Jamie Oakford, realizator wizji na Euro, decyduje, co miliony zobaczą w telewizji. Poznaj kulisy jego zawodu
Michał Mańkowski
28 czerwca 2012, 16:56·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 28 czerwca 2012, 16:56
Dziś drugi półfinał Euro 2012 – Niemcy zmierzą się z Włochami na Stadionie Narodowym w Warszawie. Kibiców interesuje wynik i dobre widowisko. Jednak to, co oglądamy na ekranach telewizorów to efekt niesamowicie ciężkiej pracy ludzi odpowiadających za jego transmisję. Reżyserem dzisiejszego półfinału będzie Jamie Oakford, Brytyjczyk który w swojej karierze "dyrygował" największymi imprezami na świecie. O kulisach tej pracy, opowiada polski realizator Marcin Hofman.
Reklama.
Mecz leci w telewizji, przecież to norma – pomyśli wielu. Dostajemy gotowy produkt, nad którego powstawaniem nawet się nie zastanawiamy. Dziewięćdziesiąt minut sportowych emocji to dla nas chwile relaksu i zdrowej adrenaliny. Jednak, jak to mówią: punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.
A punkt siedzenia realizatora telewizyjnego jest zdecydowanie mniej wygodny.
Te same dziewięćdziesiąt minut, które kibice przesiedzą przed jednym telewizorem, realizator przesiedzi przed kilkunastoma. To on zadecyduje co setki milionów ludzi na świecie będą oglądać w telewizorach.
Mistrz ceremonii
Jest reżyserem całej transmisji. Od niego zależy, czy w danym momencie będziemy podziwiać panoramę stadionu, środek boiska, zbliżenie na zamieszanie w polu karnym, czy w końcu na powtórkę niesamowitej akcji, którą przegapiliśmy. Skupienie, którego wymaga się na tym stanowisku porównywalne jest do tego, z którym zmagają się kontrolerzy w wieży lotniczej. Różnicą jest jedynie odpowiedzialność za ludzkie życie, ale przerwanie transmisji w kluczowym momencie meczu finałowego, który obserwuje kilkaset milionów ludzi na świecie może być dla wielu z nich równie tragiczne. Tylko w Polsce mecz otwarcia oglądało ponad 15 milionów ludzi.
Podczas dzisiejszego półfinału za sznurki będzie pociągał Jamie Oakford. Nazwisko – nic nie mówiące zwykłym kibicom – w branży jest znane i poważane od lat. Brytyjczyk jest jednym z najbardziej doświadczonych realizatorów piłkarskich widowisk w całej Europie. W swojej karierze decydował o tym, co zobaczą kibice na największych i najbardziej prestiżowych imprezach świata.
Oakford to Brytyjczyk "pełną gębą". W tym krótkim wywiadzie zdradził kulisy swojej pracy. Akcent ma typowo brytyjski i nieco ciężki do zrozumienia, ciekawe więc, jak radzą sobie jego współpracownicy z innych krajów, gdy przez krótkofalówkę w napięciu wykrzykuje rozkazy.
Na co dzień zajmuje się "jedynie" realizacją meczów angielskiej Premiership i Pucharu Anglii. W swoim CV może pochwalić się obsługą trzech mundiali, Ligi Mistrzów, Ligi Europejskiej i oczywiście Mistrzostw Europy. Jak przypomina "Polityka", to Jamie Oakford pracował przy półfinale Niemcy-Turcja, gdzie obraz wysiadł nawet na 20 minut. Widzowie z kilku kontynentów przegapili emocjonującą końcówkę. A UEFA musiała zapłacić niemieckiej telewizji odszkodowanie.
Nie ma prądu? Przerwa w meczu
Teraz taka sytuacja nie może się powtórzyć, dlatego UEFA mocno się zabezpieczyła. Przygotowano najnowsze generatory o dużo większej mocy niż cztery lata temu.
UEFA woli mieć pewność, że widzowie nie stracą widowiska i zabezpiecza się w jeszcze jeden, dość nietypowy sposób. Jeżeli transmisja zostanie przerwana sędzia ma obowiązek przerwać mecz i wznowić go dopiero, gdy transmisja będzie powtórnie dostępna na całym świecie!
W czasie Euro 2012 za transmisję jest odpowiedzialna UEFA, która 32 nadawcom z 23 różnych krajów jedynie udostępnia swój sygnał (u nas TVP). Produkcją zajmuje się firma stworzona przez UEFA specjalnie do tego celu i to właśnie ona zatrudnia Jamiego Oakforda. Jednak zanim boiskowe emocje zobaczymy na swoim ekranie sygnał trafi do Międzynarodowego Centrum Nadawczego w Warszawie.
W pomieszczeniach o powierzchni 14 tys. metrów kwadratowych sygnał telewizyjny będzie przygotowywać ponad tysiąc osób. W czterech halach wystawowych EXPO XXI zbudowano dla nadawców dziesiątki boksów o łącznej powierzchni blisko 7 tysięcy metrów kwadratowych. CZYTAJ WIĘCEJ
Euro 2012 obsługują cztery ekipy realizacyjne i siedem zespołów technicznych. Na Stadionie Narodowy jest 41 kamer, ale samą grę śledzi "tylko" 31 z nich. Piłkarskie zmagania oglądamy m.in. dzięki kamerom zawieszanym nad boiskiem (spidercam), zainstalowanym na podnośnikach poza stadionem, a nawet w śmigłowcach.
