
Filip Chajzer nie patyczkuje się ze swoimi hejterami. W miniony weekend internet, a przynajmniej ta jego polska część, żył sprawą obrzydliwego mema, w którym ktoś śmieje się ze śmierci jego syna dziennikarza. Chajzer o wszystkim napisał u siebie na Facebooku, udało mu się też namierzyć sprawcę i nie szczędził emocjonalnego słownictwa. I wtedy zaczęło się. Jedni wspierali dziennikarza, drudzy potępiali za ujawnienie danych hejtera, a trzeci... bronili twórcę mema. Emocje już nieco opadły. Na spokojnie o sprawie rozmawiamy z Filipem Chajzerem.
Nie będę wymieniać nazw tych grup by ich nie promować, a o to tym zagubionym dzieciom głównie chodzi. W sumie czego wymagać od ludzi urządzających mistrzostwa Polski w obrażaniu Jana Pawła II. To siedlisko i wylęgarnia debili, którzy tworzą obrazki, w których np. robi się pedofilskie żarty ze wspomnianego papieża Jana Pawła II, zamieszcza się zdjęcia martwych, chorych, upośledzonych dzieci z różnymi bardzo złośliwymi, paskudnymi komentarzami. To nie jest tak, że "ograniczajmy prawo do tworzenia memów". Rozumiem zasady internetu, używam go od lat, wykorzystuje social media jak najlepiej potrafię , tak żeby moją popularność przełożyć to na to, żeby komuś było dobrze w życiu. Ale to, co ci ludzie robią to jest patologia, to jest skrajne. To właśnie z takiej grupy pochodzi mem o moim dramacie.
