Po tej historii można odzyskać wiarę w ludzi. Na Facebooku furorę robi opowieść o niezwykłej relacji kierowcy taksówki i starszej pani. Pozwala zastanowić się nad tym, co jest tak naprawdę ważne. I że nie warto oceniać ludzi po zawodzie czy wyglądzie. Post polubiło już ponad 4 tysiące internautów, a fanów przybywa!
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Jedna z piękniejszych historii, jakie usłyszałem od taksówkarza. Właściwie to najpiękniejsza" - tak zaczyna się wpis na Facebooku. Witold Szablowski kilka dni temu jechał taryfą. Jak zwyczaj nakazuje, rozmawiał w międzyczasie z kierowcą. Jak się zdziwił gdy mężczyzna w kwiecie wieku, ogolony na łyso, z tatuażem, zdradził mu historię, która nadawałby się na fabułę filmu. Może nawet przebiłaby sukces "Wożąc panią Daisy"!
Pewien taksówkarz wozi często 94-letnią warszawiankę. Staruszka nie ma już nikogo, rodzinę straciła na wojnie. Od razu się bardzo polubili. Okazywali sobie przyjaźń np. obdarowując się... ciastami. On pomagał jej wnosić zakupy, ona zapraszała go na herbatę. Sielanka w pełni!
W zeszłym roku kierowca miał jechać na urlop z rodziną. Wszystko zaklepane i... kilka dni przed wyjazdem dzwoni zapłakana staruszkę. Czekała ją operacja. Mężczyzna nie mógł jej zostawić i nie zawieźć do szpitala, dlatego zapytał żonę co robić. Ona na to: "dobrze wiesz co". Taksówkarz zabrał rodzinę do Ustki i następnego dnia rano wrócił Warszawy, by zawieźć starszą pasażerkę na operacje. Nie pisnął przy tym ani słowem, że przejechał dla niej pół Polski. By nie stawiać jej w niezręcznej sytuacji, policzył jej normalnie za kurs. W szpitalu odprowadził, przytulił, a potem wrócił do Ustki.
Jak każda dobra historia, dobrze się kończy i ta. Starsza pani wyszła ze szpitala cała i zdrowa, taksówkarz odebrał ją już normalnie, po urlopie. Taksówkarz o wielkim sercu przyznał, że do tej pory nie powiedział jej, że w dniu jej operacji miał być nad morzem.