Mateusz Kijowski nie chce być przedstawiany jako Mateusz K. Uważa, że nie zrobił nic złego i zamierza tego dowodzić przed prokuraturą, a jak trzeba będzie to i w sądzie. Wyznał nam coś jeszcze i wyjaśnił, jak to było z tą reklamą o penisie w "Rzeczpospolitej".
Postawiono mi zarzuty. Zupełnie nieprawdziwe. To wszystko oparte jest na insynuacjach, nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości, co będziemy chcieli wykazać w trakcie postępowania.
Rozumiem, że zarzuty dotyczą tych nieszczęsnych faktur, które wypłynęły kilka miesięcy temu?
No tak. Można powiedzieć, że dzisiejsze oskarżenie jest dokładnie efektem działań moich ówczesnóch współpracowników.
Czy w związku z tymi zarzutami zamierza pan zrezygnować lub zawiesić pełnienie funkcje przewodniczącego mazowieckiego regionu KOD?
W tej chwili jest zdecydowanie za wcześnie. Nie uzyskałem dostępu do akt, więc trudno mi już dziś obalić wszystkie zarzuty, ale wiem, że jestem niewinny. Uważam, że dziś jest zdecydowanie za wcześnie na podejmowanie tak daleko idących decyzji. Najpierw muszę się dokładnie zapoznać z całą sprawą.
I nadal będzie się pan przedstawiał jak Mateusz Kijowski, czy może jednak jak Mateusz K. ?
Zdecydowanie po nazwisku. Nic się nie zmieniło, nie zmieniłem nazwiska ani twarzy, nie widzę powodu żeby się ukrywać
Jakie będzie wyglądał ciąg dalszy tej sprawy?
Trudno powiedzieć. Na razie nie wiem nic ponad to, że będziemy się domagać pełnego dostępu do akt. Ale co będzie robić prokuratura to ja nie wiem.
Ostatnie pytanie. Zaliczył pan niedawno małą wpadkę w internecie…
Szczerze? Nie zaliczyłem żadnej wpadki, to nie jest screen z mojego ekranu, ktoś mi to podesłał, a ja to umieściłem na Facebooku. A ludzie się teraz z tego śmieją. Myślę, że mnóstwo dzięki temu poczuło się lepiej, że mogą mi dokopać. Z zabawnego rysunku zrobili coś idiotycznego.