Mityczne fortuny, monety, klejnoty, naszyjniki, pierścienie, złoto. Historie o legendarnych skarbach działają na każdego. Dwóch amatorskich poszukiwaczy na wyspie Jersey odnalazło 750 kilogramowy skarb wart nawet 10 milionów funtów. Mężczyźni mogą się cieszyć, muzea zapewne odkupią od nich znalezione monety. Polskie prawo niestety dla znalazców nie jest tak hojne, ale mimo to gorączka złota w naszym kraju ma się dobrze.
Dwaj poszukiwacze-amatorzy przy pomocy wykrywaczy metali odkryli prawdziwy skarb! Na wyspie Jersey znaleźli około pięćdziesiąt tysięcy rzymskich i celtyckich monet z I wieku p.n.e.. Całość waży około 750 kg. Mężczyźni o znalezisku poinformowali odpowiednie władze, z którymi później wspólnie odkopywali monety. Dokładna lokalizacja skarbu jest na razie utrzymana w tajemnicy.
Teraz archeologów czeka ciężka praca, muszą ustalić możliwie dokładną wartość skarbu. Wstępnie mówiło się o 100-200 funtach za każdą z monet. Skarb od znalazcy odkupią muzea. Dzięki temu amatorscy poszukiwacze będą mogli do końca życia leżeć brzuchem do góry, a skarby trafią tam gdzie ich miejsce.
Co w ziemi, to państwa
W Polsce niestety nie jest tak pięknie, bo wszystko co znajdziemy w ziemi – czy to się nam podoba, czy nie – należy do państwa. – Jeżeli znajdziemy coś, co ewidentnie ma wartość archeologiczną, czyli potocznie mówiąc jest skarbem, musimy powiadomić odpowiednie służby. W Wielkiej Brytanii jest inne prawo, dużo korzystniejsze dla znalazców, dlatego tam chodzenie z wykrywaczami jest bardzo popularne. U nas takie działanie są nielegalne – mówi naTemat Beata Ceynowa, Główny Konserwator Zbiorów w gdańskim Muzeum Archeologicznym.
Co więcej, na bieganie z wykrywaczem metalu potrzeba zgody właściciela terenu i konserwatora zabytków. To wersja oficjalna, wiadomo jednak, że wiele osób nie bierze sobie tego do serca.
Jak wyjaśnia nasza rozmówczyni, w Wielkiej Brytanii to właściciel pola i znalazca mają pełne prawo do skarbu i po prostu sprzedają znaleziony skarb do muzeum. – Pamiętam sprawę sprzed kilku lat, gdzie znaleziony skarb był tak wielki, że muzea zorganizowały najzwyklejszą w świecie zrzutkę, żeby móc pozwolić sobie na jego odkupienie – przypomina Beata Ceynowa.
Co można według prawa?
Jeżeli rzecz mająca znaczniejszą wartość materialną albo wartość naukową lub artystyczną została znaleziona w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe, znalazca obowiązany jest oddać rzecz właściwemu organowi państwowemu. Rzecz znaleziona staje się własnością państwową, a znalazcy należy się odpowiednie wynagrodzenie.
źródło: art. 189 Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964r. Kodeks cywilny (Dz. U. z 1964r., Nr 16, poz. 93 ze zm.)
Polscy poszukiwacze mogą cieszyć się jedynie z niewielkiego procentu od wartości znaleziska. – Jeżeli coś jest wyjątkowo wartościowe i przekracza możliwości finansowe państwa to może skończyć się na… pochwale, medalu lub podziękowaniu – mówi z uśmiechem archeolog. Jednocześnie wycena jest bardzo trudna, bo w Polsce nie ma rynku, który by to precyzyjnie regulował.
