19 lutego w klubie X-Demon we Wrocławiu miało dojść do pobicia.
19 lutego w klubie X-Demon we Wrocławiu miało dojść do pobicia. Fot. Screen/Facebook/X-Demon Wrocław
Reklama.
Nasz bohater prosi, by nie podawać jego nazwiska. Nie chce rozgłosu. Chce tylko przestrzec innych przed klubem X-Demon we Wrocławiu, w którym, jak twierdzi, został pobity przez ochronę. A także pokazać, że policja – według niego – nie zajęła się sprawą jak należy. Nie tak wyobrażał sobie pomoc organów ścigania.
To zupełny przypadek, ale – jak mówi – zeznania złożył na komisariacie na wrocławskim Starym Mieście. Tym samym, który zyskał złą sławę na całą Polskę za sprawą śmierci Igora Stachowiaka.
– Myślałem, że zajmują się moją sprawą, a okazało się, że nie. Mam poczucie, że przez dwa miesiące mnie zwodzono. W tym czasie policja nic nie zrobiła. Nie przesłuchali świadków, nie zabezpieczyli monitoringu i ostatecznie prokuratura umorzyła dochodzenie. Dlatego postanowiłem walczyć. Czuję się pozostawiony sam sobie – mówi naTemat. Ale przede wszystkim chce ukarania sprawców pobicia – ochroniarzy z klubu.
– Dla mnie ta sytuacja jest absurdalna. Nie rozumiem jak można bez powodu pobić bezbronnego człowieka, zniszczyć mu zęby, spowodować takie cierpienie, a następnie kłamać w tak bezczelny sposób – mówi.
"Cały czas zajmuję się tylko tym"
Mężczyzna, rocznik 1991, ma pełną dokumentację sprawy, akta, wyniki obdukcji, którą wykonał specjalista medycyny sądowej, a także inne badania, które musiał w ostatnich miesiącach przejść, nie mówiąc o leczeniu.
– Nie mogę normalnie funkcjonować, nie mogę pracować. Jeżdzę od stomatologa do stomatologa, do chirurga szczękowego. Cały czas zajmuję się tylko tym, straciłem już na to mnóstwo czasu. Męczę się z bólem, który trwa non stop – mówi. Przesyła listę swoich uszczerbków na zdrowiu, które powstały w wyniku pobicia. Dotyczy ona głównie zębów i jest bardzo długa.
Są na niej m.in: "stałe i silne dolegliwości bólowe zębów przednich, utrata zdrowych zębów przednich, konieczność usunięcia zębów lub leczenia kanałowego, skrzywienie i przesunięcie zębów, popękane szkliwo zębów, blizny w ustach". – Za badania, leczenie, dojazdy i leki wydaję swoje ostatnie oszczędności – mówi.
Ofiara pobicia

Specjalista medycyny sądowej na podstawie badań stwierdził, że doznałem średniego uszczerbku na zdrowiu w postaci naruszenia czynności narządów ciała i rozstroju zdrowia trwających dłużej niż 7 dni.

"Zostałem pobity bez przyczyny"
Wróćmy do początku tej sprawy. Nie jest prosta, w powszechnym odbiorze może budzić kontrowersje. Według relacji naszego bohatera do pobicia doszło po 3 nad ranem 19 lutego w klubie X-Demon we Wrocławiu. Usiadł z kolegą na siedzeniach przy parkiecie i ktoś miał o to pretensje, choć miejsca nie były zarezerwowane. Wymianę zdań zakończyła interwencja ochrony klubu. – To absurdalna sytuacja. Zostałem pobity bez przyczyny. Pięścią, ale też, zgodnie z tym, co napisał Specjalista Medycyny Sądowej, z użyciem "narzędzia tępego, tępokrawędziastego – mówi.
Ofiara pobicia

Nagle jeden z ochroniarzy wykręcił mi ręce, a drugi z całej siły uderzył pięścią w zęby i nos. Straciłem przytomność i odzyskałem ją, gdy znalazłem się na dworze. Oprócz napastników zdarzenie widziało kilku ochroniarzy znajdujących się w pobliżu, kilkadziesiąt klientów stojących w kolejce oraz obsługa klubu. Dodam, że zostałem pobity całkowicie bez powodu, nikogo nie obraziłem, ani się z nikim nie biłem.

