
No i wreszcie doczekaliśmy się komentarza prof. Lecha Morawskiego w sprawie jego głośnego wystąpienia na uniwersytecie w Oksfordzie. Sympatyzujące z Prawem i Sprawiedliwością media braci Karnowskich publikują w środę oświadczenie, w którym profesor tłumaczy, iż wcale nie mówił o korupcji wśród polskich sędziów, terminu "corruption" używając jedynie do opisu "zepsucia, demoralizacji, upadku etosu elit politycznych, prawniczych i ekonomicznych", a słowa reprezentowaniu rządu PiS to było "przejęzyczenie".
Pojęcie "corruption" ma w języku angielskim znaczenie szersze niż w języku polskim, gdzie korupcja i łapownictwo (bribery) są w zasadzie pojęciami tożsamymi. Termin "corruption" w użytym przeze mnie znaczeniu nie odnosi się do łapownictwa (bribery), ale do zepsucia, demoralizacji, upadku etosu elit politycznych, prawniczych i ekonomicznych w naszym kraju. W takim właśnie sensie mówi się w prawie anglosaskim na przykład o karalnym demoralizowaniu małoletnich (corruption of minors). Stosowne informacje na temat znaczenia terminu "corruption" można znaleźć w nieomal każdym słowniku języka angielskiego.
Fakt, że w takim właśnie znaczeniu używałem terminu "corruption" wynika w oczywisty sposób z kontekstu mojej wypowiedzi, w której mówiąc o korupcji (corruption) stanu sędziowskiego odwoływałem się do następujących przykładów: opór przeciwko wprowadzeniu deklaracji majątkowych, mimo że składają je w naszym kraju nieomal wszyscy urzędnicy i funkcjonariusze publiczni, niechęć do reform wymiaru sprawiedliwości, mimo wielu nękających go patologii itd. Jeśli zaś chodzi o TK, to przykładem tak rozumianego zepsucia etosu sędziowskiego (corruption) jest np. szeroko komentowany w mediach fakt – nota bene niepodważony przez zainteresowanych – że niektórzy sędziowie pobierali bardzo wysoki ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy, mimo że faktycznie korzystali oni z wypoczynku od pracy.
W żadnym kontekście mojego wystąpienia nie napisałem natomiast, że Sędziowie TK czy SN przyjmują łapówki, co imputuje mi p. S. Biernat...
nawiązując do oskarżeń kierowanych wobec mojej osoby o rzekome nawoływanie do prześladowania homoseksualistów, to oświadczam że w moim wystąpieniu prezentowałem jedynie tezę opartą na postanowieniach obecnie obowiązującej Konstytucji, z której zapisów wprost wynika, że związki homoseksualne nie są traktowane jako małżeństwa („Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej” - art. 18 ustawy zasadniczej ). Moją intencją na pewno nie było nawoływanie do prześladowań osób o innej niż heteroseksualnej preferencji. Jeśli ktoś jednak w inny sposób odebrał moje słowa to wyrażam swoje głębokie ubolewanie...
