
Przez lata Polacy przyzwyczaili się, że obrady sejmowych komisji śledczych obfitują w kabaretowe momenty. Jednak to, co dzieje się na komisji ds. Amber Gold powoli przekracza już granice dopuszczalnej śmieszności. Okoliczności, w których we wtorek doszło do powiadomienia byłego ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira Nowaka o wezwaniu go przed komisję przebiły nawet słynną historię z "Carycą" i Markiem Suskim w rolach głównych.
REKLAMA
Wszystko zaczęło się jednak poza Sejmem. Stacja RMF FM dowiedziała się o tym, iż na 23 maja sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold wezwała Sławomira Nowaka na przesłuchanie. Dziennikarze chcieli poprosić byłego współpracownika Donalda Tuska o komentarz, ale okazało się, iż przede wszystkim zaskoczyli go tą wiadomością. – Jestem zaskoczony. Nic na ten temat mi nie wiadomo – oznajmił Nowak. – Ja nie odbierałem niczego, ani żona – dodał.
W trakcie dzisiejszych obrad komisji ds. Amber Gold o rozmowie RMF FM ze Sławomirem Nowakiem dowiedziała się Małgorzata Wassermann. – Pan minister twierdzi teraz na stronach różnych portali, że nie ma żadnych informacji, że żona nic mu nie przekazywała, że wezwanie zostało wysłane – oznajmiła przewodnicząca komisji. I zarządziła przerwę na... telefon do Nowaka.
Bynajmniej nie odeszła na bok, by zatelefonować. Wassermann włączyła tryb głośnomówiący i przed mikrofonami chciała prowadzić rozmowę. W międzyczasie zaczęła też utyskiwać, że Sławomir Nowak wcześniej nie odbierał, ani nie odpisywał na SMS-y. Do gry jak zwykle musiał wejść też Marek Suski. – Może trzeba się podpisać pod SMS-em "Donald Tusk", to wtedy odbierze – dowcipkował niekwestionowany gwiazdor komisji ds. Amber Gold. – Przejdzie pani do historii z tą szopką, którą pani przed chwilą zrobiła – komentował natomiast Krzysztof Brejza reprezentujący w komisji Platformę Obywatelską.
"Szopka" nie do końca się jednak powiodła, bo i tym razem nie udało się dodzwonić do Sławomira Nowaka. Co nie znaczy, że nie odnalazł się on w tej kabaretowej konwencji. "Pani Małgosiu, Pani napisze smska, to oddzwonię. Ściskam mocno" – napisał na Twitterze, gdy zobaczył w mediach, co dzieje się w Sejmie. Małgorzata Wassermann już chyba więcej do niego nie dzwoniła, ale ostatecznie kontakt z Nowakiem udało się nawiązać urzędniczce wspomagającej prace komisji.
