Choć prezes browaru Czarny Kot zarzeka się, że nazwa jednego z piw nie ma żadnych konotacji politycznych, to trudno oprzeć się wrażeniu, że "Kot Prezesa" wszystkim się kojarzy ze słynnym kotem jeszcze słynniejszego prezesa. Piwo dostępne jest w całej Polsce, podobno można je kupić nawet na Żoliborzu.
To już nie od nas zależy, co się komu kojarzy. Nazwę podrzucił nam kolega, przyjęła się i Prezes trafił do produkcji.
Co go wyróżnia?
To lipa.
Słucham?
Lipa. Koty to piwa smakowe, mało kto wie, że mamy największą w Polsce ofertę takich piw. Akurat Prezes jest na bazie lipy.
A jak się sprzedaje akurat Kot Prezesa?
Ani lepiej, ani gorzej od innych naszych piw. Naszymi hitami są czarny, biały i rudy. Prezes jest gdzieś w połowie stawki.
A dlaczego nie macie na stronie internetowej browaru? Boicie się wizyty ABW?
Ale jest na Facebooku i we wszystkich sklepach, gdzie są sprzedawane nasze piwa. Można go też zamówić przez internet.
Można je kupić na Żoliborzu?
Oczywiście, że tak. Mamy trzy sklepy firmowe, mamy sklepy, które sprzedają nasze koty. Na bank jesteśmy na Żoliborzu, ale gdzie dokładnie, to trzeba by już zapytać naszego agenta.
Kot Prezesa, Czarny Kot – skąd te nazwy?
Zawsze mieliśmy w domu kota. Nazwa Czarny Kot dla browaru powstała dla upamiętnienia kota, którego kiedyś mieliśmy w domu, miał 18 lat jak zdechł. Był oczywiście czarny. Teraz mamy dwa czarne koty, jednego rudego, Maine Coone'a i dwa biało-czarne. Ale to tak się zbiera po całej rodzinie.
No i browar...
Dokładnie.
Ile osób pracuje w tej "hodowli"
W tej chwili około 30.
Czyli jesteście raczej lokalnym browarem?
Nie jesteśmy jakimś wielkim graczem, ale nasze piwa są dostępne praktycznie w całej Polsce. Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie interesuje nas ekspansja i zwiększenie sprzedaży, ale bez przesady. Przede wszystkim stawiamy na jakość.