
Minister środowiska Jan Szyszko nie spodziewał się pewnie, że przeforsowana przez niego ustawa o wycince drzew będzie powodem incydentów na jego własnej działce. Nieznani sprawcy, prawdopodobnie wyrażając swoje niezadowolenie dla "Lex Szyszko”, wycieli na niej drzewa. I zostawili makabryczną scenerię.
REKLAMA
To już drugi tego typu incydent na włościach Szyszki. Wcześniej wandale zdewastowali znajdującą się na działce pracownię ministra. – Wybito okna, wyciągnięto trofea myśliwskie, połamano je i zostawiono na zewnątrz. Natomiast w środku pozostawiono zakrwawioną siekierę – relacjonuje Jan Szyszko w rozmowie z Radiem Maryja. Tym razem ktoś postanowił wyciąć u ministra świerki, łącznie 33 sztuki.
– Zostały one zasadzone kilka lat temu - po to, żeby był lepszy widok. Zasadzono te drzewa na uporządkowanym śmietnisku. To, co dzieje się w tej chwili, to jest wchodzenie na czyjąś własność i usuwanie komuś drzew, które zostały tam zasadzone. To jest rażące łamanie prawa – komentuje Jan Szyszko. Jednocześnie minister zdaje sobie sprawę, że "prowokacja ta ma najprawdopodobniej związek z obecnie trwającymi pracami w Sejmie na rzecz ochrony przyrody”.
Dla wielu decyzje i działania ministra środowiska z ochroną przyrody nie mają wiele wspólnego. Największe emocje budziła propozycja liberalizacji ustawy o wycince drzew, zaproponowana przez Prawo i Sprawiedliwość, zgodnie z którą właściciel działki mógł bez ograniczeń wycinać znajdujące się na niej drzewa.
źródło: Radio Maryja
