Choć zdarzenie miało miejsce w lutym, w ostatnich dniach coraz głośniej słychać o tej sprawie w mediach. A to dlatego, że nasz bohater zaczął już tracić cierpliwość do bezdusznej machiny, w której tryby wpadł przez zwykły przypadek. Od czterech miesięcy próbuje udowodnić, że został pobity i ucierpiał na zdrowiu, ale nikt go nie słucha. Prokuratura umorzyła dochodzenie, prawnik klubu twierdzi, że nic nie wie o zdarzeniu. Tylko on przez to pobicie nie może normalnie funkcjonować. Zapowiada jednak, że nie odpuści.
Nasz bohater prosi, by nie podawać jego nazwiska. Nie chce rozgłosu. Chce tylko przestrzec innych przed klubem X-Demon we Wrocławiu, w którym, jak twierdzi, został pobity przez ochronę. A także pokazać, że policja – według niego – nie zajęła się sprawą jak należy. Nie tak wyobrażał sobie pomoc organów ścigania.
To zupełny przypadek, ale – jak mówi – zeznania złożył na komisariacie na wrocławskim Starym Mieście. Tym samym, który zyskał złą sławę na całą Polskę za sprawą śmierci Igora Stachowiaka.
– Myślałem, że zajmują się moją sprawą, a okazało się, że nie. Mam poczucie, że przez dwa miesiące mnie zwodzono. W tym czasie policja nic nie zrobiła. Nie przesłuchali świadków, nie zabezpieczyli monitoringu i ostatecznie prokuratura umorzyła dochodzenie. Dlatego postanowiłem walczyć. Czuję się pozostawiony sam sobie – mówi naTemat. Ale przede wszystkim chce ukarania sprawców pobicia – ochroniarzy z klubu.
– Dla mnie ta sytuacja jest absurdalna. Nie rozumiem jak można bez powodu pobić bezbronnego człowieka, zniszczyć mu zęby, spowodować takie cierpienie, a następnie kłamać w tak bezczelny sposób – mówi.
"Cały czas zajmuję się tylko tym"
Mężczyzna, rocznik 1991, ma pełną dokumentację sprawy, akta, wyniki obdukcji, którą wykonał specjalista medycyny sądowej, a także inne badania, które musiał w ostatnich miesiącach przejść, nie mówiąc o leczeniu.
– Nie mogę normalnie funkcjonować, nie mogę pracować. Jeżdzę od stomatologa do stomatologa, do chirurga szczękowego. Cały czas zajmuję się tylko tym, straciłem już na to mnóstwo czasu. Męczę się z bólem, który trwa non stop – mówi. Przesyła listę swoich uszczerbków na zdrowiu, które powstały w wyniku pobicia. Dotyczy ona głównie zębów i jest bardzo długa.
Są na niej m.in: "stałe i silne dolegliwości bólowe zębów przednich, utrata zdrowych zębów przednich, konieczność usunięcia zębów lub leczenia kanałowego, skrzywienie i przesunięcie zębów, popękane szkliwo zębów, blizny w ustach". – Za badania, leczenie, dojazdy i leki wydaję swoje ostatnie oszczędności – mówi.
"Zostałem pobity bez przyczyny"
Wróćmy do początku tej sprawy. Nie jest prosta, w powszechnym odbiorze może budzić kontrowersje. Według relacji naszego bohatera do pobicia doszło po 3 nad ranem 19 lutego w klubie X-Demon we Wrocławiu. Usiadł z kolegą na siedzeniach przy parkiecie i ktoś miał o to pretensje, choć miejsca nie były zarezerwowane. Wymianę zdań zakończyła interwencja ochrony klubu. – To absurdalna sytuacja. Zostałem pobity bez przyczyny. Pięścią, ale też, zgodnie z tym, co napisał Specjalista Medycyny Sądowej, z użyciem "narzędzia tępego, tępokrawędziastego – mówi.
Możemy się oprzeć tylko na jego relacji, gdyż innych oficjalnych w tej sprawie nie ma. Dlaczego? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Ale wątek lekceważenia tej sprawy przez policję przewinął się już w lokalnych mediach.
– Policjantka obiecała mi, że przesłucha świadków i zajmie się sprawą. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że policja nie przeprowadziła żadnego dochodzenia oraz nie przesłuchała świadków, a 10 maja otrzymałem zawiadomienie, że dochodzenie zostało umorzone – mówi nasz rozmówca.
Prawnik klubu mówi, że nie posiada żadnych informacji od pracowników X-Demon, iż tego dnia miało miejsce takie zdarzenie. Twierdzi, że on – podobnie jak właściciele i menadżerowie klubu – dowiedzieli się o wszystkim, gdy zaczęli do nich dzwonić dziennikarze.
