
Przyjęli do pracy asystentkę zarządu z pensją wyższą od wiceprezesa. Zgodzili się na pracę zdalną z domu, nie przydzielając jej przy tym żadnego sprzętu komputerowego, czy choćby telefonu. Kiedy opuściła firmę, by zająć się nowonarodzonym dzieckiem, nawet nie szukano zastępstwa – menedżerowie firmy bez problemu rozdzielili jej obowiązki miedzy siebie.
"Mam wrażenie, że prezes Evercode, pan Sebastian Skrzynecki, kolportując informację o obniżeniu przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych podstawy wymiaru zasiłku chorobowego zatrudnionej przez siebie osobie, liczył że ZUS w żaden sposób do tych informacji się nie odniesie. Pozwala sobie na szkalowanie Zakładu poprzez wskazywanie jakoby ZUS, postępował wbrew logice, a nawet prawu do swobody zawierania umów przez prowadzących w naszym kraju działalność gospodarczą" - czytamy w emocjonalnym wstępie komentarza Wojciecha Andrusiewicza, rzecznika prasowego ZUS. Następnie podzielił się on podejrzeniami inspektorów.
Jako sytuację budzącą nad wyraz duże wątpliwości, należało uznać przyznanie wskazanej pracownicy wynagrodzenia powyżej wynagrodzenia wiceprezesa zarządu firmy i jednoczesne wyrażenie zgody na wykonywanie obowiązków asystentki zarządu zdalnie, poza siedzibą firmy, nie przydzielając jej przy tym żadnego sprzętu komputerowego czy choćby telefonu. Zarząd firmy nie miał problemów z rozdzieleniem między siebie zadań asystentki podczas jej nieobecności w pracy, bez konieczności zatrudniania kogokolwiek na zastępstwo.
Pani, której dotyczyło postępowanie kontrolne, nie zajęła w jego trakcie żadnego stanowiska i nie przekazała go Zakładowi, mimo że jej zdanie i jej argumenty są niezwykle istotne w tej sprawie. Pracodawca nie potwierdził, żadnych dodatkowych kwalifikacji czy umiejętności, które predestynowałyby pracownicę do osiągania niezwykle wysokich jak na firmę zarobków, odbiegających znacząco od zarobków pozostałych zatrudnionych pracowników i niewspółmiernie wysokie do swoich dotychczasowych zarobków.
