To było wielkie widowisko, ale do historii przejdzie głównie za sprawą sędziego, który kilkukrotnie dopuścił się rażących błędów. Bez większej przesady można stwierdzić, że decyzje arbitra wpłynęły na wynik meczu.
Na Santiago Bernabeu festiwal bramkowy rozpoczął Bayern Monachium i niezawodny Robert Lewandowski, który bez żadnych problemów wykonał rzut karny. Wątpliwości można mieć natomiast do samej „jedenastki” niesłusznie podyktowanej za faul na Arjenie Robbenie. Faul, którego... nie było.
Taki wynik wciąż dawał awans Realowi, który w pierwszym spotkaniu wygrał w Monachium 2:1. Na kwadrans przed końcem meczu zwycięstwo Realu stało się niemal pewne, gdy Ronaldo po kapitalnej akcji trafił po strzale głową do bramki Neuera. Ale już dwie minuty później Sergio Ramos strzelił samobójczą bramkę i do końca regulaminowego czasu gry Bayern prowadził 2:1. Sędzie zarządził dogrywkę.
Dodatkowe pół godziny Bayern grał w dziesiątkę po tym, jak sędzia wyrzucił za czerwoną kartkę Vidala. Choć Chilijczykowi kartka należała się już wcześniej, to wyleciał z boiska akurat wtedy, gdy nie faulował. Mimo osłabienia Bayern atakował i miał wyraźną przewagę na boisku. Aż przyszła 105 minuta meczu i padła bramka na 2:2, która podcięła skrzydła bawarczyków. Bramkę dla Realu strzelił Christiano Ronaldo.
Kolejna padła 4 minuty później, Neuer znów wyciągał piłkę z siatki po trafieniu Ronaldo i widać było wyraźnie, że piłkarze Bayernu już nie mają sił. Dobił ich Asensio 3 minuty później ustanawiając wynik meczu na 4:2. Real przechodzi do półfinału, Bayern kończy tegoroczną przygodę z Ligą Mistrzów.