Może nie ma co dorabiać tu żadnej politycznej motywacji? Może po prostu pani minister wybrała właśnie tę miejscowość, by po prostu – mieć blisko do domu na weekend i szybciej zakończyć tydzień pracy? Nauczyciele z Piławy Górnej są jednak przekonani, że wybór Anny Zalewskiej jest zdecydowanie nieprzypadkowy, bo tam – jak napisała jedna z nich – "nauczyciele zastraszeni są przez panią burmistrz z PiS" i "nikt jej nie wygwiżdże".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Piława Górna to miasteczko liczące nieco ponad 6,5 tysiąca mieszkańców. Jedna szkoła podstawowa, jedno gimnazjum. To chyba jasne, którą szkołę wybrała pani minister, aby uroczyście zakończyć rok szkolny 2016/17 – przecież nie gimnazjum, które za jej sprawą czeka likwidacja.
W Szkole Podstawowej im. K. K. Baczyńskiego w Piławie Górnej atmosfera podniosła i do ostatniej chwili trwały przygotowania, aby przed panią minister wszystko wypadło idealnie. Jeszcze tuż przed wizytą samej Anny Zalewskiej szkołę miała odwiedzić przedstawicielka MEN, aby na miejscu dopilnować, czy placówka jest gotowa na godne przyjęcie szefowej resortu. – Mamy przygotowane dwie wersje: jeśli będzie pogoda, wszystko się będzie działo na podwórku szkolnym; jeśli nie – młodsze dzieci powędrują do klas, a starsze wezmą udział w uroczystościach w sali gimnastycznej z panią minister i zaproszonymi gośćmi. Niestety, mamy zbyt małą salę, aby mogli się zmieścić wszyscy uczniowie – tłumaczy w rozmowie z naTemat dyrektorka szkoły Renata Pauczuk.
Blisko do domu
Szefowa placówki przyznaje, że MEN o planach odwiedzin jej szkoły poinformował ze sporym wyprzedzeniem, zatem przygotowania do uroczystości zaczęły się już dawno. Oczywiście wie, że sama pani minister mieszka niedaleko – w Świebodzicach (co o działaniach minister mówi szefowa świebodzickiego ZNP, pisaliśmy tutaj). – Także pewnie to jest też taki sentyment – tłumaczy dyrektorka piławskiej szkoły. Sentyment to jedno. Drugie to wygoda. Z Piławy Górnej do domu pani minister ma tylko nieco ponad 40 kilometrów, więc szybciej będzie mogła zacząć długi weekend. Zresztą podobnie było przed rokiem – wówczas Anna Zalewska swoją obecnością uświetniła uroczystości zakończenia roku szkolnego w Jaworze, z którego do rodzinnych Świebodzic jest jest zaledwie około 30 kilometrów.
Sentyment i wygoda to dwa poważne argumenty, które przemawiają za wyborem pani minister. Ale jest jeszcze co najmniej jeden: i Jawor, i Piława Górna to część jej okręgu wyborczego. A dodatkowe światło sprawę rzuca list, jaki Związek Nauczycielstwa Polskiego dostał od jednej z piławskich nauczycielek. Wskazuje ona, że rządząca w Piławie burmistrz Zuzanna Bielawska z PiS-u władzę sprawuje w taki sposób, że nikt nawet nie spróbuje zaprotestować przeciwko zmianom, jakie w szkolnictwie wprowadza Anna Zalewska. "Tu nikt jej nie wygwiżdże" – pisze nauczycielka prosząca o anonimowość.
– Protest? Wykluczone! Tu każdy siedzi cicho i ma się cieszyć, że będzie miał pracę – mówi mi jedna z piławskich nauczycielek. Potwierdza, że uroczystość z udziałem minister Zalewskiej ma być z wielką pompą – mają być na niej nie tylko dzieci z podstawówki, ale też gimnazjaliści.
"Nikt nie piśnie"
– Ma być pięknie i wesoło. I nikt nie piśnie, bo wszyscy wiedzą, jaka jest pani burmistrz. I wszyscy widzieli, jak niedawno pani burmistrz z panią minister szły pod rękę na uroczystościach 3 maja – opowiada nauczycielka. Bo udział w zakończeniu roku szkolnego to kolejna feta w Piławie Górnej z udziałem Anny Zalewskiej.
Sytuacja w szkolnictwie w Piławie Górnej wraz z końcem tego roku szkolnego zmienia się diametralnie. Dobra wiadomość dla nauczycieli jest taka, że nikt z nich nie straci pracy (choć plotka głosi, że jedna z pań miała być zwolniona, ale zapisała się do "jedynej słusznej partii" i etat zachowała). Zła to ta, że gimnazjum ulega pełnej likwidacji. Nauczyciele i uczniowie mają opuścić zabytkowy, ponadstuletni, poniemiecki budynek. Wszyscy przenoszą się do siedziby obecnej podstawówki.
– Co będzie z tym budynkiem? Nikt nie wie. Słodka tajemnica pani burmistrz – mówi mi nauczycielka. Jak wyjaśnia, ze zmiany nie jest zadowolony nikt – ani podstawówka, ani gimnazjum.
"Mamy siedzieć cicho. I siedzimy"
– Bo będzie ciasno, bo na pewno dzieci będą mniej bezpieczne, bo obiecywano nam, że odbędą się konsultacje w tej sprawie, a nikt z nami nie rozmawiał... – wymienia. – Mamy siedzieć cicho i się cieszyć, bo mamy pracę. I siedzimy, bo przecież za rok odejdzie kolejny rocznik obecnych gimnazjalistów i znów wróci temat zwolnień – tłumaczy.
Dotychczasowe wizyty minister edukacji w wielu miastach kończyły się różnie – najgłośniejsza była ta w Jeleniej Górze, gdzie skończyło się szarpaniną i wzajemnymi oskarżeniami, kto kogo zaatakował.
Nic dziwnego, że Anna Zalewska woli unikać takich sytuacji – lepiej pokazać w takim miejscu, gdzie nikt nie odważy się zaprotestować. Łatwiej wtedy wysłać w świat taki przekaz, że przeciwko zmianom jest tylko jakaś garstka osób inspirowanych politycznie. I nawet jeśli do Piławy przyjedzie ktoś z zewnątrz, by wyrazić sprzeciw wobec reformy, to i tak tylko potwierdzi to tę tezę, że protestują wyłącznie osoby nasłane przez polityków.
Reklama.
Udostępnij: 1087
Nikt nic nie mówi, bo wszyscy się boją o pracę. Ma być wielka gala z panią minister – cuda-wianki. Na pewno nikt nie odważy się podejść do pani minister i powiedzieć, jak tu jest naprawdę. Tu w naszej mieścinie nikt nie zaprotestuje. Pani burmistrz jest taka, że na pewno tego dopilnuje. Tu wszyscy ją znają i cicho siedzą, jak mysz pod miotłą.