"Kobiety powinny rodzić bez bólu" - przekonywał w marcu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, obiecując stosowne zmiany w prawie. Zmiany są, ale to nie kobieta będzie decydować, czy przy porodzie będzie bolało. Przyszła matka zostanie skazana na wolę lekarza.
Kiedy kilka miesięcy temu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz obiecywał zmiany w modelu stosowania znieczulenia podczas porodu, media otrąbiły sukces. "Poród bez bólu", "Kobieta zdecyduje o znieczuleniu" - pisano. Teraz okazuje się, że obietnica bezbolesnego porodu nie zostanie przez ministra Arłukowicza dotrzymana. W rozporządzeniu dotyczącym m.in metod łagodzenia bólu porodowego napisano bowiem, że to lekarz zdecyduje o zastosowaniu "farmakologicznych metod", czyli znieczulenia. Kobieta, nawet bez przeciwwskazań, będzie więc skazana na ocenę lekarza.
Boli czy nie? - zdecyduje lekarz
– Nie będzie znieczulenia na żądanie podczas porodu. Tylko lekarz ma pełną wiedzę medyczną, na podstawie której może ocenić, że to znieczulenie jest bezpieczne dla pacjentki i że można je podać. Znieczulenie na żądanie - nie – potwierdza w rozmowie z radiem RMF FM Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka ministerstwa zdrowia.
Jeśli nie znieczulenie, to co? Ministerstwo zdrowia proponuje ciężarnej kobiecie tzw. niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego. Wśród nich wymienia się utrzymanie aktywności fizycznej, specjalne techniki oddechowe i relaksacyjne, masaże, ciepłe lub zimne okłady, a nawet akupunkturę. Ale czy masaż albo okład uspokoi kobietę, która boi się bólu? – Skuteczność tych metod jest mniejsza. Pójdzie Pan do stomatologa i to, że on powie, że będzie bolało, nic nie daje. – przyznaje w rozmowie z naTemat prof. Jarosław Kalinka, ginekolog z Łodzi.
Prof. Kalinka jest jednak zdania, że to lekarz powinien decydować o zastosowaniu znieczulenia. – Nie sądzę, żeby dobrą opcją było pozostawienie decyzji pacjentowi, który nie ma pojęcia o skutkach ubocznych czy przeciwwskazaniach. Zgłoszenie zapotrzebowania na znieczulenie jest w gestii pacjenta, ale ostateczną decyzję musi podjąć lekarz – stwierdza.
"Znieczulenie nie jest fanaberią"
Minister Arłukowicz z pewnością rozczarował te kobiety, które po zapowiedziach o "porodzie bez bólu" uwierzyły, że same będą mogły decydować o znieczuleniu. Wśród nich jest znana aktorka Grażyna Szapołowska, która jeszcze przed trzema lata na łamach "Dziennika" apelowała do premiera Donalda Tuska: "Znieczulenie podczas porodu nie jest fanaberią. Kobieta sama powinna decydować o tym, czy jest w stanie znieść ból. Tego nie ma prawa oceniać lekarz, a tym bardziej urzędnik (...). Teraz czasy się zmieniły i Polki mają prawo do opieki na europejskim poziomie."
Podobne stanowisko zajmuje w tej sprawie Naczelna Rada Lekarska. "Przyjmując, że zgodnie z dzisiejszą wiedzą i praktyką stosowaną w wielu krajach należy uznać, że każda rodząca ma prawo do działań mających na celu znoszenie/uśmierzanie bólu porodowego (w tym procedury znieczulenia zewnątrzoponowego) w każdym przypadku, jeżeli tylko nie występują konkretne przeciwwskazania medyczne do ich zastosowania" - napisała w oświadczeniu.
Poród będzie bolał czy nie? Wszystko zależy od lekarza. Jeśli zgodzi się na znieczulenie, kobieta będzie miała szczęście. Jeśli nie, nie ma mowy o obiecanym przez Arłukowicza "bezbolesnym porodzie".
Nie będzie znieczulenia na żądanie podczas porodu. Tylko lekarz ma pełną wiedzę medyczną, na podstawie której może ocenić, że to znieczulenie jest bezpieczne dla pacjentki i że można je podać. Znieczulenie na żądanie - nie.
Grażyna Szapołowska
aktorka
Znieczulenie podczas porodu nie jest fanaberią. Kobieta sama powinna decydować o tym, czy jest w stanie znieść ból. Tego nie ma prawa oceniać lekarz, a tym bardziej urzędnik (...). Teraz czasy się zmieniły i Polki mają prawo do opieki na europejskim poziomie.