
Reklama.
W obiegu jest kilka palących tematów, ale w piątkowe popołudnie rzecznik rządu nie był skory do odpowiadania na trudne pytania. Wyszedł do dziennikarzy raczej ze z góry założonym scenariuszem, który przede wszystkim zakładał powtórzenie tego, co rano usłyszeliśmy już od rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości Beaty Mazurek. Czyli tego, że PiS domaga się od Platformy Obywatelskiej zajęcia stanowiska w sprawie tak przebrzmiałych tematów, jak reforma emerytalna, 500+, likwidacja IPN i CBA, oraz rozwiązanie kryzysu migracyjnego.
Rafał Bochenek dodał jednak też coś od siebie i zaatakował przewodniczącego PO Grzegorza Schetynę. – Dzisiaj lider Platformy – partii która chciałaby z powrotem po 8 latach nieudanych rządów wrócić do władzy – mówi w ten sposób: to niepoważne, jeżeli polityk nie ma własnego pomysłu na polityczną rzeczywistość i pyta obywateli, Polaków, czego chcecie – stwierdził. Szybko od Agaty Adamek z TVN24 usłyszał jednak, że wyrwał te słowa Schetyny z kontekstu, w którym padły. Rano szef PO na antenie Radia ZET mówił bowiem o tym, iż pomysł organizacji referendum w sprawie zmian w konstytucji jest objawem tego, iż prezydentowi Andrzejowi Dudzie brakuje pomysłu na rządzenie.
Po uwadze dziennikarki Rafałowi Bochenkowi całkowicie puściły nerwy. – Pani redaktor, pani jest rzecznikiem Platformy czy dziennikarzem? – wypalił. I na tym nie poprzestał. W dalszej wymianie zdań z uporem przekonywał, że "Grzegorz Schetyna powiedział dzisiaj coś skandalicznego". – Cały czas próbuję to pani wytłumaczyć. Pani tego nie rozumie, może ze bardzo jest pani zapatrzona w Platformę? – pytał ironicznie rzecznik rządu.
Po czym odmówił kontynuowania rozmowy z Adamek. Zapytał o pytania innych dziennikarzy i... zgłosiła się kolejna dziennikarka, którą zignorował. Czemu? Okazało się, iż ona również jest z TVN24. Ta przekonywała, że pracuje dla zupełnie innego programu niż Adamek, ale to nie miało dla niego znaczenia. Bochenek uznał więc, że żadnych pytań już nie ma i właściwie uciekł sprzed mikrofonu. Tak aroganckie zachowanie rzecznika rządu szybko rozpaliło sieć.