
Dymitr Błaszczyk pracował jako reporter poznańskiego oddziału Telewizji Polskiej, a przy okazji prowadził komercyjny kanał na YouTube. I za to miał zostać zwolniony. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że włodarzom telewizji nie spodobał się jego test… prezerwatyw – podaje poznańska "Gazeta Wyborcza".
REKLAMA
– Zakładam na ogórasa gumę, zobaczymy, czy wytrzyma – mówi podczas nagrania, które miało wzbudzić wątpliwości w poznańskim oddziale TVP. Film znajduje się na youtube’owym kanale Błaszczyka "Sprawdzam jak". Materiał ma blisko 43 tysiące wyświetleń.
Co ciekawe, sam Błaszczyk trafił do TVP całkiem niedawno. Prosto z castingu, który zarządzono zaraz po tym, jak rządy w TVP przejęły osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. Błaszczyk, po rozpoczęciu pracy w telewizji publicznej, nie zawiesił jednak swojego kanału. Teraz może się już skupić tylko na nim.
O zwolnienie młodego dziennikarza "Wyborcza" z Poznania zapytała Telewizję Polską. "Kilkumiesięczna współpraca z panem Błaszczykiem została zakończona w trybie natychmiastowym, w związku z powzięciem informacji o prowadzeniu przez niego działalności handlowej za pomocą kanału YouTube" – brzmi odpowiedź ze strony TVP.
Jednak nieoficjalnie dziennikarze TVP Poznań przekonują, że o zwolnieniu zaważył test prezerwatyw. Ten miał się po prostu nie spodobać władzom stacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