Możemy się oprzeć tylko na jego relacji, gdyż innych oficjalnych w tej sprawie nie ma. Dlaczego? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Ale wątek lekceważenia tej sprawy przez policję przewinął się już w lokalnych mediach.
Policjantka obiecała mi, że przesłucha świadków i zajmie się sprawą. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że policja nie przeprowadziła żadnego dochodzenia oraz nie przesłuchała świadków, a 10 maja otrzymałem zawiadomienie, że dochodzenie zostało umorzone – mówi nasz rozmówca.
logo
Postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Fot. materiały własne
Prawnik klubu mówi, że nie posiada żadnych informacji od pracowników X-Demon, iż tego dnia miało miejsce takie zdarzenie. Twierdzi, że on – podobnie jak właściciele i menadżerowie klubu – dowiedzieli się o wszystkim, gdy zaczęli do nich dzwonić dziennikarze.
– Wszyscy pracownicy klubu zostali na tę okoliczność przesłuchani przez właścicieli. Żadna z osób nie twierdziła, że ktoś tego dnia został pobity. Nic nie wiemy o takim zdarzeniu. Nie mam informacji, aby tego dnia w klubie była interwencja policji – mówi naTemat adwokat i pełnomocnik klubu Jacek Bargieł. O tym, że ktoś ma jakieś pretensje, dowiedzieli się półtora miesiąca później.
Co z tym monitoringiem
Obie wersje mocno się ze sobą kłócą. Mężczyzna twierdzi, że natychmiast zawiadomił policję, która dotarła do klubu po godzinie. Prokuraturę zawiadomił 3 marca. Opowiada również, że do zdarzenia doszło praktycznie pod kamerą, wszystko zostało nagrane. Przesyła pismo z datą 8 marca, w którym – z adnotacją "pilne" – wydział dochodzeniowo-śledczy komisariatu pisze do wydziału kryminalnego: "W związku z prowadzonym postępowaniem w sprawie uszkodzenia ciała...proszę o podjęcie czynności wykrywczych oraz typowanie sprawcy, a także zabezpieczenie monitoringu rejestrującego zdarzenie".
– Menadżer klubu powiedział funkcjonariuszom, że monitoring w tym miejscu działa i nagrania będą zabezpieczone na okres trzech tygodni. Policjanci dwukrotnie potwierdzili mi, że monitoring będzie zabezpieczony – mówi.
Nie został. Dowiedział się o tym po dwóch miesiącach, gdy zapisu już nie było. Według wersji policji, którą przedstawiła "Gazeta Wyborcza", "materiał nie został zabezpieczony ze względu na długotrwałą awarię systemu monitoringu w klubie".
Prawnik klubu nic o tym jednak nie wie. Mówi, że o awarii monitoringu dowiedział się od dziennikarza. Wtedy zwrócił się z zapytaniem do policji, ale jeszcze nie uzyskał żadnej odpowiedzi. – Spytałem, czy została sporządzona notatka służbowa, w której stwierdzono, że monitoring jest uszkodzony. A jeśli tak, to kto i kiedy ją sporządził i na podstawie jakich czynności – mówi Jacek Bargieł.
Według jego informacji, policja nie zwróciła się do klubu z prośbą o zabezpieczenie monitoringu. – Gdyby to zrobiła, na pewno zostałby zabezpieczony. Mamy umowę z policją i zawsze tak postępujemy w każdym przypadku, gdy coś dzieje się na terenie klubu – zapewnia adwokat.
Nie wykryto sprawców
Nasz rozmówca dwukrotnie był przesłuchiwany przez policję. 10 maja otrzymał postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Tydzień później złożył zażalenie do prokuratury. Nie może zrozumieć, dlaczego tak szybko sprawę zamknięto i czuje się pokrzywdzony.
– Bardzo usilnie prosiłem, by zajęli się sprawą, by zabezpieczyli monitoring. Płacimy podatki. Policja i prokuratura powinny rozwiązywać takie sprawy – mówi. Dodaje, że poświęcił sporo czasu na wyszukanie zdjęć ochroniarzy, którzy go pobili i byli w pobliżu. Mówi, że w internecie przejrzał setki zdjęć, ale znalazł i przekazał policji. Odpowiedź organów ścigania
Pytamy wrocławską policję o to zdarzenie.
asp. szt. Paweł Petrykowski
Rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu

Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone przez Prokuraturę Rejonową Wrocław – Stare Miasto, dlatego w tej sprawie powinna Pani skontaktować się z wymienioną prokuraturą. Pokrzywdzony złożył zażalenie na umorzenie postępowania przez prokuraturę. Obecnie niniejsze zażalenie jest rozpatrywane przez sąd.

Pytamy prokuraturę, dlaczego postępowanie zostało umorzone. "Wobec niewykrycia sprawców" – pada odpowiedź.
Małgorzata Klaus
rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu

Postępowanie w tej sprawie prowadzone było przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia - Stare Miasto i postanowieniem z dnia 19 kwietnia 2017 roku umorzone wobec niewykrycia sprawców. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne. W dniu 26 maja 2017 roku akta sprawy wraz ze złożonym zażaleniem przekazane zostały do Sądu celem jego rozpoznania.