Nie ma krzyku, nie ma gwałtu - tak można podsumować kontrowersyjną decyzję sądu, który oczyścił z zarzutów mężczyznę oskarżonego o gwałt.
Nie ma krzyku, nie ma gwałtu - tak można podsumować kontrowersyjną decyzję sądu, który oczyścił z zarzutów mężczyznę oskarżonego o gwałt. fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
Reklama.
Zdaniem sądu, który w zeszłym miesiącu oczyścił mężczyznę z zarzutów, do gwałtu nie doszło, bo choć kobieta mówiła"dość", to nie krzyczała. To zdaniem sędziego świadczy o tym, że oskarżony nie zgwałcił kobiety, lecz odbył z nią stosunek seksualny za obopólną zgodą.
Sprawa zbulwersowała opinię publiczną - po decyzji sądu teraz to kobieta jest oskarżona o zniesławienie mężczyzny, którego wskazała jako gwałciciela. Kobieta tłumaczyła w sądzie, że nie krzyczała, bo wobec przemocy ze strony silniejszych osób czuje się sparaliżowana. Powiedziała także, że napastnik, z którym pracowała w jednym szpitalu, zagroził jej utratą pracy. W czasie rozprawy ujawniono, że jako dziecko była ofiarą przemocy seksualnej ze strony swojego ojca.
Mężczyzna twierdzi, że nie ma mowy o przemocy seksualnej - do kontaktów seksualnych miało dojść za zgodą kobiety. Jak relacjonuje włoski "Corriere della Sera", zdaniem sądu kobieta nie zdradziła emocji, które musiałby w niej wzbudzić gwałt.
źródło: BBC News