– Nie mam żalu do prezesa Jarosława Kaczyńskiego ani do innych polityków PiS, że mnie usunięto z partii – mówi Bartłomiej Misiewicz. Były rzecznik MON w rozmowie z se.pl rysuje swoją świetlaną przyszłość w biznesie.
Zawrotna kariera polityczna Bartłomieja Misiewicza to już przeszłość, niemniej były współpracownik Antoniego Macierewicza daje do zrozumienia środowisku związanemu z Prawem i Sprawiedliwością, że pozostaje mu wierny i najwyraźniej może liczyć na niego w przyszłości. Misiewicz obecnie ma zamiar zajmować się biznesem, w połowie maja założył firmę BBM, która zajmuje się m.in. realizacją kampanii reklamowych.
– Jestem teraz wolnym i szczęśliwym człowiekiem. Nie mam do nikogo żalu ani pretensji. Ani do prezesa PiS, ani do innych polityków tej partii – mówi teraz Misiewicz w rozmowie z se.pl. – Przed państwem nic się nie ukryje. Moja firma będzie realizowała się w segmencie doradztwa, bezpieczeństwa czy mediów. Jestem szczęśliwy, że mam własną firmę i będę teraz jej poświęcać czas – dodaje.
Zwrot w karierze Misiewicza był poprzedzony usunięciem go z Prawa i Sprawiedliwości w atmosferze skandalu. Jak informowalismy w naTemat, kilka miesięcy temu po burzy medialnej Misiewicz sam zrezygnował z pracy w Ministerstwie Obrony Narodowej, ale szybko znalazł ciepłą posadkę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Miejsca tam długo nie zagrzał. Ostateczny cios zadał mu prezes Jarosław Kaczyński, powołując komisję ds. wyjaśnienia kariery prawej ręki Antoniego Macierewicza. Ta niedawno uznała, że "Misiewicz nie miał kwalifikacji do pełnienia funkcji w administracji publicznej".