To nie mógł być wypadek. Skoro w jednym samolocie zginęła i para prezydencka i dowódcy wojskowi i czołówka polskich polityków to za zdarzeniem o takich rozmiarach musiała stać jakaś siła wyższa. Ta tragedia to musiał być efekt zakulisowych działań i manipulacji – tak myślą
Trójka psychologów społecznych Wiktor Soral, Michał Bilewicz oraz Mikołaj Winiewski już w 2013 roku wzięła na warsztat mentalność spiskową Polaków. Przepytali bardzo dokładnie 965 osób. Oto, jak scharakteryzowali wyznawców najważniejszej teorii spiskowej w Polsce.
Lud smoleński jest ciemny
Wiara w zamach jest związana z deklarowanym poziomem wykształcenia: największy odsetek osób przekonanych o zamachu (38 proc.) znajdował się w grupie osób o wykształceniu podstawowym (w tym niepełnym podstawowym i gimnazjalnym), zaś najmniejszy odsetek (22 proc.) w grupie osób o wykształceniu wyższym (licencjackim, magisterskim lub ze stopniem naukowym). To nie wszystko. Według Bilewicza i Winiewskiego w województwach, gdzie najwięcej osób deklaruje wiarę w spisek, czyli (lubelskim, świętokrzyskim i opolskim) oznacza to w części "porażkę edukacyjną" szkół na tych terenach.
Edukacja to jednak nie wszystko. W spisek wierzą osoby o indywidualnych predyspozycjach. Istnieje coś takiego jak mentalność spiskowa, czyli tendencja do interpretowania wszystkich wydarzeń politycznych jako nieprzypadkowych. Skoro Rosjanie nie chcą wydać wraku Tupolewa, to prawdopodobnie mają coś do ukrycia. A więc był zamach.
Ważna grupa wśród "spiskowców" to osoby, którym życie zaczęło się sypać np. stracili pracę, rozstali się z kimś. Myślą w ten sposób, jeżeli tracą kontrolę nad własnym życiem, to ktoś inny musi ją mieć, jakieś siły zewnętrzne. Nie wierzą, że to po prostu kryzys gospodarczy. Szukają konkretnych teorii, które w prosty sposób wyjaśniłyby niepowodzenia życiowe. Narodowej tragedii o takiej skali nie można wytłumaczyć bałaganem w naszym kraju, brakiem poszanowania przepisów bezpieczeństwa itp. – wyjaśnieniem jest zamach i działania zakulisowe.
Zwolennicy jednej partii
Sami wiecie której. Tezę zamachu popierają przede wszystkim zwolennicy ugrupowań prawicowych: PiS (52 proc. wyborców), Solidarnej Polski (47 proc. wyborców), Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikkego (42 proc. wyborców). W najmniejszym stopniu hipoteza zamachu była popierana przez zwolenników Platformy Obywatelskiej (12 proc. wyborców), PSL (11 proc. wyborców), SLD (20 proc. wyborców).
Psycholodzy komentują to tak: – Wśród wyborców PiS nie brakuje osób zdających sobie sprawę, jak mało prawdopodobne tezy zamachu lansują eksperci Antoniego Macierewicza. Nie brakuje im racjonalnego myślenia. Popierają tezę o zamachu, broniąc swojej tożsamości politycznej. Są przekonani, że właśnie ta partia reprezentuje interesy polskiego narodu – stwierdzają.
Kto wierzy w zamach, wierzy w wodza
Badacze zaobserwowali ważny związek przekonania o zamachu z tzw. prawicowym autorytaryzmem. Większą skłonność do wiary w zamach wykazywały osoby zgadzające się z takimi stwierdzeniami jak, np. "Posłuszeństwo i szacunek dla autorytetów to najważniejsze wartości, jakich powinny nauczyć się dzieci" lub "To, czego naprawdę potrzebuje nasz kraj, to silny i zdecydowany przywódca, który pokona zło i wskaże nam właściwą drogę".
Jak najdalej od tej hołoty
Zróbcie sobie prosty test. Zastanówcie się, czy znacie osobiście kogokolwiek, kto ma zupełnie inny pogląd na katastrofę niż wasz. Niech czytający ten tekst spiskowcy znajdą wśród znajomych zwolenników raportu Komisji Millera i Laska, a oświeceni kogoś z ludu smoleńskiego. Jak wyszło?
Statystycznie wygląda to tak. Wśród zwolenników obozu zamachu 25 proc. osób nie zna osobiście ani jednej osoby uważającej, że katastrofa była efektem nieszczęśliwego wypadku. Wśród zwolenników obozu „wypadku” aż 45 proc. osób nie zna ani jednej osoby uważającej, że katastrofa była wynikiem zaplanowanego zamachu. To pokazuje, że kwestia katastrofy lotniczej w Smoleńsku dzieli Polaków bardziej niż cokolwiek innego.
Tu psycholodzy UW mają wyjaśnienie. Podobnie jak chcemy grodzić swoje domy czy osiedla, na których mieszkamy, tak zazwyczaj ogradzamy się od osób o innych poglądach. Oświeceni gardzą "motłochem smoleńskim" i na odwrót. Spiskowcy uważają swoich przeciwników za zdrajców.
Sekta smoleńska zadziwiająco tolerancyjna
Ten wynik ankiety sami autorzy opatrzyli dopiskiem "co ciekawe". Światły obóz wypadku brzydzi się sektą smoleńską. Niemal co piąty zwolennik teorii wypadku nie chciałby pracować z osobą przekonaną o zamachu. Co szósty nie chciałby takiego sąsiada, a nawet nie zaakceptowałby"spiskowca" w roli członka rodziny (kandydata na męża, żonę, chłopaka córki itd). Tutaj deklaracje osób wierzących w spisek są znacznie mniej negatywne.
Pierwszy był bałagan
Teorie spiskowe zaspokajają tylko część potrzeby objaśnienia świata, nawet jeśli wzajemnie się wykluczają. 70 proc. Polaków twierdzi, że w Smoleńsku zawiniły zła organizacja i nieodpowiednie zabezpieczenie lotu. To jedyne co łączy oba obozy. Bo również ponad połowa osób wierzących w zamach jest w stanie zaakceptować takie stwierdzenie.