Kto jest winny spadkowi poparcia PiS? Autorzy sondaży. Na zdjęciu Paweł Ciacek, jeden z dyrektorów z Kantar Millward Brown.
Kto jest winny spadkowi poparcia PiS? Autorzy sondaży. Na zdjęciu Paweł Ciacek, jeden z dyrektorów z Kantar Millward Brown. fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta

Tego nie mogły wywołać afery wokół Bartłomieja Misiewicza, czy szaleństwa Antoniego Macierewicza. Przecież PiS co miesiąc przypomina 2,5 milionom rodzin, kto wpłaca na ich konta 500 złotych dodatku na dziecko. A główny przeciwnik Donald Tusk, został już publicznie napiętnowany przesłuchaniem w prokuraturze. Jakim więc cudem pojawiły się dwa sondaże pokazujące przewagę PO nad partią rządzącą?

REKLAMA
Prawa strona internetu i mediów już żyje nową teorią spiskową. Winni są twórcy niewiarygodnych sondaży, czyli Kantar Millward Brown. Najpierw w środę opublikowali sondaż w którym PO ma 31 proc. poparcia, a rządzący obóz Zjednoczonej Prawicy 29 proc. Dzień później TVN podał kolejny wynik badań: w wyborach prezydenckich Donald Tusk wygrałby z Andrzejem Dudą (stosunkiem głosów: 50 do 45 proc.)
Słowo od prezesa
Po takim ciosie głos zabrał sam Jarosław Kaczyński. W rozmowie z zaprzyjaźnionym portalem wPolityce.pl odpowiedział na pytanie - o to w jakiej formie jest jego obóz polityczny i skomentował wyniki badań sondażowych.
Jarosław Kaczyński

Zawsze takie rzeczy trzeba brać pod uwagę, ale też trzeba widzieć tendencje. Trzeba do tego podchodzić spokojnie. Wydaje się, że rzeczywiście nastąpił pewien dołek poparcia po sprawie wyboru Donalda Tuska, ale potem szybko nastąpiło odbicie. (…) dlatego trzeba do sondaży podchodzić spokojnie. Część tak zwanych sondaży to niestety operacje niewiele mające z sondażami wspólnego. Ale oczywiście żadnego sygnału nie lekceważymy.

Sympatycy "dobrej zmiany" poszli jednak znacznie dalej. Było tylko kwestią czasu, kiedy odpowiednio prześwietlą poglądy i zweryfikują przeszłość szefów firmy sondażowej. Tak Paweł Ciacek, dyrektor w Kantar Millward Brown został czarnym charakterem w "Wiadomościach" TVP. Najpierw prowadzący program ujawnił, że menedżer opublikował tekst w serwisie będącym think tankiem Platformy Obywatelskiej. To było w 2014 roku, a materiał dotyczył komunikacji miejskiej.
Następnie tym tropem poszła dziennikarka Ewa Bugała dociskając dyrektora w Kantar Millward Brown.
logo
TVP Wiadomości

Kantar Millward Brown odpowiada, że Paweł Ciacek nie ma nic wspólnego z badaniami politycznymi, zajmuje się klientami biznesowymi. Ci też mają jednak poglądy, a przecież "czyja piszczałka, tego melodyjka" (o czym dalej). Żeby było zabawniej, na Facebooku znajomi już pogratulowali Ciackowi występu w głównym wydaniu "Wiadomości". "Paweł teraz możesz już dać PiSowi zero procent poparcia"- komentowali.
Czy to wystarczy, aby podważyć wyniki sondaży? Łatwiej jest rzucać słowa w eter niż wykazać manipulację. Zarówno pytania w ankietach, jak i sposób przeprowadzania sondaży politycznych monitoruje Organizacja Firm Badania Opinii i Rynku. Przeprowadza audyty wiarygodności i wyznacza standardy rynkowe. Komentatorom zaleca, aby na wyniki sondaży patrzeć z dystansem (co czytamy przecież w słowach Jarosława Kaczyńskiego). Na próbie 1000 respondentów błąd wynosi plus minus 3 procent. Jeśli już poważnie komentować, to raczej właśnie tendencje niż zarejestrowany w opiniach respondentów obraz chwili.
logo
Poparcie dla partii politycznych - według wszystkich wykonawców badań. badaniawyborcze.pl
Jak widać wiodące pracownie badawcze twierdzą od tygodni, że poparcie dla PiS topnieje, a poprawiają się notowania PO. Nawet rządowy CBOS od marca do początku kwietnia "dołożył" PO 10 punktów procentowych. A to przecież państwowa fundacja, której prezesa wskazuje premier.
Czyja piszczałka tego melodyjka
Kantar Millward Brown powstał w 1990 roku jako SMG/KRC i był pierwszą prywatną "sondażownią" na rynku. Krzysztof Kruszyński, obecny dyrektor generalny pracuje w niej od początku. Jak przyznaje w jednym wywiadów w przeszło 20-letniej karierze trzykrotnie proponowano mu ustawienie wyników badań. Wspomina, że jeden z klientów przyszedł do niego mówiąc: "wie pan, panie Krzysztofie... przecież obaj to dobrze rozumiemy - czyja piszczałka, tego melodyjka”. Kruszyński przekonuje, że ustawić sondażu się nie da. Choćby dlatego, że zbyt wiele osób jest zaangażowanych w każde ze zleceń.
Krzysztof Kruszyński
dyrektor generalny Kantar Millward Brown

Spisek, aby mógł w ogóle zadziałać, musiałby obejmować dużą grupę fachowców zatrudnionych w różnych departamentach instytucji badawczej. W tak licznej zbiorowości tajemnicy utrzymać się nie da, a zatem pomysł na wyniki badań konstruowane „podług tajnego zamówienia” jest nie tylko niesmaczny, ale także niewykonalny. Z tego powodu, trochę śmieszą mnie, artykuły prasowe, których autorzy próbują doszukać się związku pomiędzy, poglądami politycznymi szefów firm badawczych, a rezultatami przeprowadzonych przez nie sondażyprzedwyborczych. Czytaj więcej

Jak twierdzi Kruszyński firma, której udowodniono by manipulację byłaby skończona na rynku. Prawdziwe konfitury, to jednak nie polityka, ale badania rynkowe dla firm. Sondaże to rynek warty 577 mln złotych. Kantar Millward Brown osiąga z zamówionych badań 106 mln wpływów rocznie (dane za 2015 rok). Pod względem finansów jest drugą na rynku firmą po Nielsenie - ta jak już czytaliście zawzięła się na publiczną telewizję przepowiadając spadek oglądalności, którego wcale nie ma. Nie ma i już.