Kuba Wojewódzki zaczął od pytania "jak żyć" w obecnej sytuacji społeczno-politycznej. Jego zdaniem każdego tyrana można zgasić śmiechem, ale wyraził wątpliwość, czy społeczeństwu starczy sił na śmianie się z
PiS. – Naszym obywatelskim obowiązkiem jest reagować – odpowiedziała
Krystyna Janda, która uważa, że należy głośno mówić o tym, co nam się nie podoba.
Zapytana, czy przyjęłaby do swojego teatru aktorów - uchodźców Janda odpowiedziała, że oczywiście, o ile potrafiliby coś zagrać. Gdy Wojewódzki poruszył temat jej ewentualnej odpowiedzialności karnej (w domyśle: za sprzeciw wobec polityki rządu), Janda odparła, że nie zastanawia się nad czymś takim, bo nikogo nie zabiła, ani nic nie ukradła. Gdy Wojewódzki zasugerował, że może być podsłuchiwana, Janda powiedziała, że nie podziela tych podejrzeń, bo partia ma "większych wrogów" niż ona.
W następnej części rozmowy pytania o władzę przeplatały się z wątkami dotyczącymi gry aktorskiej. Gdy Janda powiedziała, że polubiła granie idiotek, a inspiracje do roli czerpie obserwując otoczenie, Wojewódzki zapytał, czy aktorka obserwuje poseł Krystynę Pawłowicz. – Mnie to wcale nie śmieszy – odpowiedziała Janda. – Jak słyszę "Krystyna Pawłowicz" to jest mi tylko smutno. To jest wstydliwy temat dla wszystkich - mówiła Janda. – Moim zdaniem tacy ludzie jak pani Krystyna Pawłowicz nie powinni zajmować wysokich stanowisk państwowych – tłumaczyła aktorka. – Nie chcę, by decydowała o moim życiu - stwierdziła Janda.