– Wszyscy pracownicy klubu zostali na tę okoliczność przesłuchani przez właścicieli. Żadna z osób nie twierdziła, że ktoś tego dnia został pobity. Nic nie wiemy o takim zdarzeniu. Nie mam informacji, aby tego dnia w klubie była interwencja policji – mówi naTemat adwokat i pełnomocnik klubu Jacek Bargieł. O tym, że ktoś ma jakieś pretensje, dowiedzieli się półtora miesiąca później.
Co z tym monitoringiem
Obie wersje mocno się ze sobą kłócą. Mężczyzna twierdzi, że natychmiast zawiadomił policję, która dotarła do klubu po godzinie. Prokuraturę zawiadomił 3 marca. Opowiada również, że do zdarzenia doszło praktycznie pod kamerą, wszystko zostało nagrane. Przesyła pismo z datą 8 marca, w którym – z adnotacją "pilne" – wydział dochodzeniowo-śledczy komisariatu pisze do wydziału kryminalnego: "W związku z prowadzonym postępowaniem w sprawie uszkodzenia ciała...proszę o podjęcie czynności wykrywczych oraz typowanie sprawcy, a także zabezpieczenie monitoringu rejestrującego zdarzenie".
– Menadżer klubu powiedział funkcjonariuszom, że monitoring w tym miejscu działa i nagrania będą zabezpieczone na okres trzech tygodni. Policjanci dwukrotnie potwierdzili mi, że monitoring będzie zabezpieczony – mówi.
Nie został. Dowiedział się o tym po dwóch miesiącach, gdy zapisu już nie było. Według wersji policji, którą przedstawiła "Gazeta Wyborcza", "materiał nie został zabezpieczony ze względu na długotrwałą awarię systemu monitoringu w klubie".
Prawnik klubu nic o tym jednak nie wie. Mówi, że o awarii monitoringu dowiedział się od dziennikarza. Wtedy zwrócił się z zapytaniem do policji, ale jeszcze nie uzyskał żadnej odpowiedzi. – Spytałem, czy została sporządzona notatka służbowa, w której stwierdzono, że monitoring jest uszkodzony. A jeśli tak, to kto i kiedy ją sporządził i na podstawie jakich czynności – mówi Jacek Bargieł.
Według jego informacji, policja nie zwróciła się do klubu z prośbą o zabezpieczenie monitoringu. – Gdyby to zrobiła, na pewno zostałby zabezpieczony. Mamy umowę z policją i zawsze tak postępujemy w każdym przypadku, gdy coś dzieje się na terenie klubu – zapewnia adwokat.
Nie wykryto sprawców
Nasz rozmówca dwukrotnie był przesłuchiwany przez policję. 10 maja otrzymał postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Tydzień później złożył zażalenie do prokuratury. Nie może zrozumieć, dlaczego tak szybko sprawę zamknięto i czuje się pokrzywdzony.
– Bardzo usilnie prosiłem, by zajęli się sprawą, by zabezpieczyli monitoring. Płacimy podatki. Policja i prokuratura powinny rozwiązywać takie sprawy – mówi. Dodaje, że poświęcił sporo czasu na wyszukanie zdjęć ochroniarzy, którzy go pobili i byli w pobliżu. Mówi, że w internecie przejrzał setki zdjęć, ale znalazł i przekazał policji. Odpowiedź organów ścigania
Pytamy wrocławską policję o to zdarzenie.
Pytamy prokuraturę, dlaczego postępowanie zostało umorzone. "Wobec niewykrycia sprawców" – pada odpowiedź.
Reklama.
Udostępnij: 361
Ofiara pobicia
Specjalista medycyny sądowej na podstawie badań stwierdził, że doznałem średniego uszczerbku na zdrowiu w postaci naruszenia czynności narządów ciała i rozstroju zdrowia trwających dłużej niż 7 dni.
Ofiara pobicia
Nagle jeden z ochroniarzy wykręcił mi ręce, a drugi z całej siły uderzył pięścią w zęby i nos. Straciłem przytomność i odzyskałem ją, gdy znalazłem się na dworze. Oprócz napastników zdarzenie widziało kilku ochroniarzy znajdujących się w pobliżu, kilkadziesiąt klientów stojących w kolejce oraz obsługa klubu. Dodam, że zostałem pobity całkowicie bez powodu, nikogo nie obraziłem, ani się z nikim nie biłem.
asp. szt. Paweł Petrykowski
Rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu
Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone przez Prokuraturę Rejonową Wrocław – Stare Miasto, dlatego w tej sprawie powinna Pani skontaktować się z wymienioną prokuraturą. Pokrzywdzony złożył zażalenie na umorzenie postępowania przez prokuraturę. Obecnie niniejsze zażalenie jest rozpatrywane przez sąd.
Małgorzata Klaus
rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu
Postępowanie w tej sprawie prowadzone było przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia - Stare Miasto i postanowieniem z dnia 19 kwietnia 2017 roku umorzone wobec niewykrycia sprawców. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne. W dniu 26 maja 2017 roku akta sprawy wraz ze złożonym zażaleniem przekazane zostały do Sądu celem jego rozpoznania.