W maju Dawid Kostecki został skazany przez sąd na karę 2,5 roku więzienia za udział w grupie przestępczej. W czerwcu trafił do aresztu, co wykluczyło go z pojedynku z Royem Jonesem Jr. Zamiast niego do ringu wejdzie Paweł Głażewski. Ale Kostecki nie chce stracić życiowej szansy i z więzienia pisze prośbę o przepustkę. Co na to środowisko bokserskie w Polsce?
„Zwracam się z prośbą do władz państwowych, Pana Prezydenta, Premiera, Sędziów, Prokuratorów i urzędników centralnych oraz regionalnych. Pozwólcie mi reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Pozostawmy w cieniu animozje i "rozgrywki regionalne". Chcę wygrać tę walkę dla Polski. Proszę Was jedynie o kilkudniową przerwę w odbywaniu kary. Nic więcej!” – można przeczytać na oficjalnym profilu Dawida Kosteckiego w portalu Facebook. Bardziej oficjalne pismo wystosował do sądu jego obrońca, w którym wnioskuje o odroczenie odbywania kary.
Walka odbędzie się 30 czerwca. Przeciwnik: jedna z legend boksu, Roy Jones Jr. Jego przeciwnikiem najprawdopodobniej nie będzie Kostecki, bo rzeszowski pięściarz aktualnie siedzi w areszcie, gdzie rozpoczął odbywanie kary więzienia. Jego wina nie podlega wątpliwości, on sam przyznał się nawet do winy. Według Grzegorza Skrzecza, przed laty znakomitego polskiego pięściarza, wszystko mogło wyglądać inaczej.
– To jest kpina! Przecież Dawid jest osobą publiczną - nigdzie się nie ukrywał, nie uciekał, nie trzeba było go ścigać. Wiadomo było, gdzie przebywa. Można było załatwić to w inny sposób. Tymczasem policja podjechała trzema autami pod siedzibę telewizji, gdzie Dawid brał udział w programie przed walką, i w „spektakularny” sposób dokonała zatrzymania. Wszystko wyglądało tak, jakby był najgroźniejszym przestępcą w kraju – mówi Skrzecz.
Dużo ostrożniejszy w ocenie sytuacji jest Robert Małolepszy, znany i ceniony komentator walk bokserskich. – Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie aspekty tej sprawy. Gdy spojrzymy tylko na kwestie prawną, nie ulega wątpliwości, że wymiar sprawiedliwości zachował się słusznie. Sąd wydał wyrok, policja wykonała swoje zadanie. Zastanawiam się jednak, czy nie było racjonalnych (nie prawnych) przesłanek, aby zatrzymania dokonać po walce? – mówi Małolepszy. Od razu wyjaśnia, co ma na myśli. – Nie jestem ekspertem od prawa, ale może dla społecznego odbioru tej sprawy byłoby lepiej, gdyby zatrzymanie odbyło się kulturalnie, po walce? Wtedy przecież cały świat pisałby o tym, że w Polsce nie ma równych i równiejszych wobec prawa. Wartość edukacyjna wyroku byłaby zatem nieporównywalnie wyższa, niż jest obecnie – przekonuje Małolepszy.
– Zgadzam się z tym, że zatrzymaniu Dawida po walce towarzyszyłoby większe medialne zainteresowanie. Tym samym funkcja edukacyjna tego wyroku była większa. Jednak prawo nie powinno zastanawiać się, czy ktoś za tydzień, czy dwa ma walkę życia. Jest mi żal Dawida, bo to pięściarz, którego osobiście znam i bardzo lubię, ale popełnił błąd, więc teraz musi ponieść tego konsekwencje – uważa z kolei Mateusz Borek, ekspert boksu w Polsacie.
Kilka lat temu podobne powody zmusiły organizatorów do odwołania walki Artura Szpilki. Bokser z Wieliczki trafił za kratki w przeddzień gali w „hali stulecia” w Łodzi. Jednak jego pojedynek nie był wtedy walką wieczoru. Tą było starcie Tomasza Adamka z Andrzejem Gołotą. Przykład Szpilki jest jednak o tyle trafiony, że on odsiedział karę i dopiero niedawno wrócił na ring.
– Musimy mieć świadomość, że w boksie nie ma grzecznych chłopców. Tutaj każdy ma coś na sumieniu. Ten sport jest przecież jednym ze sposobów na wyciągnięcie tych ludzi ze złego środowiska – zauważa Małolepszy.
Menadżer i obrońca Kosteckiego wciąż wierzą, że sąd pozwoli Dawidowi na walkę. – To suwerenna decyzja prokuratury. Nie chcę w nią ingerować. Wątpię jednak, żeby wyraziła ona zgodę na walkę Dawida. Nie po tym, w jakich okolicznościach dokonano jego zatrzymania – mówi Skrzecz, który podczas rozmowy nie kryje żalu z tego, co się stało. – Można było załatwić to w inny sposób. Po walce mógł podejść do Dawida elegancki pan w garniturze, pogratulować pojedynku i poprosić na stronę. Przecież Jerzy Kulej w przeszłości też miał jakieś kłopoty z policją w Zakopanem, ale pojechał na Olimpiadę. Zdobył potem medal dla Polski. Jeśli można było dojść do porozumienia wtedy, to można było również teraz – przekonuje Skrzecz.
– Jako kibic bokserski chciałbym naturalnie, aby walka Kosteckiego z Jonesem Juniorem doszła do skutku. Nawet pomimo swojego wieku, Amerykanin wciąż jest dużą postacią w świecie boksu. Fajnie byłoby zobaczyć na jego tle jednego z lepszych polskich pięściarzy – mówi Małolepszy.
Dziś jednak zamiast Dawida do pojedynku z Royem Jonesem Juniorem przygotowuje się Paweł Głażewski. Mateusz Borek nie wyobraża sobie sytuacji, że Kostecki pojawi się sobotę w ringu. – Nie wierzę w to. Prokuratura przesunęła termin ustosunkowania się do wniosku obrońcy Kosteckiego na piątek. Nawet jeśli przychyli się ona do jego prośby, to w piątek jest ważenie. Wątpię też, czy Dawid, który od dziesięciu dni nie trenuje, będzie w stanie podjąć walkę w ringu – mówi Borek.
Podobne wątpliwości można mieć jednak do przygotowania Głażewskiego. Czy pięściarz, który dowiedział się o tym, że walczy na kilkanaście dni przed walką, ma szanse z jednym z najlepszych zawodników w historii bosku? – Nie wiem, na ile Paweł jest gotowy. Trzeba o to zapytać jego trenerów. Wiem jednak, że ma on wyrobioną pozycję, swoją renomę, o którą musi dbać. Nie jest on człowiekiem, który wchodzi do ringu odegrać rolę marionetki i zgarnąć pieniądze. Sądzę zatem, że gdyby nie był w stanie podjąć walki, nie zobaczylibyśmy go w ringu – podejrzewa Skrzecz.
– Popatrzmy na to z innej strony. Dla Pawła do wielka szansa. W innych okolicznościach pewnie nie miałby możliwości skrzyżowania rękawic z kimś pokroju Jonesa Juniora. Stoczy zatem walkę swojego życia, a przy tym dobrze zarobi. Może na tym wszystkim jedynie zyskać. Jeśli przegra, to nikt nie będzie miał do niego pretensji. Ale jeśli wygra... przecież przed tygodniem nawet o tym nie marzył. W sporcie trzeba być gotowym wtedy, kiedy pojawia się szansa – zakończył Borek.