwodzone są ksenofobią i podsycaniem nienawiści wobec przejawów wszelkiej inności. Dla takich osób ważniejsze było więc to, że z Wildersem mówią wspólnym językiem, a nie fakt, iż sami są na jego celowniku.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
