Telewizor, kino, DVD, a od kilku lat także internet. Filmy możemy oglądać wszędzie, ale w 2012 roku to właśnie online obejrzymy aż 3,4 miliarda produkcji. O kinie internetowym w Polsce opowiada nam Arkadiusz Świerczewski, prezes e-kina Iplex.pl. Zobaczcie, gdzie najlepiej legalnie oglądać filmy online.
Tylko w tym roku w internecie obejrzymy aż 3,4 miliarda filmów. Po modne dawniej płyty sięgniemy ponad trzy razy mniej, bo "zaledwie" miliard razy - wynika z analizy IHS Screen Digest.
Branża internetowa może cieszyć się jednak tylko ze statystyk, bo to przychody ze sprzedaży płyt z filmami mają być aż sześć razy większe (11,1 miliardów stosunku do 1,72 miliarda dolarów). Ta rozbieżność wynika z faktu, że w internecie możemy skorzystać z abonamentu, który za jedną opłatą udostępnia cały katalog filmów do oglądania.
W Polsce trend oglądania filmów online nie jest jeszcze tak rozwinięty, jak w Stanach Zjednoczonych, ale biznes dobrze rokuje. W 2010 roku sprzedaż filmów w internecie przyniosła 385 milionów dolarów zysków. Tylko w połowie 2011 roku było to 229 milionów.
Polscy internauci z przyjemnością korzystają z serwisów z filmami online. Niestety, w porównaniu do rynku amerykańskiego wypadamy dość blado. Przodują strony, które filmy udostępniają nie do końca zgodnie z prawem.
Gdzie oglądać filmy online?
Kina internetowe, w których możemy obejrzeć film legalnie są w mniejszości. Nie znaczy to jednak, że nie są popularne. Zobaczcie, gdzie polski internauta może oglądać filmy online.
Iplex.pl
Najstarszy polski serwis oferujący dostęp do filmów on-line. Istnieje od 2008 roku, a jego repertuar to przede wszystkim pozycje polskie, europejskie i światowe. Filmy są bardzo zróżnicowane, można znaleźć tam te typowo komercyjne produkcje, ale i bardziej poważne. Nie brakuje też seriali. Większość tytułów dostępna jest za darmo. Wystarczy jedynie obejrzeć reklamy przed i po filmie. Iplex od 2011 roku testuje też możliwość opłat abonamentowych za dostęp do katalogu z określoną ilością filmów tzw. iplex plus. Dzięki temu użytkownicy mają możliwość oglądania hitów ze specjalnej kolekcji.
VOD.onet.pl
Początkowo był jedynie "magazynem" dla produkcji TVN. Z czasem funkcję tę przejął TVNplayer.pl, a VOD Onet znacznie poszerzył swoją ofertę. W zakładce "wszystkie tytuły" widnieje już liczba 1063, w skład której wchodzą filmy i seriale. Podobnie, jak w przypadku Iplex.pl, żeby móc coś obejrzeć, również wystarczy zaakceptować reklamy w trakcie seansu. Jest też możliwość bycia użytkownikiem abonamentowym.
Cineman.pl
Darmowa część serwisu jest znacznie mniejsza niż w przypadku poprzedników. Za większość trzeba zapłacić (jednorazowo lub "w pakiecie"), ale na pocieszenie, to właśnie Cineman oferuje niektóre z filmów w wersji HD.
Ipla.tv
To e-kinowa odpowiedź Polsatu. Jej bazę w dużym stopniu stanowią seriale i produkcje Polsatu. Jest także oferta dla fanów sportu. Jeżeli chodzi o filmy, to część z nich jest darmowa, dodatkowo zapłacić trzeba za najnowsze produkcje.
Kinoplex.pl
Serwis należy do Agory. Standardowo już, część filmów można obejrzeć za darmo, ale chcąc podziwiać najgorętsze tytułu trzeba liczyć się z dodatkowym wydatkiem.
VOD.tvp.pl
Kinomaniacy nie będą raczej zachwyceni, bo e-kino telewizji publicznej to raczej klasyka polskiego kina i polskie seriale. Po obejrzeniu reklam niewielka część filmów będzie darmowa. Oferta płatna jest już dużo bogatsza.