Skarb znaleziony w Środzie Śląskiej
Skarbu, na który 24 maja 1988 r. natrafili pracownicy budowlani. – Do wykopu rzucił się każdy, kto był w pobliżu, kilkadziesiąt osób – wspomina Sebastian, wówczas uczeń miejscowej szkoły. – Jeden drugiemu wydzierał monety z rąk. Ludzie pakowali je do kieszeni. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: National Geographic
250 milionów "rozkradzione"
Trudno się dziwić, że niektórzy od uścisku ręki wolą skarb czasów teraźniejszych – gotówkę i ewentualnym znaleziskiem nie chcą się dzielić. – Rynek zbytu na pewno by się znalazł. Prawo nie do końca to egzekwuje, więc istnieje nielegalny obrót takimi rzeczami – tłumaczy Ceyran. Zawsze można próbować wywieźć go też za granicę, ale jak mówi nasza rozmówczyni: – Wywożenie wszystkiego co pochodzi czasów przed 1945 rokiem jest nielegalne.
Tak było w przypadku skarbu średzkiego, który w latach osiemdziesiątych został rozkradziony przez przypadkowych odkrywców. To najcenniejszy skarb w historii Polski i jeden z najcenniejszych w Europie. Jego wartość szacuje się na 250 milionów złotych! Część odzyskano, są to m.in. korony, monety, klejnoty. Zaginiona reszta od tamtej pory co jakiś czas "wypływa".
Jest jednak nadzieja dla poszukiwaczy-amatorów. Wystarczy, że przestaną kopać w ziemi, a skarbów będą szukać… w budynkach. – To luka w prawie, wtedy znalezisko nie należy od państwa, a do znalazcy lub właściciela budynku – wyjaśnia archeolog.
Nasza rozmówczyni przyznaje, że 750 kilogramów monet robi wrażenie swoimi rozmiarami. Czy ci, którzy liczą, że dokopią się do skrzynek złota mają szansę na zrealizowanie swoich marzeń na terenie Polski? – Gdybyśmy wiedzieli gdzie i co jest, to dawno byśmy to odkopali – śmieje się Beata Ceyran i dodaje już poważniej:
– Trzeba pamiętać, że skarb to przedmioty celowo ukryte w celu ich zabezpieczenia np. w czasie konfliktów. Mogą to być tysiące złotych monet, ale także zestaw siekierek lub naczyń. To, co nie ma wartości finansowej, może mieć niesamowitą wartość historyczną – słyszymy.
Liczbę poszukiwaczy w Polsce szacuje się na sto tysięcy osób, ale tak naprawdę nie wiadomo skąd wzięła się ta liczba. Poszukiwacze-amatorzy dzielą się na dwie grupy. Tych, którzy współpracują z grupami archeologów i zawiadamiają o wszystkich znaleziskach, a także tych, którzy robią wszystko nielegalnie i nawet włamują się na tereny, które zajmują archeolodzy.
Polacy lubią wykrywacze metalu
Pierwsze skojarzenie z poszukiwaczem skarbów to wykrywacz metalu. – To coraz bardziej popularne hobby wśród Polaków. Są osoby, które traktują to jako rozrywkę, ale i takie dla których jest to śmiertelnie poważne zajęcie. Praktycznie każdy, kto kupuje wykrywacz, ma przed oczami mniejszą lub większą wizję skarbu – mówi naTemat Waldemar Malinowski ze sklepu Viking.
Co nam grozi za nieoddanie skarbu?
Znaleziony skarb należy do Skarbu Państwa to w przypadku zatrzymania znaleziska u siebie znalazca staje się sprawcą (...) przywłaszczenia cudzej rzeczy i podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Ustawa z dnia 23 lipca 2003r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z 2003r., Nr 162, poz. 1568, ze zm.).
Skuteczność wykrywaczy metali zależy od ich jakości. Jak mówi nasz rozmówca, ceny zaczynają się od około tysiąca złotych, a kończą na kilkukrotnie większych. – Nie bez znaczenia są też umiejętności i jakość gleby. Zasięg wgłąb ziemi to od ok. 20 cm do maksymalnie 35-45 cm – dodaje ekspert.
Pikający wykrywacz to jednak nie zawsze zwiastun bogactwa. – 80 proc. to śmieci. Z pozostałych 20 proc. realną wartość ma naprawdę niewielki odsetek. Żeby zwiększyć swoje szanse najlepiej szukać na terenach, gdzie w przeszłości toczyły się jakieś walki. - radzi Malinowski.
Niemniej jednak wszystkim, którzy próbują życzymy powodzenia! I wytrwałości.