Sytuacja jest wyjątkowa, gdyż prezydent Białegostoku rządzi już trzecią kadencję, w dodatku popiera go PO. Radni PiS mają z kolei większość w Radzie Miejskiej i nieźle potrafią mu rzucać kłody pod nogi. Tu idealnie widać, jak PiS nie liczy się z przeciwnikiem politycznym. Już obcięli mu pensję, nie dali absolutorium, teraz żądają zwrotu dodatków dla urzędników. Nie mówiąc o tym, że wbrew jego opinii zdecydowali postawić pomnik Lecha Kaczyńskiego. A teraz chcą dekomunizować patrona teatru.
Tadeusz Truskolaski musi mieć nerwy ze stali, bo odkąd PiS doszedł do władzy, nie dają mu żyć. Jest jedynym prezydentem polskiego miasta, któremu tak drastycznie obniżono pensję, i który jeszcze ma taką większość PiS na karku, że praktycznie może ona robić, co chce. Na 26 radnych, 16 jest z partii Jarosława Kaczyńskiego.
A pomysły, jak wszędzie ostatnio, miewają zaskakujące. Na przykład, jeden z radnych właśnie protestuje przeciwko fladze KOD, która wisi obok flagi narodowej w oknie lokalu wynajmowanego przez Komitet Obrony Demokracji. Bez zgody plastyka miejskiego nie powinno jej tam być. Nie obok flagi państwowej! A prezydent Truskolaski też powinien się w tej sprawie wypowiedzieć.
Wymazać patrona, bo komunista
Prezydent rządzi od 2006 roku, nie jest członkiem PO, ale ma poparcie tej partii. Dwukrotnie wygrał wybory w pierwszej turze, w 2004 roku głosowało na niego ponad 63 proc. mieszkańców, jest dobrze oceniany. – Za jego kadencji miasto bardzo się zmieniło i bardzo się rozwija. Nie wiem, czy jakieś inne miasto w Polsce ma lepsze drogi niż Białystok – mówi nam jeden z mieszkańców.
Ostatnio prezydent ma jednak na głowie również inne sprawy. Na przykład dotarł do niego wniosek, że powinien zwrócić się do IPN w sprawie dekomunizacji Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki. Patron, co prawda był założycielem, aktorem i pierwszym dyrektorem tej placówki, ale dla radnych PiS był głównie komunistą. Jeden z nich argumentował, że Węgierko organizował wiece na rzecz poparcia Armii Radzieckiej, dlatego powinno się go wymazać z przestrzeni publicznej.
– To naturalny ciąg dalszy ustawy dekomunizacyjnej. Patron teatru zapisał się na czerwonej karcie historii i powinien być zmieniony – tłumaczy w rozmowie z naTemat radny PiS Konrad Zieleniecki.
"Na siłę chcą go obciążyć"
To jednak "drobiazgi". Wojna w Białystoku wisi bowiem na włosku, czuć ją w powietrzu, a może nawet już się toczy. – To PiS jest na wojnie z prezydentem, a nie prezydent z nimi. Oni się wściekają, bo nie są w stanie znaleźć żadnej poważnej sprawy, którą byliby w stanie bezpośrednio uderzyć w prezydenta, więc szukają czegokolwiek. Szukają na niego haka i nie mogą znaleźć. Bardzo ciężko zanegować im dorobek prezydenta i PO, który jest bardzo dobrze postrzegany przez mieszkańców. Na siłę, niemal na chama, próbują go czymś obciążyć – mówi wprost radny PO Maciej Biernacki.
– Jeśli mowa o jakiejkolwiek wojnie, to jest to wojna wywoływana przez prezydenta i toczona przez prezydenta. A to, jak prezydent próbuje zwalczać przysługujące Radzie Miasta prerogatywy tylko ośmiesza nasz samorząd – odpowiada radny PiS Konrad Zieleniecki. On sam negatywnie ocenia prezydenta. – Między innymi jego politykę przestrzenną oraz brak współpracy z większościowym klubem radnych PiS – mówi.
