
Katarzyna Kalata, niedoszła prezes ZUS, ujawnia, że tylko do jej firmy zajmującej się rozliczeniami z ZUS trafiło kilkadziesiąt podobnych przypadków. – To tak, jakby każdy, kto w miarę przyzwoicie zarabia, a skorzysta ze świadczeń ZUS, miałby być automatycznie kontrolowany, a wraz z nim firmy, pracodawcy itd. – mówi Kalata. Podaje listę już kilkunastu przegranych przez zakład ubezpieczeniowy spraw sądowych. Za każdym razem scenariusz był jak wyżej.
Tymczasem w Senacie właśnie gmerają przy ubezpieczeniach społecznych. Autorzy projektu i Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej stworzyli dla ZUS idealny paragraf do polowania na pieniądze. Mówi o tym, że zakład będzie mógł dowolnie ustalać tzw. "płatnika składek", że będzie miał możliwość arbitralnego ustalenia rzekomych zaległości w składkach ubezpieczeniowych, a decyzje finansowe będzie wystawiał z rygorem natychmiastowej wykonalności. Sięgnie po umowy pracownice za 5 lat wstecz.
Uchwalone ekspresowo przez Sejm i trafiające obecnie pod obrady Senatu przepisy będą mogły być stosowane masowo nie tylko wobec firm nadużywających w przeszłości prawa, ale i wobec firm, które dawały zlecenia osobom już opłacającym składki ubezpieczeniowe gdzie indziej i które w związku z tym – całkowicie legalnie - nie odprowadzały ich od następnych umów. Może to być narzędzie nieuzasadnionych represji finansowych wobec firm i pracowników.