
Koledzy nagrali wideo i wrzucili do internetu. Wcześniej, razem z 17-letnią Nikolą, wspólnie bawili się na na imprezie. Tego samego dnia, gdy film pojawił się w sieci, Nikola odebrała sobie życie. Podobno była na nim naga. Podobno na imprezie ktoś dosypał jej czegoś do napoju. Trwa śledztwo, Olsztyn żyje sprawą tak, jak dwa lata temu sprawą 14-letniego Dominika żył Bieżuń i cała Polska. Eksperci biją na alarm. Młodzieżowy telefon zaufania dzwoni non stop. Coraz częściej słyszą, że nastolatkowie chcą się zabić.
"Nie miała drogich ciuchów kupowanych w modnych sklepach. Jej rodziców nie stać było na to, by kupić córce najnowszego smartfona. Nie bywała też na hucznych imprezach w olsztyńskich apartamentowcach, pod które podjeżdżali licealiści drogimi samochodami rodziców". Czytaj więcej
Pod koniec kwietnia poszła na urodziny do koleżanki z klasy. Impreza odbyła się w willi na olsztyńskim osiedlu Likusy. Dzień po niej Nikola już nie żyła. Podobno rano obudziła się w innym mieszkaniu, potem ktoś wrzucił kompromitujące ją nagranie do sieci. Jeszcze tego samego dnia znalazła ją siostra.
Lucyna Kicińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę mówi, że w takich sytuacjach wcale nie musi chodzić o dosypywanie czegokolwiek. Niekoniecznie musi chodzić o narkotyki czy inne środki. – Wystarczy zwykły alkohol. Młode osoby spożywając go po raz pierwszy, albo dany typ alkoholu po raz pierwszy, nie znają swoich granic. Najczęściej słyszymy, że młoda osoba była na jakieś imprezie, a potem budzi się w dwuznacznej dla siebie sytuacji. Na przykład była z kimś w łóżku albo sama jest w łóżku, ale naga. I nie bardzo wie, co się z nią działo – mówi naTemat.
Wielu rodziców nie ma jednak absolutnie zielonego pojęcia, co dzieje się z ich dziećmi. Przerażający obraz wyłania się z tej naszej rozmowy, włos jeży się na głowie. To nastolatkowie najczęściej w wieku 12-18 lat. Niektórzy nie mogą wydusić z siebie głosu, nie są w stanie się odezwać, czasem zdarzają się głuche telefony. Inni przez kilkadziesiąt minut opowiadają o problemie. Dzwonią kolejny raz.
Co robić? Najważniejsze, żeby młody człowiek nie miał poczucia, że jest sam. Eksperci radzą, by zawsze zastanowił się, komu można powiedzieć o problemie. Banalne?
Mają w głowie taką obawę. Nasz telefon to pokazuje. Słyszę to w dziesiątkach tysięcy telefonów. Ukrywają myśli samobójcze i samookaleczenia przed rodzicami, bo boją się, że rodzic ich nie zrozumie, że załamią go, sprawią mu kłopot. Rodzice często reagują słowami: "Po co tam szłaś", "Po co to robiłaś", "Nie rób tego więcej", "A nie mówiłam?". A to moment, by na chwilę porzucić rolę rodzica, nie wychowywać, na to przyjdzie czas. Być dorosłym, który wspiera, pomaga. To jest moment, by docenić, że dziecko w ogóle nam powiedziało.
