
Prawo i Sprawiedliwość doskonale wiedziało, kogo rekomenduje do Trybunału Konstytucyjnego. A organizatorzy konferencji w Oksfordzie mogli przewidzieć, że to, co powie prof. Lech Morawski może być kompromitujące i dla TK, i dla Polski w ogóle. Choć – skoro to miała być debata o kryzysie konstytucyjnym – to jasne, iż należało przedstawić racje dwóch stron tej dyskusji. A poglądy prof. Morawskiego to jaskrawy przykład "dobrej zmiany" w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Jesteśmy konserwatywni, ale mamy ugruntowaną tradycję tolerancji. Dla przykładu obecny rząd jest przeciwko homoseksualistom i takim rzeczom. Ale nie ściga ich prokuratura.
Czołowi polscy politycy są skorumpowani. Sędziowie są skorumpowani, włącznie z członkami Trybunału Konstytucyjnego i sędziami Sądu Najwyższego. Możemy pokazać bezdyskusyjne dowody.
Bo Lech Morawski nie znalazł się w gmachu przy Al. Szucha ot tak. Trafił do Trybunału w wyniku błyskawicznej akcji przeprowadzonej przez PiS w reakcji na wcześniejsze nieprawidłowe działania PO (wybór 2 sędziów dokonany pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu w październiku 2015 r. był niekonstytucyjny). Tuż po przejęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość przystąpiło do przejmowania kontroli nad Trybunałem. Na początku grudnia, po burzliwej debacie, wybrano 5 nowych członków TK. Uchwały o ich wyborze opublikowano momentalnie, a prezydent Andrzej Duda zaprzysiężenia dokonał w środku nocy.
Wprawdzie, gdy pod osłoną nocy sędziowie ci byli wybierani do TK i zaprzysięgani, opozycja właściwie nie miała szans zapoznać się z tymi kandydaturami. Jednak sam Lech Morawski i jego poglądy były już dobrze znane. I można było się domyślić, czego się spodziewać po jego obecności w Trybunale.
Nie może i nigdy nim nie była. III RP to twór zbudowany nie na gruzach PRL, ale na jej fundamencie. Poczucie sprawiedliwości władców III RP, to poczucie sprawiedliwości funkcjonariuszy PRL. W ogromnej większości są to zresztą te same osoby. (...) Na naszych oczach spełniło się proroctwo Orwella, gdy w jednym z ostatnich fragmentów swojej książki Folwark zwierzęcy przedstawia symboliczna scenę, w której walka o wyzwolenie kończy się zbrataniem się świń z ludźmi w taki sposób, że nie jesteśmy już w stanie rozróżnić jednych od drugich. (...) To właśnie ten Pakt (w Magdalence – przyp. naTemat) był aktem założycielskim III RP i polską parodią amerykańskiej Deklaracji Niepodległości. To na tej parodii wspiera się aksjologia Konstytucji z 1997 roku i to jest kolejny powód, by ją w końcu zmienić. Czytaj więcej
Wywiad ten zresztą wskazuje, iż prof. Morawski nie ma też szacunku dla dużej grupy społeczeństwa. Dokonuje bowiem czarno-białego podziału na patriotów i kolaborantów. Pytany o to, czy porozumienie w "wojnie polsko-polskiej" jest możliwe – nie pozostawia złudzeń kto jest kim. I z kim, jego zdaniem, nie ma w ogóle o czym rozmawiać.
Nie wiem, jak można zasypać przepaść między uczciwym obywatelem, a szubrawcem. Ci ostatni sami zresztą się uniewinnili ogłaszając rozliczne akty amnestyjne i delegalizujące wszelkie próby rzeczywistej lustracji. Musze powiedzieć, że ogromne wrażenie zrobił na mnie tekst M. Rymkiewicza, w którym dowodził on, że logikę naszych losów historycznych, od czasów Targowicy, zaborów, PRL aż po dzień dzisiejszy określa podział naszego społeczeństwa na dwa narody: naród patriotów, który nawet w najgorszych czasach walczył o naszą wolność i suwerenność i naród kolaborantów, który zawsze wiernie współdziałał z kolejnymi okupantami. Tego podziału nie da się nigdy zasypać i zapomnieć. Nie znam żadnego powodu, dla którego miałbym wybaczyć, że byłem zmuszony przez 40 lat do mieszkania w kraju, w którym nie mogłem mówić i robić tego co uważałem za słuszne, którego władza odmawiała mi przez dziesiątki lat paszportu. To nie ja wykopałem tą przepaść. Uczynili to "mędrcy" z Magdalenki z ich grubymi kreskami, polityką pojednania i powszechnej amnezji. To oni, a nie my, stworzyli te podziały i to oni je utrzymują łamiąc elementarne normy przyzwoitości. Czytaj więcej
Ten wywiad o podziałach na "ludzi i świnie" oraz "patriotów i kolaborantów" to rozwinięcie idei Lecha Morawskiego, jaką przedstawił ponad rok wcześniej w Senacie. Profesor z Torunia został bowiem zaproszony na Wiejską przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, znalazł się w gronie takich prelegentów, jak Jarosław Kaczyński, prof. Krystyna Pawłowicz, prof. Jadwiga Staniszkis, czy Kazimierz Michał Ujazdowski. I właściwie żaden z mówców nie krył, że celem PiS-u jest zmiana obecnej Konstytucji.
Ale profesor z Torunia jest znany nie tylko ze względu na swoje poglądy – tuż przed przejęciem władzy przez PiS Lech Morawski uczestniczył w wypadku drogowym na autostradzie A1 w okolicach Starogardu Gdańskiego. Prowadzony przez prawnika mercedes, jadący z prędkością ok. 135 km/h wjechał w tył samochodu dostawczego jadącego 90 km/h.
