Reforma
edukacji, która m.in.
"wygasza" gimnazja i zmienia podstawy programowe jest faktem, a jej praktyczne wdrażanie rozpocznie się we wrześniu tego roku. Nad reformą przetoczył się huragan sprzeciwu, protestów i oskarżeń ze strony partii opozycyjnych i związków zawodowych
nauczycieli. Obawiano się o chaos organizacyjny, kolejne zmiany w programie nauczania, jego zacofanie, przepełnione klasy, zmarnowane budynki i pracę dla nauczycieli. Głośno mówiono o tym, że zwolnienia wśród nauczycieli będą konieczne. Jednak bez względu na to, minister edukacji czym prędzej przepchnęła swój sztandarowy pomysł. I zapewniała, że żaden nauczyciel nie straci pracy, a wręcz potrzebni będą nowi. A ci, którzy sprzeciwiali się reformie, zostali odsądzeni od czci i wiary, oskarżeni o działanie na szkodę polskiego szkolnictwa, dzieci i przyszłości naszego kraju.