Premier Beata Szydło podczas odsłonięcia tablicy w KPRM, która  upamiętnia tylko trzy ofiary katastrofy smoleńskiej
Premier Beata Szydło podczas odsłonięcia tablicy w KPRM, która upamiętnia tylko trzy ofiary katastrofy smoleńskiej Fot. Screen z Twittera KPRM
Reklama.
Pamięć smoleńska
Wśród dziennikarzy i polityków zawrzało po tym, jak premier Beata Szydło odsłoniła wczoraj w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów tablicę upamiętniającą członków różnych rządów, którzy w tej instytucji pracowali i zginęli przed siedmioma laty w katastrofie smoleńskiej. Na białym tle złotymi literami wyryto tylko trzy nazwiska: prezydenta Lecha Kaczyńskiego (w przeszłości był ministrem sprawiedliwości), Przemysława Gosiewskiego (był wicepremierem w rządzie PiS) i Zbigniewa Wassermanna (ministrem koordynatorem służb specjalnych w rządzie PiS). Szefowa rządu przemawiając podkreślała, że właśnie dzięki nowej tablicy delegacje z całego świata będą mogły pokłonić głowę przed upamiętnionymi tutaj politykami.
– Dzisiaj naszym obowiązkiem jest, by każdy z tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, miał swoje miejsce pamięci – grzmiała premier Szydło. – To był nasz obowiązek i nasze zobowiązanie – zaznaczyła.

Niepamięć smoleńska

Ale prędko się okazało, że pamięć po innych członkach różnych rządów, którzy pracowali w KPRM, nie będzie pielęgnowana. Bo zapomniano albo po prostu pominięto choćby Izabelę Jarugę-Nowacką (była m.in. wiceministrem w rządzie Marka Belki, wicepremierem i sekretarzem stanu w KPRM w rządzie Leszka Millera), Jerzego Szmajdzińskiego (były szef MON), Grażynę Gęsicką (minister rozwoju regionalnego w rządzie PiS).
Natychmiast obruszyli się politycy i internauci. Na Twitterze głos w sprawie zabrał m.in. Ryszard Kalisz, wytykając brak na tablicy nazwiska Jarugi-Nowackiej. "Totalnym upartyjnieniem" tę sytuację nazwał poseł PO Michał Szczerba. Oburzyła się także córka Jarugi-Nowackiej – Barbara Nowacka: "Mali cynicy próbują wyrugować pamięć o odważnych, o ofiarach katastrofy spoza PiS. Sztuka bycia przyzwoitym nawet 10 kwietnia jest im obca" – stwierdziła.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy KPRM, na odpowiedź wciąż czekamy. Rzecznik Rafał Bochenek w rozmowie z RMF FM stwierdził, że tablica pozostanie taka, jaka jest.
Co na to politycy PiS?
– Odpowiedź jest prosta, w KPRM pracowały tylko i wyłącznie osoby, których nazwiska znalazły się na tablicy. Inne osoby, owszem, pracowały w rządzie, ale w innych resortach. Jeżeli ktoś postanowi odsłonić jakąś tablicę pamiątkową, to w odpowiednim ministerstwie – mówi naTemat Jacek Świat, poseł PiS, który w katastrofie smoleńskiej stracił żonę Aleksandrę Natalii-Świat.
Ale, gdyby iść takim kluczem, to wciąż na tablicy brakuje nazwiska Barbary Jarugi-Nowackiej, która za rządów Leszka Millera w KPRM pracowała jako sekretarz stanu. – Jeżeli pracowała, to być może należałoby też umieścić jej nazwisko – odpowiada Jacek Świat. – Ale rozumiem, że to nie tylko decyzja pani premier, ale również środowiska politycznego, konkretnych osób, czy ich rodzin. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jak to było konstruowane – przyznaje Świat. Od odpowiedzi wymiguje się także poseł PiS Stanisław Pięta. – Nie wiem, jakimi kryteriami się kierowano – odpowiada tylko Pięta.
Tadeusz Cymański w rozmowie z naTemat przyznaje, że kwestia upamiętnienia prezydenta jest bezdyskusyjna. – Musi być też pewien klucz, zasada, kogo wyróżniamy. Jedno jest pewne: sama osoba prezydenta z różnych względów jest wyjątkowa. W przypadku prezydenta nie trzeba się w ogóle zastanawiać. W przypadku innych, to np. minister Macierewicz mógłby myśleć o upamiętnieniu generałów. Sądzę, że powinno to się zadziać w resortach, bo to byli ludzie różnych specjalności. Szmajdziński mógłby zostać upamiętniony w MON. Tam skarb twój, gdzie serce twoje – kończy Cymański.
Na antenie TVN 24 do sprawy odniósł się wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. – Jestem o tym przekonany, że pani minister Beata Kempa rozważy jakiś element uhonorowania również pani premier Jarugi-Nowackiej w siedzibie kancelarii premiera – mówił w "Jeden na jeden". Zaś minister kultury i wicepremier Piotr Gliński w porannej rozmowie z Robertem Mazurkiem na pytanie o brak nazwiska Jarugi-Nowackiej odparł tylko: – Nie pamiętałem, że była wicepremierem.... Mazurek natychmiast uświadomił go. Zapadło milczenie. – Milczy pan, rozkłada ręce. W radiu tego nie słychać – skwitował Mazurek. Zapytał, dlaczego tak zrobiono. – Nie wiem – odpowiedział tylko minister Gliński. I przyznał, że chciałby, żeby było inaczej.