Marcin Gortat, najlepszy polski koszykarz przyznał, że gdy patrzy na polskich kibiców piłkarskich, żałuje decyzji o "pójściu w koszykówkę". W rozmowie na antenie TVN24 przypomniał, że karierę w sporcie zaczynał nie od parkietu, a od bramki i zapewnił, że był gotów nawet zmienić Przemysława Tytonia podczas meczu Polska - Grecja.
"Stało się. Możliwe, że będą kontuzje kolejne, jakieś choroby. Dlatego dostałem cynk od mojego agenta, że muszę być w pogotowiu, dlatego teraz jadę na trening. Miejmy nadzieję, że trener Franciszek Smuda ze swoim sztabem szkoleniowym obejrzy tę kasetę i doceni moje umiejętności. Panie trenerze, jestem gotowy" – mówi Marcin Gortat w nagraniu, które ukazało się na jego stronie internetowej. Widać na nim też, jak czołowy polski koszykarz staje w bramce i trenuje wyłapywanie rzutów karnych. Nagranie można zobaczyć TUTAJ.
– Co prawda trener Smuda nie zadzwonił, ale Przemek Tytoń fantastycznie mnie zastąpił – powiedział dziś Gortat w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
To oczywiście żart koszykarza. Dziennikarz TVN24 zaprosił go, by porozmawiać o meczu Niemcy - Włochy. Gortat, który widział spotkanie na Stadionie Narodowym przyznał jednak, że kiedy obserwuje polskich kibiców żałuje czasem, że nie został przy piłce nożnej.
– Zaczynałem karierę w Sparcie Łódź. Dopiero w wieku 17 - 18 lat zmieniłem dyscyplinę na koszykówkę – przypomniał Gortat i dodał, że faktycznie stał na bramce.
Marcin Gortat w rozmowie z TVN24 komentował też grę polskich zawodników w dobiegających końca mistrzostwach. Jego zdaniem nie można jednoznacznie ocenić, kto jest winny porażki. – Trochę piłkarzy, a trochę trenera. Ale nie należy ich krytykować – dodał.
Zdaniem koszykarza, Polacy mieli nieco za wysokie oczekiwania w stosunku do naszej drużyny, stąd zawód.