Czytaj: Padł rekord oglądalności. Mecz Polska - Grecja obejrzało kilkanaście milionów widzów
O tej niesamowitej pracy "cichych bohaterów" porozmawialiśmy z Marcinem Hofmanem, realizatorem wizji, posiadającym osiemnastoletnie doświadczenie.
Na czym polega praca realizatora wizji na wydarzeniach sportowych?
Już w momencie, gdy impreza jest zaplanowana realizator staje się osobą, która jedzie na miejsce i sprawdza, czego będzie tam potrzebował podczas realizacji. Jakiego sprzętu trzeba użyć, jakie podesty zamówić, jakie obiektywy czy kamery. Wszystko trzeba zamówić tak, żeby transmisja była jak najlepszej jakości. Realizator ustala też ekipę, która będzie obsługiwać wydarzenie.
Jak duża jest taka ekipa?
Przy standardowym wydarzeniu sportowym jest to 40-45 osób. Realizator wizji, realizator dźwięku, kierownik produkcji, wydawca, operatorzy kamer, asystenci dźwięku itd. Przy większych imprezach, jak Euro ta liczba jest oczywiście jeszcze większa.
A co ma na głowie realizator już w momencie transmisji?
Kieruje całym zespołem, tak jakby "siedzi w pierwszym rzędzie". Jeszcze przed każdą transmisją robi odprawę, na której wysyła określone osoby do odpowiednich dla nich kamer. Niektórzy czują się lepiej na zbliżeniowych, inni na ręcznych, jeszcze inni na szerokich itd. Mówi operatorom, że z tej kamery chce widzieć to, to i to. W momencie, gdy trwa realizacja realizator miksuje to wszystko w jedną całość. Dyryguje operatorami, decyduje co zostanie w którym momencie pokazane. Kiedy wyskakuje jakaś nieprzewidziana sytuacja to szybko dyryguje operatorami.
Musi być ciężko zarządzać kilkudziesięcioosobową ekipą, zwłaszcza gdy wszystko trzeba robić tak szybko.
Dlatego realizator jest w stałym kontakcie z całą ekipą. Jest to łączność interkomowa także wszyscy - od asystenta po operatora - słyszą co realizator poleca wykonać.
To od realizatora zależy co kilkaset milionów widzów zobaczy na ekranie swoich telewizorów?
Dokładnie tak. To realizator decyduje o tym co wszyscy, którzy oglądają w tym momencie mecz zobaczą na swoich odbiornikach. Może to być przegląd całego stadionu, zbliżenie na pole karne, najazd na kibiców, ławkę rezerwowych, powtórka i wiele innych rzeczy, które widzimy na każdym meczu.
Gdzie w trakcie meczu znajduje się realizator?
W wozie transmisyjnym i naciska klawisze. Tymi klawiszami decyduje o tym, który obraz lub jaki efekt wchodzi w danym momencie.
To chyba sporo ekranów do obserwowania w jednej chwili?
Na bieżąco obserwuje się 25-30 ekranów i wybiera, co transmitować. Trzeba czuwać nad wszystkimi, jednocześnie patrzy się na 3-4 obrazki w zależności od sytuacji. To nie jest tak, że patrzy się pojedynczo na każdy, bo to niemożliwe. Wbrew pozorom to jest uporządkowane. Doświadczony realizator już wie gdzie spojrzeć, żeby mieć najlepszy ogląd sytuacji. W ułamku decyzji podejmuje się decyzje.
Zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe, że powtórki są tak szybko wyświetlane.
Jest od trzech do pięciu operatorów powtórek, którzy zajmują się tylko tym. Nagrywają wszystkie kamery i w zależności od tego co się stało zamawiam daną powtórkę: poglądową, zbliżeniową, a trzecią np. efektową, żeby pokazać reakcję zawodników.
Co jest najtrudniejszego w pracy realizatora?
Ciężko powiedzieć, ale chyba nowe formaty lub dyscypliny realizowane po raz pierwszy. Zawsze jest dreszczyk emocji. Można się przygotowywać i ciężko pracować, ale zawsze coś może nawalić lub nie wyjść. Siatkówka, piłka nożna, bilard, piłka ręczna to są rzeczy, które robi się na co dzień. Każdą z nich realizowaliśmy, więc wiemy, czego można się spodziewać. Dużo pracy jest też przy różnych ceremoniach otwarcia, które wymagają nawet kilku dużych prób.
Przy których dyscyplinach pracuje się najfajniej?
To zależy od realizatora, ale mi osobiście podobają się dyscypliny widowiskowe, jak KSW, siatkówka, piłka ręczna. Można wtedy pokazać dużo więcej i się 'wyżyć" (śmiech)
Taka praca to duża odpowiedzialność. Co jest największym koszmarem realizatora?
Najgorzej gdy coś się sypie, wtedy realizator tak naprawdę nie może nic zrobić. Pada sprzęt, pada wszystko i nie jest to zależne ode mnie. Do momentu odpalenia zasilania jest się bezradnym. Gorąco robi się, jak już zasilanie wróci. Wtedy trzeba odpalić cały sprzęt i go skonfigurować. To trochę trwa, a cenne sekundy lecą. Wszyscy co chwilę pytają, kiedy będzie gotowe.
Jeżeli transmisja zostanie przerwana sędzia ma obowiązek przerwać mecz i wznowić go dopiero, gdy transmisja będzie powtórnie dostępna na całym świecie!