I wszystko jasne. Ale to radni PiS obniżyli prezydentowi pensję o 3,5 tys. złotych, nie udzielili mu absolutorium, a ostatnio oskarżyli o to, że przez lata niesłusznie dawał dodatki do pensji swoim urzędnikom. O te dodatki wybuchła w Białymstoku ogromna burza. PiS domaga się zwrotu niebagatelnej kwoty – 800 tys. zł.
Truskolaski i jego zwolennicy nie odpuszczają. W sądzie trwa proces, sam pozwał urząd z powodu obniżenia pensji. A dodatki dla urzędników? Niestety, nie udało nam się porozmawiać z prezydentem, a jego rzeczniczka tak wypowiadała się dla lokalnych mediów:
Jak w soczewce, robią co chcą
To jednak nie koniec działalności PiS w Białymstoku. Nie od dziś wiadomo, że miastem rządzi minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Ostatnio mocno dał się zauważyć, gdy pojawił się pomysł budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego. Radni PiS ogłosili, że pomnik będzie. Bez żadnych konsultacji, wbrew opinii prezydenta i sondażom, które pokazały, że 3/4 pytanych jest przeciwko.
W Białymstoku PiS nie tylko nikogo nie spytał o zdanie, ale nawet odrzucił uchwałę opozycji, wzywającą do przeprowadzenia konsultacji! – U nas, jak w soczewce, odbija się to, co mamy w skali kraju. PiS stanowi u nas większość. Coś, czego nie da się przepchnąć w Warszawie czy w innych miastach, u nas – zgodnie z prawem – jest realizowane przez PiS – mówi Radosław Puśko, mieszkaniec miasta, społecznik, który od lat patrzy władzy na ręce. Przykłady? – Właśnie PiS przegłosował w Radzie Miasta punkt, które daje pół miliona złotych na organizację spotkań dzieci katolickich. Zawsze szły też pieniądze na kościoły, ale ostatnio zauważyć można wyraźny przechył w tę stronę – mówi naTemat.
To on opublikował na Facebooku krótkie nagranie z sesji rady miasta, podczas którego słychać, jak minister Jurgiel ostro wypowiada się o przeciwnikach budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego – ci co, pytają, po co ten pomnik w Białymstoku zadają "trywialne pytania, które przystoją raczej umysłom zamkniętym, myślącym małostkowo w kategoriach zaścianka".
"Czołem lewaku, czołem towarzyszu"
Te słowa wywołały oburzenie u niejednego mieszkańca. – Nie wiem, czy ludzie się nie zdenerwują, nie zaczną się organizować przeciwko budowie pomnika. Wyczuwa się butę, styl patrzenia na wszystkich z góry. Coś, co spowodowało, że PO też przegrała wybory – mówi Puśko. Pytam, czy na poziomie lokalnych władz też wyczuwa się tę butę i pewność siebie, co u wielu posłów w Warszawie. – Jest jeden radny PiS, który rok temu maszerował z ONR w Hajnówce. Jak mnie widzi, wita się ze mną słowami : "Czołem lewaku, czołem towarzyszu" – mówi.
On jeden mówi jednak, że w Białymstoku jeszcze nie ma wojny PiS kontra reszta. – Nie lubią się i wzajemnie się podgryzają. Tak bym to określił. PiS podgryza prezydenta, a druga strona nie pozostaje dłużna. Chyba jesteśmy jedynym takim miastem w Polsce – stwierdza.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
"Jestem ciekawa, czy radni z Prawa i Sprawiedliwości takich samych wyjaśnień zażądają od swojego partyjnego kolegi pana Bartłomieja Misiewicz, który jak podają media, dostaje w Ministerstwie Obrony Narodowej stały dodatek specjalny w wysokości dokładnie 4121,24 zł".Czytaj więcej
Konrad Zieleniecki
radny PiS
Prezydent nie ukrywa się ze swoimi poglądami politycznymi. Widać, że ocenia ten pomysł negatywnie. W mieście budowanych było wiele pomników. Rzadko kiedy dochodziło do tak szczegółowych konsultacji. W tym wypadku wątek jest poruszany bardziej z powodu nagonki politycznej ze strony nieprzychylnego Klubowi PiS prezydenta.