Popularność Roberta Biedronia w Słupsku, ale i w całym kraju rośnie z tygodnia na tydzień. Niektórzy umieścili go już w sondażach do przyszłych wyborów prezydenckich. Jednak jak na razie, nie w głowie mu prezydentura. Ważniejsza jest ekologia i... segregacja odpadów. Własnoręczna!
O zdolnościach medialnych
prezydenta Słupska nikogo nie trzeba przekonywać. Najpierw w pięknym stylu został prezydentem miasta, potem zwrócił uwagę całego kraju na kłopoty z finansami miasta, które zostawił mu jego poprzednik. A na jednej z ostatnich dyskusji o samorządach "wygrał" debatę tym, że
ustąpił miejsca burmistrz Wołomina, tylko (a może aż) dlatego, że w grupie panelistów nie było żadnej kobiety.
Jednak to, co zrobił ostatnio kompletnie nie ma związku z przytulnym gabinetem w ratuszu, dyskusjach o kondycji samorządności, czy brylowaniu w telewizjach. Wręcz przeciwnie. Prezydent Słupska postanowił pokazać, jak ważne są... odpady i ich segregacja. W 40-sekundowym filmie, Robert Biedroń przypomina, że papier i plastikowe czy szklane butelki nie muszą zamieniać się w bezwartościowe śmieci, a powinny być surowcami wtórnymi, które można na nowo wykorzystać. Jednak, aby tak się stało, segregacja musi rozpocząć się w domach każdego z mieszkańców. Bo przecież "segregacja naprawdę nie jest trudna".
Z pewnością pojawią się malkontenci, którzy zarzucą Biedroniowi grę pod publiczkę, tani PR i udawanie zwykłego pracownika sortowni śmieci. Trzeba na to jednak popatrzeć z innej strony. Który prezydent miasta (nie mówiąc o prezydencie kraju) ubrałby roboczą, zieloną bluzę, stanął przy taśmie pełnej śmieci i wygrzebywał z nich papier, szkło i plastik po to, aby uświadamiać i edukować społeczeństwo?