Samotna matka z Pomorza nie może dostać 500, bo przekroczyła kryterium dochodowe o... 7,82 zł. Kobieta zarabia średnio ok. 1615 zł netto miesięcznie. O nieprzyznaniu prawa świadczenia przesądziła niewielka premia od pracodawcy. Jej sprawę wkrótce rozpatrzy Trybunał Konstytucyjny.
Właśnie to "nieżyciowe" kryterium przyznawania świadczenia Rodzina 500+ miało zostać ulepszone w nowej turze programu (przypomnijmy że już we wrześniu rodziny będą musiały ponownie złożyć wnioski). Rząd odpowiada samotnym matkom stanowczo – nie mamy dla was miliardów złotych, zróbcie sobie drugie dziecko.
Za samotnymi matkami ujął się m.in. poseł Krzysztof Paszyk z PSL. W interpelacji poselskiej zwrócił uwagę, że matki samotnie wychowujące dzieci - muszą podejmować pracę. Jeśli zarabiają więcej niż płaca minimalna to automatycznie odpadają z programu. To ze względu na kryterium dochodowe wynoszące 800 złotych miesięcznie na głowę członka rodziny - w tym wypadku matki i dziecka. W ten sposób matki, które podejmują pracę, a nie żyją na garnuszku opieki społecznej są karane za swoją odpowiedzialność i pracowitość.
Po pierwsze poseł zaproponował by rząd sam znalazł jakieś rozwiązanie objecie programem samotnych matek. Ewentualnie wprowadził do programu mechanizm "złotówka za złotówkę". Wówczas każdą złotówkę ponad ustalone kryterium dochodowe odlicza się od należnego świadczenia. Tak więc w przypadku 500+ jeśli ktoś, to przekroczyłby kryterium o 5 zł, otrzymałby 495 zł. miesięcznie, a jeśli o 50 zł to otrzyma 450 zł dodatku i tak dalej.
Na propozycje odpowiedział wiceminister Bartosz Marczuk, jeden z twórców i orędowników programu, ojciec pięciorga dzieci. Przekonuje, że wszystko jest fair, a przepisy idealnie skrojone, gdyż rząd chce wspierać rodziny wielodzietne, a nie jednodzietne. I oczywiście powołał się na pieniądze.
Do tego jeszcze przewrotnie tłumaczy, że pomniejszony przelew (np. 400 zł zamiast pełnej stawki) to już nie będzie zauważalna dla matek pomoc państwa. Skąd taka opinia? Nie wytłumaczył.
W tym przypadku brak pieniędzy okazał się wystarczającym argumentem. Dlaczego? Bo nie chodzi o samotne matki. Profesor Ryszard Szarfenberg zwraca uwagę na inna cechy najbardziej kosztownego rządowego programu. 500+ wcale nie zachęca do posiadania większej liczby potomstwa, bo nie likwiduje barier takich jak dostęp do opieki podczas ciąży i porodu, żłobków przedszkoli. Kluczowe jest to, że dzięki comiesięcznym przelewom rządząca partia przypomina wyborcom, kto jest ich dobrodziejem.
Czasami decyzja o przyznaniu świadczenia to kwestia złotówki, co automatycznie skreśla matkę z kręgu osób uprawnionych do otrzymania świadczenia. Sztywna zasada dotycząca kryterium dochodowego w znacznym stopniu dotyka rodziny uboższe. Dzięki wprowadzeniu wspomnianego rozwiązania, zasięg beneficjentów mógłby powiększyć się o kolejne 400 tysięcy potrzebujących rodzin.