
Wizyta na poczcie niejednego przyprawia o irytację. Trudno się dziwić. Spółka ma swoje wady, które bezlitośnie podsumowała NIK. Zobaczcie, do czego zdolna jest Poczta Polska.
Listonosze zamiast dostarczać paczki i listy polecone zbyt często pozostawiają w skrzynkach awiza. Dzieje się tak, ponieważ w świetle obowiązujących przepisów, wrzucenie do skrzynki awiza traktowane jest jak jej doręczenie. Tym samym wydajność pracy listonosza, który zostawił np. 100 awiz, jest lepiej oceniana przez kierownictwo Poczty niż tego, który w tym samym czasie dostarczył adresatom 20 przesyłek – czytamy w raporcie NIK. CZYTAJ WIĘCEJ
Niemal każdy z pocztą jakieś przygody miał. Czasem nieistotne, o których zapominamy następnego dnia, czasem bulwersujące, które nawet po miesiącach nas gryzą. – Zaginęła mi książka. Nadana była listem, w kopercie bąbelkowej. Powiedzieli mi, że nie ma numeru referencyjnego, nigdzie tego nie katalogują i krótko mówiąc nie mają pojęcia gdzie taki list jest – irytuje się 25-letni Karol. – Priorytetem już idzie od Bożego Ciała – dorzuca. Dodaje, że wszystkie listy powinny być rejestrowane w jakiejś bazie danych. – Druga przesyłka już trzeci rok idzie i jej nie widać. Może dojdzie po 64 latach, tak jak te listy z czasów II Wojny Światowej – ironizuje.
Internauci chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Marek Bonarski swoją paczkę odebrał (nie bez trudności). Po dwóch tygodniach dostał powtórne awizo (pierwszego nigdy nie otrzymał). "Udałem się wtedy na pocztę. Pani po przeszukaniu kilku pokojów i stracie 10 minut wróciła do mnie purpurowa i z pretensjami: dlaczegóż to przychodzę z awizo, skoro paczkę odebrałem już dwa tygodnie temu! Tu mnie mają, pomyślałem. Dostałem wezwanie do odebrania rzeczy którą mam już w domu! Po co więc powtórne awizo? Po co marnuję swój czas na wycieczkę na pocztę?"
Wyjaśnienie pani było banalnie proste - "bo się coś skleiło". Uff, na moje szydercze (przyznaję się) pytanie czy często im "się skleja" pani nie raczyła odpowiedzieć – pisze Bonarski.
Wysyłam tygodniowo około 30 paczek, bo mam sklep internetowy. Pewnego dnia przytargałem 23 przesyłki (byłem z moją dziewczyną) na pocztę i grzecznie czekałem w kolejce, szanowna Pani zapytała mnie ile mam tych paczek. Powiedziałem, że ponad 20. Wtedy usłyszałem, że może przyjąć tylko 10. Mówiłem jej, że chcę wysłać wszystkie, a nie tylko dziesięć, a Pani na to: "wyśle pan te 10, zapłaci, wyjdzie Pan z poczty i stanie 2 raz w kolejce". Myślałem, że ona żartuje... ale nie. Nadałem dziesięć paczek, zapłaciłem i kolejne przesyłki nadawała moja dziewczyna. Innym razem, gdy nadawałem paczki w sobotę, kiedy to jest czynne tylko jedno okienko, Pani powiedziała, że mam nie przychodzić w sobotę, gdyż robię kolejkę i odstraszam klientów – pisze w0itas. CZYTAJ WIĘCEJ
"Widzę przez okno z kuchni, że ktoś w ciemnych uniformie nerwowo wciska jakąś karteczkę w skrzynkę pocztową (umieszczoną 20 cm od domofonu) i pospiesznie ucieka. Poszedłem zaraz na pocztę, podaję pani awizo, a ta informuje mnie, że niestety, ale listonosz jeszcze ma tę przesyłkę. Tego dnia listonosz kończył pracę o 19, urząd był czynny do 18, więc paczkę musiałem odebrać dopiero nazajutrz" – żali się internauta.
"Miałem dziś coś do wysłania, każdemu się może zdarzyć. Wpycham pani tę paczkę w okienko, ta ją waży i wypisuje te swoje sprawy, potem pyta, czy nie chcę odebrać przesyłki. Na pytanie jakiej, odpowiada, że już dwa tygodnie leży zaadresowana do mnie paczka i jutro ją odsyłają" – dorzuca inny użytkownik.
Co z tą Pocztą?
– Trzymam za nich kciuki – mówi naTemat Robert Gwiazdowski, prezes Centrum Adama Smitha. – Problem Poczty Polskiej jest jak kwestia stoczni. Tyle lat dopieszczania i chronienia na nic. Wyszło im to na złe, wbrew oczekiwaniom. Co prawda Poczta Polska losu stoczni nie podzieli, ale jej przyszłość wydaje mi się niezbyt różowa – tłumaczy. Dodaje, że teraz poczta musi się szybko zmienić, żadne strajki jej w tym nie pomogą. – Póki co nie ma potężnego konkurenta – wyjaśnia Robert Gwiazdowski. Tłumaczy także, że poczta podobna jest do szpitala, pewne obszary jej działalności są po prostu nieopłacalne, jak choćby obowiązkowe dostarczanie przesyłek sądowych. – Lepiej w tej roli sprawdziłby się sądowy doręczyciel – kwituje.
NIK na Poczcie Polskiej nie zostawił suchej nitki. Dopatrzył się jednak paru pozytywnych aspektów, o których nie zapomniała pochwalić się PP w oficjalnym oświadczeniu.
Poczta Polska uważnie analizuje raport, który stanie się podstawą do wprowadzenia niezbędnych działań korygujących – oficjalne oświadczenie PP CZYTAJ WIĘCEJ
Warto dodać, że prywatni dostawcy niedługo będą musieli znaleźć inny sposób by obejść niewygodne dla siebie prawo. Na chwilę obecną przesyłki o wadze do 50 gramów są zastrzeżone dla PP. Prywatne firmy musiałyby podyktować ceny za dostawę przeszło dwukrotnie większą niż aktualny hegemon. W ten sposób straciłyby dużo klientów. Stosują więc sprytny chwyt. Do listów dołączają obciążniki, żeby ich waga przekroczyła 50 gramów, co pozwoli im konkurować z PP na równych warunkach. Od 1 stycznia 2013 roku zmienią się przepisy. Rynek pocztowy zostanie otwarty, konkurs na monopolistę pocztowego będzie organizowany raz na dziesięć lat, a przepis traktujący o 50 gramach zostanie usunięty.