O e-kinowym biznesie w Polsce rozmawiamy z Arkadiuszem Świerczewskim, prezesem kina internetowego Iplex.pl.
Polacy chętnie korzystają z Waszego kina internetowego?
Od początku istnienia działalności, czyli 2008 roku i późniejszego, testowego wdrożenia opłat abonamentowych obserwujemy wzrost zainteresowania oglądaniem filmów online.
O jakich liczbach mówimy?
Liczby idą w kilkaset tysięcy widzów miesięcznie. Na początku było to 300-400 tysięcy użytkowników. Teraz w 2012 roku jest to już nawet 1,3 do 1,4 miliona internautów.
Czy na kinie internetowym można zarobić?
Można! Nasz model biznesowy jest jednym z nielicznych przykładów, kiedy firma naprawdę zarabia na swojej działalności. Opieramy się głównie na reklamach, które wyświetlamy przeważnie przed lub po filmie. Są to bloki trzykrotnie krótsze niż te, z którymi musimy męczyć się w telewizji. Na razie jedynie testujemy opłaty abonamentowe, za 9,90 złotych otrzymuje się katalog 250 filmów do obejrzenia.
Rynek dopiero się tworzy i nie ma jeszcze dużej dynamiki przychodów, ale spodziewamy się, że w przeciągu dwóch najbliższych lat będzie "boom". Rynek reklamowy lubi wielkie liczby, więc dopiero kiedy one urosną reklamodawcy zaczną się chętniej zgłaszać.
Od czego będzie zależał ten wzrost?
Od dwóch ciekawych trendów. Pierwszym z nich jest coraz popularniejszy telewizor podłączony do internetu, przez co następuje całkowita zmiana sposobu oglądania telewizji. To samo urządzenie w salonie czy sypialni pozwala na dostęp do całej bazy filmów bez czekania na konkretną godzinę w ramówce. Dzięki temu prime time istnieje 24 godziny na dobę.
Drugim elementem jest zjawisko tzw. second screenu, czyli drugiego ekranu. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że w rodzinie istniał jeden odbiornik, a wszyscy kłócili się o pilota. Pojawiły się tablety, tanie laptopy, netbooki czy telefony z dużymi wyświetlaczami. Wszystko jest podłączone do internetu, dzięki czemu każdy ma dostęp do "drugiego ekranu". Może oglądać co chce i kiedy chce.
Co można u Was obejrzeć?
Filmy, które jakiś czas temu były w kinach. Mówiąc jakiś czas mam na myśli, że widzowie wciąż pamiętają, że zdążyli je przegapić, a teraz wciąż mogą zobaczyć je w internecie.
Dlaczego Polacy tak niechętnie oglądają filmy legalnie?
Podstawową barierą, która odciąga od legalnej konsumpcji jest cena. Kolejne narzucane marże i koszty w naturalny sposób odstraszają klientów. Kluczem jest niski koszt, który spowoduje szeroki zasięg. Lepiej sprzedać milion filmów po złotówce, niż tysiąc po sto złotych.
Co zrobić, żeby polscy internauci korzystali z legalnych kin internetowych, a nie tych pirackich?
Mechanizm jest bardzo prosty. Wystarczy uniemożliwić pośrednikom finansowym np. operatorom SMS paserstwo. Wszystkie takie serwisy pirackie posiłkują się SMS-ami premium za dostęp do treści. Trzeba im uniemożliwić zarabianie czy to SMS-ami, czy na reklamach. Można to bardzo prosto rozwiązać kilkoma przepisami, ale nie widać w tym woli polityków.
Reklama.
Arkadiusz Świerczewski
prezes Iplex.pl
Podstawową barierą, która odciąga od legalnej konsumpcji jest cena. Kolejne narzucane marże i koszty w naturalny sposób odstraszają klientów. Kluczem jest niski koszt, który spowoduje szeroki zasięg. Lepiej sprzedać milion filmów po złotówce, niż tysiąc po sto złotych.