
Nie sposób zliczyć wypowiedzi minister edukacji Anny Zalewskiej, w których to zapewniała, że reforma edukacji, która została przepchnięta przez parlament i Pałac Prezydencki, nie spowoduje zwolnień wśród nauczycieli. Miało być wręcz odwrotnie. Właśnie okazało się, ilu nauczycieli będzie musiało odejść z pracy.
REKLAMA
Reforma edukacji, która m.in. "wygasza" gimnazja i zmienia podstawy programowe jest faktem, a jej praktyczne wdrażanie rozpocznie się we wrześniu tego roku. Nad reformą przetoczył się huragan sprzeciwu, protestów i oskarżeń ze strony partii opozycyjnych i związków zawodowych nauczycieli. Obawiano się o chaos organizacyjny, kolejne zmiany w programie nauczania, jego zacofanie, przepełnione klasy, zmarnowane budynki i pracę dla nauczycieli. Głośno mówiono o tym, że zwolnienia wśród nauczycieli będą konieczne. Jednak bez względu na to, minister edukacji czym prędzej przepchnęła swój sztandarowy pomysł. I zapewniała, że żaden nauczyciel nie straci pracy, a wręcz potrzebni będą nowi. A ci, którzy sprzeciwiali się reformie, zostali odsądzeni od czci i wiary, oskarżeni o działanie na szkodę polskiego szkolnictwa, dzieci i przyszłości naszego kraju.
Właśnie okazało się, że zapewnienia pani minister były albo niesprawdzone i źle policzone, albo były jawnym kłamstwem. Zwolnienia będą i to dosyć duże. W skali kraju to prawie 9 tysięcy osób, kolejnym 21 tysiącom nauczycieli zostaną ograniczone etaty.
Niestety, dane z tej listy potwierdzają komentarze nauczycieli, którzy padną ofiarą dobrej zmiany w szkolnictwie.
Inni zwracają uwagę na straty, jakie poniosą dzieci.
Wiele osób może teraz powiedzieć: "a nie mówiliśmy!". Niestety jednak, oprócz potwierdzenia racji, sytuacji nauczycieli ani dzieci to nie poprawi.
