
W nocy z wtorku na środę doszło do ataku na polski konsulat w Łucku. Budynek został ostrzelany z granatnika. Relacje polsko-ukraińskie są coraz bardziej napięte, ale wtorkowy atak jest jak do tej pory najpoważniejszym incydentem, do którego doszło w ostatnich latach. Eksperci twierdzą, iż "to nie mógł być przypadek".
REKLAMA
To kolejny przypadek agresji skierowanej przeciwko polskim placówkom dyplomatycznym. Zaczęło się od oblania farbą konsulatu we Lwowie. Później doszło do zniszczenia pomnika ofiar ludobójstwa wołyńskiego w Hucie Pieniackiej, aż wreszcie ktoś poważył się na dewastację cmentarza w Bykowni. Wczorajszy atak był jak do tej pory najpoważniejszym incydentem antypolskim na Ukrainie.
Do ostrzału doszło kilka minut po północy, kiedy w budynku przebywała jedynie ochrona. Eksplozja była tak głośna, że słychać ją było w położonej w odległości 6 km od miasta wsi Boratyn. – Był to atak z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, pozostawiając około 70-centymetrowy otwór – mówi konsul RP w Łucku Krzysztof Sawicki w TVN24.
Napisz do autora : oskar.maya@natemat.pl
